piątek, 30 maja 2014

Rozdział 30

TAKI URODZINOWY ROZDZIAŁ PONIEWAŻ DZISIAJ SĄ MOJE 15-STE URODZINY :D

EMILY'S POV

Z powodu późnej godziny, leżałam w swoim łóżku i czytałam książkę. Była moją ulubioną, ponieważ dostałam ją z dedykacją od mojego ojca. Jest jedną z niewielu pamiątek po nim jaka mi pozostała. Już nie myślę o nim tak często jak na początku. Owszem nadal odczuwam pustkę w sercu z braku jego obecności. Staram się nie myśleć o nim za dużo, bo rozkleiła bym się. Jestem silną dziewczyną dlatego nie lubię pokazywać innym jak płaczę. Dobrze, że mam Lissę za przyjaciółkę, najwięcej czasu wkłada nad komunikowaniem się ze mną. Pomaga mi w dochodzeniu do siebie w trudnych chwilach. Przykładem może być czas gdy Liam był w zakładzie karnym. To było naprawdę trudne do zniesienia. Teraz jestem na niego zła. Ucieczka z więzienia nie była dobrym pomysłem. Nie żebym się nie cieszyła, że go mogłam dotknąć, a on mnie objąć, ale gdy policja skapnie się, ze on zwiał z celi, będzie tylko gorzej. Złapią go i zamkną na jeszcze więcej, a ja tego nie zniosę. Nasz związek nie będzie miał wtedy przyszłości, o ile o takowej w ogóle można mówić. Liam nigdy ze mną o niej nie rozmawiał. Westchnęłam głęboko. Wróciłam do czytania. Nie chcę dłużej myśleć o Liam'ie i jego wybrykach... Było późno więc po 30 minutach odstawiłam ksiażkę, byłam w połowie drogi do łazienki by wziąć prysznic, jednak nie mogłam pójść dalej ponieważ po sypialni rozniósł się dzwonek mojego telefonu. Kto normalny do cholery dzwoni do zmęczonego człowieka o tak późnej porze? No ludzie! Na ekranie komórki pojawiał się i znikał nieznany numer. W mojej głowie toczyłam walkę. Odebrać czy nie? A raz kozie śmierć, wzięłam urządzenie do mojej drobnej dłoni i sunęłam palcem po ekranie trzymając zieloną słuchawkę na nim.
- Halo? - odezwałam się pierwsza
- Dobry wieczór. Z tej strony Dr. Will Wolves, czy rozmawiam z panią Emily Parker? - co? Jak to możliwe że dzwoni lekarz do mnie. Co się stało? I skad ma mój numer. Nie przypominam sobie żebym zaprzyjaźniła się z jakimkolwiek doktorkiem. Może byłam wtedy pijana? Nieee, to odpada, ja prawie nigdy nie piję aż tak dużo alkoholu.
- Tak to ja, o co chodzi? - spytałam zaciekawiona
- Skoro to pani to zna pewnie pani pana Payne'a? Zanim podaliśmy mu narkozę powiedział że tylko do pani mogę zadzwonić i poinformować co się stało. Ale ta rozmowa nie jest na telefon więc proszę przyjechać jak najszybciej do szpitala. - Do szpitala!? Że co kurwa? Liam jest w szpitalu!? Jezu co on narobił...Zaczęłam panikować, biegalam po pokoju jak wariatka, z szafy wyciągałam byle jakie rzeczy. Musiałam znaleźć się na miejscu jak najszybciej się da. Muszę wiedzieć co się stało.
 - W jakim szpitalu? I co się stało Liam'owi? - zadawałam pytania masowo, byłam zaniepokojona. Liam jest w szpitalu a ja dopiero teraz się o tym dowiaduję!
- Adres szpitala wyślemy pani sms'em, wszystkie informacje na temat stanu pacjenta przekażę pani na miejscu. - powiedział i rozłączył się nie pozwalając mi się odezwać. Gdy wciągałam spodnie na mój telefon przyszła wiadomość z adresem szpitala. Ubrałam resztę ciuchów, uczesałam się szybko, wzięłam torbę i wybiegłam z domu nie kłopocząc się tym że byłam bez makijażu. Dzwoniłam na taksówkę. Autobus zbytnio się wlecze. Zniecierpliwiona tupałam stopą o beton i sprawdzałam co chwilę godzinę na zegarku w telefonie. Patrzyłam w stronę skąd miała przyjechać taksówka. No kurwa ile można jechać w nocy gdy nie ma takiego ruchu jak w dzień?! W końcu po 10 minutach czekania na zimnym dworze, powtarzam ZIMNYM, w oddali zauważyłam światła od samochodu. Zatrzymała się przy krawężniku, od razu wsiadłam do środka, było tam cieplutko. Taksówkarz podśmiewał się ze mnie pod nosem, ale postanowiłam to zignorować. Podałam mu adres szpitala i już po chwili ruszył w drogę. Patrzyłam przez szybę myśląc o tym co mogło się stać Liam'owi. Boże...oby to nie było coś bardzo poważnego.

Droga minęła w miarę szybko, ja nie wiem dlaczego ta taksówka tak długo nie przyjeżdżała gdy na nią czekałam pod domem. Gdy tylko zapłaciłam kierowcy za podwiezienie mnie pod główne wejście szpitala, od razu wyskoczyłam z samochodu i pobiegłam w stronę drzwi wejściowych. Podbiegłam do recepcji gdzie siedziały dwie młode kobiety, jedna blondynka, a druga ruda z piegami na twarzy.
- Dobry wieczór, w czym mogę pani pomóc? - spytała ta druga
- Payne - powiedziałam szybko - gdzie jest?
Dziewczyna zaczęła przeglądać coś w kartach, by po chwili spojrzeć znów na mnie.
- Aktualnie pan Payne jest operowany - poinformowała a mnie wmurowało w ziemię. Jaka operacja?! Ja pierdole.
- Jaką operację? Co mu się stało? - pytałam spanikowana. W tej samej chwili ze swojego gabinetu wyszedł lekarz, czyli nie on go operuje.
- Witam, pani jest tą od pana Payne'a? - zapytał podchodząc do mnie i witając uściskiem ręki. Skinęła mu głową. - To ja do pani dzisiaj dzwoniłem, proszę za mną do mojego gabinetu.
Posłusznie poszłam za nim prosto do jego małego kącika. Usiadłam na krześle przed biurkiem, a on zajął swoje miejsce za nim.
- Więc co się stało Liam'owi? - spytałam już chyba po raz setny dzisiejszej nocy.
- Pan Payne miał wypadek na motorze - wytłumaczyła a ja zamarłam. Boże. Wypadki na motorach nigdy nie są łagodne. Matko ale jak?! Przecież on jest doświadczonym kierowcą motorowym i samochodowym. Może być jedyne wytłumaczenie... - We krwi miał bardzo dużo alkoholu, prowadził w stanie nie trzeźwym - dodał lekarz tym samym dokańczając moje wytłumaczenie na temat Liam'a. Wiedziałam. Nie mogłoby być inaczej zeby po naszej kłótni się nie upił. No ale kurwa! Jak mógł wsiąść na motor będąc pijanym!? W sumie...jeśli upił się bardzo ale to bardzo mocno to co się dziwić. Głupota nie zna granic.
- Ma bardzo poważne obrażenia?
- Ma złamaną nogę i prawdopodobnie wstrząs mózgu. Może też być tak że straci pamięć na kilka dni. - Że co? Jak to może stracić pamięć? Nie! Tak nie może się stać. Co ja wtedy zrobię? Nie będzie mnie rozpoznawał. Przecież to będzie najgorsza kara dla mnie. Nic na to nie poradzę że go kocham, a on miałby mnie zapomnieć? To się nie może dziać...

-------------------------------------
Tak wiem, krótki rozdział. Ale musicie zrozumieć że mam dzisiaj urodziny dlatego chcę też trochę wolnego mieć ;) Następny rozdział postaram się napisać dłuższy. :)
Przepraszam ze tak długo czekaliście, ale musiałam poprawiać przedmioty z których miałam zagrożenia ;)
Co do rozdziału zastanawiałam się nad tym czy nie zrobić tak że Liam miał by złamaną nogę i by chodził o kulach ale jednak wybrałam rękę. Kolejne rozdziały na pewno nie będą kolorowe :p
ILYSM X
@Liam_My_Loves

