czwartek, 6 marca 2014

Rozdział 17

Emily's POV

Lissa zamykała właśnie sklep. Kazała mi zaczekać, ponieważ chce mi coś zaproponować, jestem bardzo ciekawa co to może być. Odwróciła się w moją stronę z wielkim uśmiechem. O co chodzi? Uniosłam brew, żeby dać jej do zrozumienia, że jej nie rozumiem.
- No nie patrz się tak idziemy na imprezę! - zaklaskała w dłonie. Co!? Czy ona ocipiała!? Ja mam żałobę! Nie będę łazić po klubach, a poza tym mam na sobie zwykłe ciuchy...
- Nie zgadzam się, ja nie idę. - odpowiedziałam szybko
- Idziesz, idziesz. Musisz się wyszaleć po chorobie! - blondynka zaczęła ciągnąć mnie w stronę klubu umiejscowionego na przeciwko "Your Music"
- Liss ja nie mogę z ważnych powodów! - na pewno jej nie ulegnę, dlatego jeśli będzie to konieczne mogę się z nią nawet pokłócić.
- Oj Emily nie przesadzaj co może być takie ważne, żeby nie móc pójść na imprezę i przy okazji wyrwać jakiegoś chłopaka? - zmarszczyła czoło
- Nie mogę ci powiedzieć, nie teraz - starałam się ukryć smutek
- Ugh no dobra, ale jak już nie będziesz miała nic ważnego to dzwoń i pójdziemy na imprezę! - ostrzegła wskazując na mnie palcem
- Dobra dobra - zgodziłam się - Mogę już wracać do domu? - spytałam pośpiesznie, dziewczyna westchnęła i skinęła lekko głową
- Odprowadzę cię - na jej twarzy nareszcie pojawił się uśmiech, a zmarszczka na czole zniknęła.
Skierowałyśmy się w stronę mojego domu. Dobrze, że nie jest daleko. Nogi bolą mnie okropnie, dzisiaj cały czas biegałam po sklepie. Nie wiedziałam, że taka praca może aż tak zmęczyć człowieka, no ale nic teraz muszę już sama zarabiać na życie.

Po 20 minutach drogi byliśmy na miejscu. Pożegnałam się z Lissą przyjacielskim uściskiem i weszłam do domu. Blondynka chciała do mnie wejść, ale ja nie mogłam jej wpuścić, nie w takim okresie. Rzuciłam klucze i torebkę na komodę i poszłam do kuchni. Postanowiłam zrobić dzisiaj sobie na obiad
spaghetti...Podczas gotowania przypominały mi się wspólne chwile z tatą, kiedy to z nim dorastałam, jadłam właśnie to danie, które było naszym ulubionym. Teraz czuję co straciłam...Bardzo za nim tęsknię. Mam tyle wspaniałych wspomnień z nim. Zawsze się mną opiekował, to było wspaniałe. Według mnie był to najlepszy tata na świecie. Założę się, ze każdy chciałby takiego mieć. Każdy kto ma zupełne przeciwieństwo mojego...Z moich oczu kolejny raz spływały łzy. To była najgorsza rzecz jaka mnie spotkała. Cały czas czuję nienawiść do Liam'a, ale też jest coś czego nie potrafię wyjaśnić. Wtedy gdy widziałam morderstwo i to jeszcze takie w którym ofiarą był najważniejszy członek rodziny, nie mogłam po prostu się otrząsnąć. To było okropne przeżycie. Teraz dodatkowo odebrano mi brata. Z jednej strony dziękuję mu, że wrócił do gangu abym żyła, a z drugiej jestem na niego cholernie zła. Otarłam swoje słone łzy i nałożyłam jedzenie na duży talerz. Skierowałam się z nim do salonu, usiadłam przy stole. Przed sobą miałam miejsce tego zdarzenia. Do mojej głowy znów wrócił tamten dzień....
~Weszłam do środka, otwarte drzwi mocno mnie zaskoczyły. Zazwyczaj były zamknięte. Z salonu dobiegały jakieś rozmowy, jeden głos należał do ojca, a drugi do nieznanego mi mężczyzny. Po cichu poszłam w tamtym kierunku, to co tam zobaczyłam kompletnie zbiło mnie z tropu. Stałam jak wryta w drzwiach. To był ON! Dodatkowo trzymał pistolet przy głowie taty. Nagle mężczyzna pociągnął za
spust, a kula od pistoletu wylądowała w czaszce mojego kochanego ojca. Krzyknęłam z przerażenia, do moich oczu niekontrolowanie napływały łzy. Facet odwrócił się w moją stronę, rozszerzył oczy i zbladł.
- Emily? - odezwał się chowając morderczy przedmiot do kieszeni i zaczął kroczyć w moją stronę. Ja ze łzami w oczach wycofywałam się, chwyciłam płaszcz i wybiegłam z domu.~
Jedzenie robiło się zimne, na te wizje zalałam się łzami, zakryłam twarz w dłoniach wypłakując się. Nie mogę się z tym pogodzić, czuję się słaba gdy nie ma przy mnie ojca. To nie normalne...zabijać faceta, który ma córkę! Chwyciłam chusteczkę i zaczęłam smarkać. Biorąc drugą otarłam swoje oczy, oraz policzki z łez. Zaczęłam jeść, ale obraz morderstwa nadal tkwił w mojej głowie. Nigdy tego nie zapomnę...Może zacznę się ciąć? Może to wtedy pomoże...tak przynajmniej to działa, słyszałam o innych dziewczynach, które tną się z różnych powodów i po tym czują ulgę. Może rzeczywiście ja też powinnam? Chyba tak zrobię.