sobota, 10 maja 2014

Rozdział 29

Emily's POV

Rano gdy zaczynałam się przebudzać, czułam coś ciężkiego w okół mojego ciała. Trochę się wystraszyłam. Powoli przekręciłam się na drugi bok. To kogo ujrzałam zdziwiło mnie. Liam spał sobie jak gdyby nigdy nic i obejmował mnie swoim silnym ramieniem w talii. Zmarszczyłam czoło. Jak on do cholery się tu znalazł!? Przecież siedział  w więzieniu. Oczywiście cieszę się, że go widzę, nie żeby coś...No ale jak?! Mam nadzieję że stamtąd nie uciekł, bo jeśli było inaczej to wolę nie myśleć co może zrobić policja w tej sprawie...Gdy chłopak nadal spał, wygramoliłam się z łózka i jego objęć, poprawiłam za dużą koszulę należącą do mojego chłopaka. Chwilę przyglądałam mu się, następnie zeszłam na parter prosto do kuchni. Przygotowywałam śniadanie. Tym razem nie tylko dla siebie, ale znów dla nas. Koniecznie muszę się od niego dowiedzieć jak to możliwe że jest w domu skoro w więzieniu miał odsiedzieć jakieś 10 lat. W końcu za napad nie siedzi się długo. Gorzej by było gdyby doszło do zabójstwa, o czym nawet nie chcę myśleć. W tej chwili przypomniał mi się mój sen z zeszłej nocy. Nie powiem...był trochę przerażający. Niby czemu to niby "nasze" dziecko nie było dzieckiem Liam'a? Nie rozumiem tego. Nie rozumiem też, dlaczego śniłam o tym że mam dziecko. Ja i Liam. Przecież my nawet nie jesteśmy zaręczeni!Nawet nie jestem pewna czy takie coś będzie miało miejsce. Przecież może się mną znudzić...Mam nadzieję, ze ten sen nie będzie prawdziwy...chodzi mi o to że dziecko będzie należeć do Liam'a, a nie na odwrót. Bo jeśli miałoby być inaczej to albo świadczyłoby to o tym, że go zdradziłam, albo....że zostałam zgwałcona. Żadna wersja mi nie odpowiada oprócz tej że ojcem jest Liam, nikt inny. Ale tak jak mówiłam, nie zamierzam aż tak bardzo wybiegać w przyszłość...jeszcze nic nie jest pewne.
Westchnęłam. Moje myśli robią się coraz dziwniejsze. Ten chłopak wywrócił moje życie do góry nogami...Cały czas się dzieje. Ale czy żałuję? Zdecydowanie nie. Oczywiście cały czas wyczuwam niewielką pustkę w sercu którą kiedyś wypełniał mój ojciec. Za każdym razem gdy siedzę w salonie przypomina mi się widok z przed miesiąca. Bo chyba tyle już minęło od tego przerażającego dnia. Muszę w końcu odwiedzić cmentarz. Muszę.
Tortille które robiłam podczas moich intensywnych rozmyśleń były prawie gotowe, musiałam jeszcze poczekać jakieś 5 minut. Usłyszałam ciężkie kroki dochodzące ze schodów. To musiał być Liam. Zaraz się zacznie. Oby kłótnia nie miała tym razem miejsca.
Poczułam jak jego ramiona oplatają się w okół mojej tali, uśmiechnęłam się lekko, ale zaraz uśmiech znikł
gdy przypomniałam sobie że musimy porozmawiać. Nałożyłam tortille na talerze i odwróciłam się przodem do chłopaka. Był nadzwyczaj promienny tego ranka. Uśmiech nie znikał z jego twarzy.
- Dzień dobry kochanie, tęskniłaś? - spytał z wielkim uśmiechem. No chłopie, na twoim miejscu nie uśmiechałabym się.
- Jak to możliwe że jesteś u mnie w domu? - uniosłam brwi i zaplotłam ręce na klatce piersiowej. Brunet westchnął ciężko.
- Miłe powitanie - burknął - Nie będę cię okłamywać. Zwiałem z paki z pomocą chłopaków. - moje oczy natychmiastowo podwoiły swoje rozmiary. On uciekł z więzienia. On uciekł z tego cholernego więzienia! No nie wierzę. Czy on myśli, że policja w całym zakładzie karnym nie skapnie się, że brakuje więźnia?! To absurd!
- Jak mogłeś uciec! Teraz będziesz siedział jeszcze dłużej jeśli cię znajdą i złapią! - krzyknęłam wściekła. Chciałam żeby nie było kłótni...,a sama zaczynam na niego krzyczeć.
- Emily..., uspokój się
- Nie! Jak mam być spokojna skoro grozi ci teraz jeszcze dłuższa odsiatka! Nie rozumiesz że nie chcę cię stracić na tak długo?! Myślisz że jak wsadzą cię na 20 lat to będzie fajnie!? Wtedy moje życie będzie w samotności!
- Chciałem do ciebie tylko wrócić... - powiedział głośniej. O! Teraz to już się wkurza, bo ja martwię się, że nie będzie go przy mnie przez połowę życia! Widocznie nie obchodzi go to co ja czuję...

Liam's POV

Nie rozumiem jej....Przecież powinna się cieszyć że do niej wróciłam, a ona tym czasem odwala takie gówno! Chciałem dobrze, ale jak zwykle znów to niby ja spaprałem sprawę. Ja już chyba nie potrafię jej dogodzić. Wszystko co zrobię jest według niej złe. W takim razie jak mam się zachowywać!? Po naszej dużej i krótkiej kłótni Emily wyszła z domu biorąc tortillę do ręki, aby najeść się w drodze. Zostawiła mnie samego. Chciałem za nią wybiec i zapytać się gdzie ma zamiar iść, ale podarowałem sobie już. Nie mam zamiaru znów wysłuchiwać jej krzyków. Kobiety...Nie wiem...Może zbliżają jej się te dni? W sumie to by chyba pasowało. W końcu wtedy kobieta ma zmienne humorki no nie? Mniejsza z tym.
Wziąłem swoją tortillę i jak gdyby nigdy nic spokojnie opadłem na kanapę w salonie. Włączyłem TV na jakimś programie muzycznym. Akurat leciały moje ulubione nuty.

***

Szykowałem się do wyjścia. Tak. Zamierzam ochłonąć trochę. Muszę czymś się zaspokoić. Nie..tu absolutnie nie chodzi o kontakt seksualny z jakąś dziwką. Nie mógłbym...Mam Emily. Wsiadłem szybko na motor i ruszyłem z piskiem w stronę bazy. Przez całą drogę zastanawiałem się gdzie poszła Emily. Nie żeby coś..., ale się o nią martwię.
Po kilku minutach jazdy byłem na miejscu. Motor pozostawiłem przy krawężniku, skierowałem się do drzwi od budynku. Wszedłem bez dzwonienia ani pukania. Typowe w naszym gangu...Z siłowni dobiegały głosy wszystkich członków. Bez namysłu poszedłem właśnie tam. Gdy wszedłem do środka wszyscy bawili się doskonale, nie zauważyli mnie dlatego odchrząknąłem. Wtedy wszyscy na mnie spojrzeli pytająco.
- Liam? Co ty tu robisz? Nie miałeś być przypadkiem z Emily? - spytał Louis
- Byłem z nią, ale się pokłóciliśmy - przewróciłem oczami - i po prostu zostawiła mnie samego w swoim domu. Nawet nie wiem gdzie jest - wzruszyłem ramionami jakby to była najzwyczajniejsza rzecz na świecie.
- I przyszedłeś do nas żeby ją namierzyć tak? - spytał Harry
- Nie - pokręciłem przecząco głową - przyszedłem odetchnąć - wyjaśniłem - macie jakiś mocny alkohol? Myślę że to mi w tym pomoże
- Jeszcze pytasz! My zawsze mamy! - powiedział Zayn i wyparował z pomieszczenia. Poszedłem za nim tak jak reszta chłopaków. Grzebał w lodówce.
- Łap! - poinstruował Mulat rzucając w moją stronę butelką bardzo mocnego alkoholu.
- Dzięki - wymamrotałem, bo wiedziałem że dziwnie jest słyszeć te słowo wychodzące z moich ust. Nigdy tego nie robiłem. Aż do czasu pojawienia się Emily w moim życiu. Zmuszała mnie do tego więc tak zostało.
Rozsiadłem się na kanapie razem z chłopakami. Uniosłem butelkę do góry i zacząłem sączyć przeźroczystą ciecz. Wypalała mi gardło, tak samo było z podniebieniem. Serio mocne to jest...Chyba nawet tą jedną
butelką będę zaspokojony i pewnie upity...Ale co z tego? I tak Emi się na mnie obraziła więc nie będzie się zapewne interesować moją osobą. Nawet nie wiem czy do niej pojadę...Muszę w końcu jechać do siebie. Dawno tam nie byłem. Wolę nie myśleć ile kurzu jest w całym moim domu. Nie zamierzam się bawić w perfekcyjną panią domu, bo to nie moja brożka. Zamówię jakąś sprzątaczkę i tyle.
- Tak w ogóle Liam, to o co się pokłóciłeś z Emily? - zapytał zaciekawiony Marcel tym samym wyrywając mnie z zamyśleń. Dawno nie wypytywał o siostrzyczkę...Chociaż wątpię żeby o niej nie myślał.
- O to, że uciekłem z pudła - wzruszyłem ramionami, wypiłem połowę butelki i zaczynałem czuć się lekko. Byłem całkiem rozluźniony, odpowiadałem na wszystko bez dłuższych zastanowień.
- Nie dziwię jej się - wymamrotał Parker.
- Co!? Dlaczego?
- No bo zobacz Liam...postaw się na jej miejscu...Ona przeżywa to bardziej, bo jeśli cię znów złapią będziesz za kratkami o wiele dłużej. Będzie musiała żyć prawdopodobnie przez połowę życia w samotności...Nie wytrzyma i Ciebie zostawi. Wątpię żeby nie chciała mieć dzieci i męża. - powiedział.
Nie wiedziałem ze on taki mądry jest. Ale to co powiedział rzeczywiście jest...prawdziwe. Nie mogę pozwolić zwłaszcza na to żeby ode mnie odeszła. Ona jest moja! I będzie moja na zawsze! Już ja tego dopilnuję.
- Nie odejdzie ode mnie. Jeśli gliny zaczną poszukiwania, to ja i Emily wyjedziemy gdzieś daleko z Londynu. - tak to jest to. Muszę jeszcze tylko ułożyć plan gdzie byśmy wyjechali. Może do Ameryki...W końcu byłem tam na wyścigach, to czemu by nie zostać tam na jakiś czas, albo na stałe...
- A co z gangiem? - wtrącił się Zayn
Kurwa. Nie pomyślałem o tym.
- Eee...coś się wymyśli - wzruszyłem ramionami nie będąc jednak pewny swoich słów
- Wiesz że nie pozwolę ci odejść, jesteś nam teraz potrzebny, bo musimy znaleźć pola gdzie postawimy nasz sklep ze sportowymi autami. Musisz pomagać nam w zarabianiu kasy, na sprowadzanie wszystkich modeli. - wymieniał szef
- Ja pierdole - mruknąłem dopijając ciecz z butelki którą kurczowo ściskałem w ręce. Jestem zalany. W takim stanie na pewno nie wrócę do domu Emi. Jeśli jednak by się mną zainteresowała to by wyzywała widząc mój stan, a na dziś mam dość kłótni. - Coś się wymyśli, wy mi możecie też w tym pomóc
- Dobra, pogadamy jak będziesz trzeźwy, przyjedziesz do nas jutro. Jeszcze napiszemy ci sms'a w razie gdybyś zapomniał. - poklepał mnie po ramieniu Niall. Przytaknąłem im.
- W takim razie spadam do siebie - Wybełkotałem. Wstałem z kanapy i trochę się zachwiałem, ruszyłem do wyjścia. No i zapomniałem o jednej dość istotnej rzeczy. Przyjechałem motorem. Jestem zalany w trzy dupy...I co mam robić?
W dupie to mam! Wsiadłem na motor, świat mi trochę wirował, ale postanowiłem nie przejmować się tym. Odpaliłem silnik i ruszyłem, próbowałem panować nad całym pojazdem, kierownica trochę mi uciekała. Dobra...może to nie ona sama, a ja zacząłem nią kręcić. Z daleka chyba każdy stwierdziłby że jestem pijany. Jechałem bardzo szybko. W końcu do mojego domu kawałeczek drogi jest...Pod wpływem alkoholu, oczy zaczynały mi się przymykać, próbowałem z całych sił utrzymać je otwarte, ale na marne. Po chwili poczułem, mocne szarpnięcie....

----------------------------------------------
BUM!
Pijany Liam jedzie motorem...nie mądre. Jak myślicie co się z nim stanie? :3
Pod poprzednim rozdziałem było ponad 5 komentarzy, więc oto macie swój DŁUGO wyczekiwany rozdzialik :D Mam nadzieję że wam się spodoabał. Liczę na dużo komentarzy z waszej strony, zajmuje to wam jakąś niecałą minutę, a mi pisanie tego rozdziału zajęło 2 dni :p 
WIEC LICZĘ NA WAS MOJE MIŚKI! x
I tak wgl 30 maja mam urodziny *-* TO JUŻ NIEDŁUGO! :D

Obserwatorzy