*kilka godzin później*

Liam's POV

Po udanym lodziku siedziałem już od kilku minut lub godzin uśmiechnięty, z powrotem przy barze. Wypiłem jeszcze jednego drinka. Postanowiłem wracać do domu. Spojrzałem na telefon w celu sprawdzenia godziny. O kurwa! Jest 2 w nocy! Nie możliwe, że tak się zasiedziałem...Odstawiłem pustą szklankę od napoju i poszedłem w kierunku wyjścia. Po przejściu kilku metrów wsiadłem do swojego auta. Byłem pod niewielką ilością alkoholu w krwi, no ale...będę jechał na pewno uważnie. Nigdy nie miałem wypadku, nie licząc wyścigów oczywiście. Odpaliłem silnik przekręcając klucze w stacyjce.

W ciągu 1h dojechałem do domu, byłem ospały więc nie zastanawiając się dłużej zdjąłem płaszcz razem z trampkami i pobiegłem do sypialni. Rzuciłem się na swoje wygodne, duże łóżko i od razu odpłynąłem.

*4 dni później, południe*

Już od tygodnia zaczynam czuć jakąś pustkę w sobie, a dokładniej w sercu. Nadal nie mam pojęcia o co w tym chodzi, zakochać na pewno się nie zakochałem...Daj spokój Liam, wszyscy to widzą, to jak brakuje
ci Emily Parker. Pięknej brunetki...Teraz to już nie wiem co o tym myśleć, skoro podświadomość
podpowiada mi, że ją kocham...Ja czuję pustkę...Czy to może być prawda? Nie, na pewno nie! Ja Liam Payne obiecałem sobie, że nigdy się nie zakocham! Nie rób z siebie durnia i nie oszukuj swojego serca! Ja pierdole...chyba to prawda. Nie mogę oszukiwać samego siebie. No cóż muszę w końcu przyznać, tak zakochałem się. No wreszcie zrozumiałeś! Uśmiechnąłem się pod nosem, postanowiłem odwiedzić ją w domu. Wsiadłem do mojego auta i ruszyłem do niej.

Po kilku minutach byłem na miejscu, podszedłem do drzwi i zapukałem. Jestem ciekaw jak zareaguje. Nie widzieliśmy się jakieś 4-5 dni. Może o mnie już nie pamięta? Choć wątpię...po tym co jej zrobiłem...Czekałem pod drzwiami już jakieś 10 minut. Nie otwierała. Chwyciłem za klamkę, drzwi były otwarte...podejrzanie dziwne. Wszedłem po cichu do środka i rozejrzałem się po domu. Zauważyłem leżącą na komodzie w korytarzu białą niewielką karteczkę. Coś jak liścik, chwyciłem ją i zacząłem czytać.

Od czego by tu zacząć...ah no tak, zapewne jesteś Liam. Domyślam się, że jesteś zdziwiony widząc tą kartkę. No więc przechodząc do rzeczy...ładna ta Emily, serio niezła z niej dupa. Aż szkoda byłoby ją zmarnować. Ja nie wiem jak mogłeś taką kobietę porzucić. No ale...teraz ja się nią zajmę, mam tyle z nią planów że hoho. Najpierw wyrucham a później zabiję. Jeśli chcesz ją uratować, przywieź 100 000 funtów. Masz czas do poniedziałku!

Kurwa Mać! Znowu ją porwano! Nie wytrzymam zaraz....schowałem pośpiesznie list o kieszeni i wybiegłem z domu, z piskiem opon odjechałem z pod miejsca i szybko ruszyłem do domu Stylesa. Musimy znaleźć skurwysyna który odważył się uprowadzić brunetkę!

W kilka minut dojechałem na miejsce, wyskoczyłem z auta jak poparzony. Waliłem do drzwi od mieszkania Harry'ego. Słyszałem kroki ze środka, zbliżał się. Otworzył je a ja od razu wparowałem do wnętrza.
- Jesteś mi potrzebny - powiedziałem pospiesznie
- Do czego? - uniósł brew
- Emily została porwana znowu...

----------------------
Jestem ciekawa co o tym rozdziale myślicie :3 Jeśli chodzi o porwanie Emily to powiem wam tyle, że Liam będzie zaskoczony w 18 rozdziale ;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy