środa, 30 kwietnia 2014

Rozdział 28

Emily's POV

Razem z dziewczynami siedziałyśmy na miękkim dywanie, znajdującym się w salonie. Opowiedziały mi wszystko szczegółowo. Już sobie wyobrażałam jak to wyglądało z ich perspektywy. Jestem bardzo ciekawa co zrobiłby Liam, gdybym akurat wtedy była w pracy. Lissa i Anabell nie wiedzą o moim związku z nim. I to chyba dobrze. Wątpię, żeby się ze mną zadawały gdyby się o tym dowiedziały. Oprócz nich nie mam prawie nikogo z przyjaciół, bo rodziny to ja nie liczę, a Martin zapewne jest u siebie w domu...Właśnie ciekawe co on robi, długo go nie widziałam.
- Ej Emily nie przejmuj się nic nam na szczęście nie zrobili. Gorsze jest to że ich nie złapali, no oprócz tego jednego bruneta. - Lis wyraźnie próbowała mnie uspokoić, ale przypominając mi o moim chłopaku pogorszyła sprawę. Chciałabym się do niego przytulić, cokolwiek. Niestety jest to nie możliwe, on siedzi za kratkami. Ja nic na to nie mogę poradzić. Obawiam się tego na jak długo będzie musiał tam zostać.
- Jest okej - powiedziałam w końcu w stronę koleżanek, patrzyłam się tępo w kubek gdzie nalana była gorąca czekolada. Dziewczyny chyba wyczuły że jednak nie jest tak jak powiedziałam, bo od razu się do mnie przybliżyły i przytuliły
- Widzimy, że coś jest nie halo, nam możesz powiedzieć - powiedziały uśmiechając się. Westchnęłam głęboko. Przecież nie powiem im że mój chłopak napadł na nasz sklep i teraz siedzi za kratkami! Emily wymyśl coś na szybko...mózgu rusz się w końcu...
- Um...no bo mój chłopak wyjechał w delegacji gdzieś daleko i trochę mi go brakuje... - skłamałam przygryzając wargę, oby połknęły haczyk...
- Oh, rozumiemy - skinęły głowami
- To co może obejrzymy jakiś film romantyczny czy coś? - zaproponowała Anabell.
Film romantyczny...będzie przypominać mi o Liam'ie, ale chyba dam radę takowy obejrzeć. Muszę się pogodzić z tym że przez długi okres czasu nie będzie go obok mnie w domu...

***

Wieczór przyszedł bardzo szybko, siedziałam sama w domu. Dziewczyny musiały wracać do siebie 10 minut temu. Ta samotność będzie mnie nękać bardzo długo. Jest zbyt cicho jak na ten dom. Nie lubię takiej ciszy. Wolę gdy coś się dzieje...Właśnie. Zmieniłam się. Kiedyś taka cisza w ogóle mi nie zawadzała, a teraz? Teraz nie mogę wytrzymać gdy nic się nie dzieje. Przebywanie wpośród gangsterów rzeczywiście zmienia życie człowieka. Nie wiem czy na gorsze, ale według mnie jest to pomiędzy dobrem a złem. Zawsze istnieje prawdopodobieństwo że ktoś może znów mnie porwać tak jak wtedy, gdy porwał mnie ten cały Philip. To było okropne. Nigdy nie chciałabym tego powtarzać. Nigdy więcej!
Ze zwyczajnego zmęczenia postanowiłam pójść spać. W końcu żeby poprawić sobie humor, razem z Anabell i Lissą wygłupiałyśmy się jak przedszkolaki. Normalnie cofamy się w rozwoju... Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się pod nosem na wspomnienie tego wydarzenia. Szybko wskoczyłam pod prysznic, po orzeźwiającej kąpieli owinęłam ręcznikiem swoje ciało, a z drugiego zrobiłam turban na głowie, aby z włosów nie kapała woda. Będąc w sypialni wyciągnęłam z szafy moją koszulkę nocną, która sięgała mi do
połowy ud. Zamykając za sobą drzwiczki od szafy, przed pójściem spać zasłoniłam jeszcze rolety. Pokój nabrał koloru fioletowego, ponieważ taki miały kolor rolety. Mój ulubiony kolor...Po umyciu dodatkowo zębów wskoczyłam do łóżka i okryłam się szczelnie kołdrą. Głowę wtuliłam w moje miękkie poduszki. Przymknęłam oczy i odpłynęłam w piękną krainę snu.
~
Czekaliśmy razem z Liam'em na krzesłach przed biurkiem w gabinecie lekarza. Przyszliśmy zrobić testy na geny. Liam początkowo nie chciał tego robić, był pewny że to jego dziecko, to które leżało w wózku obok mnie. Ale ja od dłuższego czasu mam złe przeczucia. Pewnego dnia wydarzyło się coś strasznego. Co czego on nie wie. Nie mogłam mu tego powiedzieć ponieważ boję się jego reakcji. Na pewno nie zareagował by na to spokojnie.
Po około 10 minut czekania w zdenerwowaniu. Lekarz wrócił do nas z lekkim uśmiechem, zajął swoje miejsce za biurkiem, przejrzał testy upewniając się, że wszystko jest na nich dobrze wypisane. Czytał z dokładnością mając okulary na nosie jakie zazwyczaj lekarze mają. W końcu podał mi wyniki, które od razu przejrzałam i gdy zobaczyłam kto jest ojcem zbladłam. Byłam na pewno blada jak ściana. I co ja teraz zrobię do kurwy!? Schowałam szybko papierki do torby, pożegnaliśmy się z lekarzem i wyszłam z Liam'em i dzieckiem z gabinetu. Jak ja mu to powiem?
Nasz synek spał spokojnie w foteliku na tylnych siedzeniach. Wyglądał przesłodko. Liam zaniepokojony siedząc razem ze mną w samochodzie obrócił głowę w moją stronę. Na jego czole widniała gruba zmarszczka.
- Emily...co się stało ze tak wyleciałaś z gabinetu? - spytał z nutką niepokoju w głosie. Super. Za cholerę nie wiem jak mu to powiedzieć, ale przecież muszę...Nie może żyć w kłamstwie...Wzięłam głęboki wdech i przymknęłam powieki. Teraz albo nigdy.
- Liam, nie jesteś ojcem naszego syna...
~

Zayn's POV

- Dobra chłopaki, wiecie co robić więc idziemy. Pamiętajcie. Nikt nie może was zauważyć. Bądźcie jak najbardziej ostrożni - powiedziałem twardym głosem. To naprawdę poważna akcja. Musimy wyciągnąć Liam'a z paki. W końcu to przez nas tam siedzi bo zapomnieliśmy o nim. To dość dziwne zapomnieć o człowieku który nie jest wielkości mrówki. - Ja będę siedział w samochodzie pod murem, tak żeby nikt mnie nie zobaczył. Jak wyjdziecie wszyscy z kicia to wsiadacie i odjeżdżamy jakby nic się nie stało.
Wszyscy pokiwali zgodnie głowami. uzbroili się w broń i wysiedli z samochodu, od razu podjechałem pod sam mur, żeby nikt mnie nie widział. Obserwowałem jak chłopacy zbliżają się do wejścia. Mogłem porozumiewać się z nimi przez specjalny mikrofonik. Harry miał na głowie nie wielką kamerkę na pasku, dzięki czemu widziałem też każdy ich ruch. Właśnie wędrowali po więziennych korytarzach, ale zatrzymali się widząc czytającego gazetę, dość masywnego ochroniarza. Powiedziałem im żeby poszli inną drogą. Zrobili to o co ich prosiłem, na razie nigdzie nie było widocznych krat więziennych. Miałem także podgląd na kamery w zakładzie karnym, więc widziałem gdzie łażą policjanci. Nakierowywałem chłopaków w drogi gdzie ich nie zauważyłem. Po około 30 minutach łażenia po całym więzieniu, znaleźli celę Liam'a. Akurat spał. Chłopcy wsadzili wcześniej skradziony klucz w drzwi i otworzyli je. Obudzili bruneta szturchając go. On był kompletnie zdezorientowany. Nie miał pojęcia skąd oni się tam wzięli. Widziałem to dzięki kamerce. Nagle na monitoringu zauważyłem że jakiś gliniarz zmierza w kierunku cel gdzie byli oni. Powiedziałem szybko przez mikrofon żeby zwiewali. Zerwali się do biegu natychmiastowo, jednak był on niesłyszalny. Profesjonaliści. Zamknęli wcześniej celę żeby nie wzbudzić podejrzeń przynajmniej do rana. Gdy zobaczyłem jak wszyscy biegną do auta odblokowałem drzwi. Zaraz po tym jak wsiedli po całym zakładzie
karnym rozległ się alarm. Skapnęli się. Kurwa. Nic nie mówiąc ruszyłem z piskiem opon z pod więzienia. Jechałem z zawrotną prędkością prosto do naszej bazy. Nie zwracałem uwagi na przepisy i światła. Zresztą nigdy nie zwracam na to uwagi. Liam był prawie nie kontaktował, był wyczerpany na maksa. Nie dziwię się, był zmuszony do biegu po nagłym obudzeniu...
- Zayn...zawieź mnie do Emily - wymamrotał zmęczony Payne
Skinąłem mu głową i zawróciłem. No to Emily będzie miała niespodziankę...

---------------------------------
Macie 28 :) Wiem, wiem....bardzo długo musieliście czekać, za co oczywiście bardzo was przepraszam x Mam nadzieję że mi wybaczyciei że rozdział wam się spodoba x
Do następnego i czekam na wasze komentarze! Jeśli będzie ich poniżej 5 to rozdział nie pojawi się szybko...

piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 27

Liam's POV

Jestem już równe 24h w tej gównianej celi. Tęsknie za Emily. Chciałbym mieć ją tu teraz obok siebie. Siedzę tutaj całkowicie sam, nie licząc otaczających mnie innych zbrodniarzy. Nie lubię milczeć. Słyszę tylko
rozmowy innych więźniów. Jestem tylko ciekaw na jak długi wyrok zostanę skazany przez sędzie. Musze jednak przyznać, że chwilami mam myśli na temat ucieczki stąd. Problem w tym, że nie ma tu drogi ucieczki.
 
 ***

- Dobra chłopaki, każdy wie co ma robić jak dojedziemy na miejsce, tak? - spytał Zayn. 
W odpowiedzi wszyscy pokiwaliśmy zgodnie głowami.
- W takim razie zbieramy się i do roboty - ponaglił zbierając sprzęt.
Cały gang razem z Marcel'em ruszył w stronę auta. Wszystkie niebezpieczne urządzenia schowali do bagażnika. Te mniejsze pistolety wsunęli za spodnie i zakryli je swoimi długimi bluzkami i płaszczami. Byli w pełni przygotowani na zadanie, które mieli wykonać. Malikowi brakowało jeszcze kasy na otwarcie tego salonu z wyścigowymi samochodami, dlatego wpadł na pomysł okradania sklepów. Ich pierwszym celem był zwyczajny sklep muzyczny po nazwą "Your Music". Jednak Mulat nie podał reszcie jego nazwy. Wiedział kto tam pracuje i wiedział też, że nie wszyscy z gangu zgodzili by się na skok na ten sklep. Był pewny także, że na miejscu nie będzie odwrotu, ponieważ będzie zwyczajnie za późno.
Cała droga przebiegła w przelotnych rozmowach, w końcu zatrzymali się pod sklepem. Szyby auta były przyciemniane, więc nikt nie mógł zobaczyć sylwetek bandytów. Każdy z nich założył prowizoryczne maski i kaptury na głowę. Nie mogli zostać rozpoznani przez klientów i pracowników. To było by najgorsze co mogłoby się zdarzyć. Później gdy policjanci by przyjechali na miejsce, każdy mógłby opisać wygląd napastników i wtedy łatwo o znalezienie takich osób. Teraz te wszystkie nowoczesne sprzęty są niezawodne. Każdego znajdą.
Liam zauważył nazwę sklepu, na co od razu zmarszczył brwi. Wiedział, że jest to praca Emily. Spojrzał lekko wkurzony na Zayn'a.
- Nie mówiłeś kurwa, ze to będzie akurat ten sklep w którym pracuje Emily i jej przyjaciółki - warknął. Malik spojrzał na niego swoimi czarnymi od adrenaliny tęczówkami.
- Nie mówiłem, bo wiedziałem ze byś się nie zgodził, a ja nie zamierzam zmieniać cel ze względu na twoją dziwkę. - ostatnie słowo wywarło na Payne bardzo negatywne uczucie. Już chciał doskoczyć do kruczoczarnego mężczyzny lecz Horan razem z Marcel'em powstrzymał go. Jego mięśnie były bardzo napięte pod wpływem adrenaliny targającej nim.
- Nie waż się o niej wiecej tak powiedzieć, bo następnym razem rozpierdolę Ci ryj - wysyczał brunet.
- Uspokójcie się już! Mamy robotę do wykonania, a nie! - krzyknął Louis na co wszyscy się uciszyli - załatwicie sobie tą sprawę po akcji - dodał po chwili.
Liam niechętnie skinął głową. Nie zamierzał tego tak zostawić, na pewno nie. Nikt nie ma prawa wyzywać jego dziewczyny od dziwek.
- Dobra, pamiętajcie. Musicie uważać aby nic wam nie zjechało z twarzy i nic nie mówimy. Przez głos też można dojść do ludzi. - ostrzegł szef jeszcze trochę spięty po wydarzeniu mającym miejsce dosłownie kilka sekund temu. Wszyscy pokiwali głowami przygotowani już do akcji.
Do bagażnika można zaglądać od środka samochodu, więc nie było problemu z wyciągnięciem z niego worków na pieniądze i reszty pistoletów, oraz zapasowych nabojów.
Marcel krzywił się gdy trzymał te zabójcze narzędzia, ale wiedział, że jeśli tego nie zrobi pożałuje. Nie mógł tego zawalić, robił to dla dobra siostry. I dla własnego dobra.
Cała szóstka wysiadła pośpiesznie z auta. Szybkim krokiem skierowali się do wejścia sklepu gdzie wszystko przebiegało spokojnie. Do czasu. Styles kopnął z całej siły drzwi na co te z hukiem ustąpiły uderzając w boczną ścianę. Wszyscy pracownicy jak i klienci zamarli w bez ruchu gdy zobaczyli ubranych na czarno umięśnionych mężczyzn. Chłopacy nakierowali pistolety na ludzi na co ci odruchowo opadli na ziemię bojąc się o własne życie. Lissa i Anabell były w najgorszej sytuacji, bo to one stały przy kasie. Gdy tylko się na nie spojrzy, od razu można dostrzec jak bardzo są przerażone. Nigdy nie brały udziału we włamaniu i okradaniu. A tym bardziej nie miały do czynienia z grożeniem śmiercią. Zayn stał z Niall'em przy nich z wycelowanymi broniami na nie, szybko pakowały do worka pieniądze znajdujące się w kasie. Nie było ich wiele ale dla Malik'a każdy grosz się liczył.
Marcel pilnował drzwi. Harry łaził po całym sklepie i sprawdzał czy czasami nikt nie próbuje dodzwonić się do policji czy chociażby do osoby z zewnątrz. Louis pilnował szefa siedzącego w swoim biurze, a Laim był na zapleczu pilnując drzwi prowadzących na zewnątrz. Wszystko było bardzo dobrze przemyślane. Cały plan szedł gładko. Jednak w końcu ten miły czas musiał się skończyć. W oddali usłyszeli syreny policji co zaalarmowało ich do natychmiastowej ucieczki. Wzięli worki z pieniędzmi i szybko pobiegli w kierunku wyjścia. Marcel przytrzymywał już drzwi, w końcu wszyscy
byli na zewnątrz. No prawie wszyscy. Liam siedział na zapleczu w kompletnej nie wiedzy z powagi sytuacji. Reszta nie oglądając się za siebie, błyskawicznie wsiadła do samochodu i ruszyła z piskiem opon do swojej bazy, policja nie zdążyła zauważyć że odjeżdżające auto jest tym które powinni zatrzymać. Liam w końcu usłyszał syreny, bo trudno było ich nie usłyszeć, gdy radiowozy stoją pod samym wejściem do sklepu. Funkcjonariusze wyprowadzali przerażonych ludzi z budynku, a Payne postanowił uciec po kryjomu przez drzwi na zapleczu. Zrobił to co miał w zamiarze zrobić i sprintem biegł przez wąską uliczkę, między budynkami. Był to taki "zaułek". W końcu znalazł się na głównej ulicy. Jeden z policjantów zauważył go gdy mówił coś przez "radio" pewnie informował komisariat, że zgubili przestępców. Dwóch innych przepytywało Lissę i Anabell.
- Stój! - zawołał ten który zobaczył bruneta. Ten nie zastanawiając się więcej ruszył w stronę gdzie stał wcześniej samochód którym przyjechał z resztą. No właśnie. Stał. Nie było go tam już. Chłopak zmarszczył brwi kompletnie zdezorientowany tą sytuacją. Nie wiedział jak ma uciec. Zanim zdążył obmyślić porządny plan ucieczki poczuł jak zostaje przygnieciony do zimnej ściany. Został złapany. Chwilę później miał na swoich rękach kajdanki. Przeszukano go i wyciągnięta każdy nabój i broń z jego spodni. Po kontroli został zaprowadzony do radiowozu. Tego jak się w tym momencie czuł nie można opisać. Wkurwienie to za mało powiedziane. Najgorszą myślą było to, ze kumple którym ufał zwyczajnie go wystawili. To najbardziej dobijało. Dwóch policjantów wsiadło do samochodu w którym siedział też brunet i ruszyli w stronę komisariatu. Koniec wolności...

*w samochodzie, gang*

W połowie drogi gdy wszyscy już opanowali wszystkie emocje które nimi targały, pogratulowali sobie akcji. Jednak zauważyli, ze coś jest nie tak. Jakby o czymś zapomnieli, albo o kimś. Harry, który w drodze do sklepu siedział obok Liam'a teraz dopiero się skapnął ze go z nimi nie ma. Jego ciało zesztywniało tak jak reszcie.
- Kurwa! Gdzie Liam?! - krzyknął lokowany brunet. Zayn prowadząc samochód patrzył się tępo w drogę cały zesztywniały, gdy zrozumiał, ze Liam został na miejscu.
- Jak mogliśmy nie zauważyć że o z nami nie ma do cholery! - powiedział cały poddenerwowany Niall. - Teraz pewnie myśli, że go wystawiliśmy. - dodał po chwili, trzaskając pięścią w deskę rozdzielczą.
- Musimy się uspokoić, on da sobie radę. Jak będziemy w bazie to pomyślimy nad uwolnieniem go. Pomyślimy jak go wyciągnąć z paki - odezwał się w końcu Zayn. Wszyscy przystali na jego pomysł. Reszta drogi minęła w ciszy. W powietrzu dało się wyczuć napięcie między wszystkimi siedzącymi w pojeździe.

***

Zayn's POV

Minął jeden dzień od napadu na ten cholerny sklep muzyczny. Liam siedzi teraz przez to za kratkami, a my jak gdyby nigdy nic przesiadujemy przed TV. Jestem szefem i powinienem dbać o każdego "pracownika". Kurwa! Myślałem, że Liam się uwinął z nami, ale gdy odjechaliśmy z miejsca zdarzenia zorientowaliśmy się, że nie ma go z nami w samochodzie. Nikt z nas nie chciał ryzykować i zawracać, ponieważ na miejscu była już policja. Popijałem piwo, myśląc nad planem uwolnienia Payne'a z paki. Wiem że to przez nasz został zatrzymany. To my go zostawiliśmy nawet nie wiedząc o tym, że nie dotarł do samochodu razem z nami. I ta cała Emily...Liam przez nią serio się zmienił. Nigdy tak nie bronił dziewczyn. Sam też używał słów dziwka, suka itp. Teraz to kompletnie inny człowiek. Obawiam się, że przez tą Parker odejdzie z naszego gangu. Wtedy już nie będzie tak kolorowo. Nie pozwolę mu na opuszczenie naszej paczki.
- Słuchajcie, musimy pomyśleć nad tym jak wyciągnąć Liam'a z paki - odezwałem się w końcu, a wszystkie pay oczy zwróciły się na mnie. Zacząłem rysować plan budowy zakładu karnego. Byłem tam już kiedyś więc wszystko znam na pamięć. Zacząłem tłumaczyć chłopakom, co, gdzie i jak zaczniemy swoją przygodę. Wydawało się, że rozumieją to co mówię, więc cieszyło mnie to, ze nie będę zmuszony do powtarzania swoich słów ponownie.
- Dobra a kiedy masz zamiar to zrobić? - spytał Harry pocierając swój podbródek palcami. Wpatrywał się na plan który im przedstawiłem na kartce.
- Jutro pod wieczór. - poinformowałem - Musimy tam wejść i wyjść niezauważeni, inaczej będziemy mieli spore kłopoty.
- Okej, w takim razie musimy się przygotować na jutro. Dawno nie mieliśmy tyle akcji w tak małym odstępie czasowym... - mruknął Horan.
Zwinąłem mapę więzienia w rulon i włożyłem ją na półkę pod ławą. Poszedłem przebrać się w ciuchy do ćwiczeń, następnie zszedłem do piwnicy gdzie mieściła się niewielka siłownia. Muszę poćwiczyć, bo jutro będzie zapewne bardzo wyczerpujący wieczór.

Emily's POV

Siedziałam znudzona na łóżku i patrzyłam się tępo w sufit. Czuję się jakby kompletnie uleciało ze mnie życie. Dlatego postanowiłam zaprosić Lissę i Anabell do mojego domu. Miały się tu zjawić za jakieś pół godziny. Uważam, ze im także przyda się takie spotkanie przyjacielskie. Musiały naprawdę być przerażone gdy były ofiarami napadu. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić tego jak szybko musiały bić ich serca. Ja bym chyba zemdlała na miejscu. Cały czas obawiam się tego, że przez nieobecność Liam'a przy mnie, może ktoś się dobijać do mnie. Takie napady wśród gangów rozgłaszają się na pewno bardzo szybko. A o moim związku z Payn'em to już chyba każdy gang na świecie wie. Boże...dlaczego w moim życiu ciągle coś idzie nie tak!?

-----------------------------------
Proszę bardzo oto 27 rozdział :> Bardzo się cieszę z wyświetleń bo jest ich już ponad 5 tysięcy. Dziękuję też za wasze komentarze pod poprzednim rozdziałem, bardzo motywowały mnie do pisania.
No cóż....nie mam pojęcia co wam tu jeszcze napisać xD Pozostawiam wam komentowanie, mam nadzieję że im więcej rozdziałów to tym większa ilość komentarzy się posypie x
Następny rozdział pojawi się gdy będzie +5 komentarzy ;)

środa, 16 kwietnia 2014

Nowe ff

Hej wam! Chciałabym zaprosić was na moje nowe opowiadanie, również o Liam'ie i Jade :) Tym razem Liam jest DJ'em wchodzącym dopiero w świat trance. Tak więc zapraszam was na to ff, bardzo proszę o skomentowanie prologu, ponieważ chcę wiedzieć czy jest w ogóle sens pisać dalej :)

A wracając do Lost In The Feelings, jutro lub w pt dodam nowy rozdział ;) aktualnie jestem w trakcie jego pisania więc spokojnie, nie zapomniałam o was moje miśki x

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Nowa zakładka :)

Postanowiłam stworzyć nową zakładkę :) Widnieje ona pod nazwą Pomysły. Chodzi o to, że w komentarzach piszecie mi swoje pomysły na dalsze rozdziały :) Na pewno mi to pomoże :D
Mam tylko nadzieję, że ktokolwiek skorzysta z tej zakładki, jestem otwarta na każde propozycje. Pozdrawiam <3
@Liam_My_Loves

Rozdział 26

Emily's POV

Liam naprawdę się postarał z tym śniadaniem. Zrobił dla mnie i dla siebie przepyszne kanapki. Nie sądziłam, że on potrafi zdziałać cuda z jedzeniem. Była już 10 rano więc wyszłam szybkim krokiem z łóżka. Byłam cały czas nago, od razu wskoczyłam pod prysznic. Stałam tyłem do drzwiczek od kabiny prysznicowej. Woda spływała ciurkiem po całym moim ciele. To było bardzo orzeźwiające zwłaszcza po wczorajszej nocy. Kąpiel zajęła mi nie całe 10 minut, wyłączyłam wodę i odstawiłam słuchawkę na jej miejsce. Odwróciłam się w stronę drzwiczek i pisnęłam podskakując z przerażenia.
- Liam co ty tutaj robisz!? - spytałam trochę zawstydzona. Emily...kilka godzin temu pieprzyłaś się z nim, a teraz się wstydzisz obnażać przed nim? Gdzie tu logika? Zaśmiałam się w duchu, stałam nago przed chłopakiem którego pokochałam pomimo niebezpieczeństw z nim związanych.
- Stoję sobie i podziwiam widoki - brunet uśmiechał się jak głupi uważnie lustrując moje ciało od góry do dołu.
- Skoro tu jesteś to mógłbyś mi podać ręcznik? Już się napatrzyłeś dość w nocy - przewrócił oczami i podał mi biały, puszysty ręcznik, którym od razu się okryłam. Na twarzy chłopaka pojawił się grymas. Przykro mi Payne pokaz zakończony. Minęłam go wchodząc do sypialni i szukając ciuchów w szafie. Czują jak obejmuje mnie w pasie. Wzdycham głęboko.
- Liam muszę się ubrać, bo wkrótce przyjdzie Marciel. - odwracam się w stronę brązowookiego
- Musiałaś go zapraszać? - jęknął niezadowolony
- Tak musiałam, ponieważ długo go nie widziała odkąd wrócił do tego twojego zasranego gangu - warknęłam - jak ci się coś nie podoba to możesz se pójść na spacer - po tych słowach odwracam się w stronę szafy i wyjmuję luźne ciuchy. Są w sam raz na dzisiejszą pogodę. Szybko nałożyłam je na siebie, nie
czułam już obecności Liam'a w pomieszczeniu. Pewnie się obraził. Obrażalski jeden...Prychnęłam pod nosem. Zamknęłam szafę i zeszłam do salonu. Tam też go nie było. Musiał wyjść na spacer...I dobrze, przynajmniej nie będzie mi truł dupy tym, że zaprosiłam Marcel'a. Usiadłam na kanapie i odpaliłam laptopa. Stroną startową w przeglądarce były wiadomości, postanowiłam pierwszy raz w życiu je poczytać. Moją uwagę przykuł pewien nagłówek. Nosił on tytuł "Najniebezpieczniejszy gang napada na sklep Your Music". Kilka razy czytam ten nagłówek zanim dociera do mnie gdzie odbył się napad. Moje oczy podwoiły swoje rozmiary. W domu Liam'a nie od jakiś 30 minut. Czy on brał w tym udział?! O Boże! Mam nadzieję że nie jest to prawda, a podobno ich gang jest właśnie tym najniebezpieczniejszym w Londynie. Jeśli zrobili coś Liss, Anabell albo Camil'owi to nie ręczę za siebie. Ja ich chyba wtedy uduszę gołymi rękami! Teraz do głowy wrócił mi znów Marcel. Czy on także maczał w tym palcem? Nie mogę nic na to poradzić że chce mi się płakać na samą myśl, że mój własny brat mógłby napaść na sklep gdzie są moi przyjaciele. Nigdy im nie wybaczę jeżeli zabili kogoś z grona moich znajomych. Nigdy! Zamknęłam szybko laptop i rozłożyłam się na kanapie. To nie może być prawda. Co by było gdybym dzisiaj poszła do tej cholernej pracy? Gdyby nie te bóle po wczorajszym seksie byłabym tam. Kiedy tylko Liam wróci do domu dostanie ode mnie masę pytań póki nie dowiem się wszystkiego, nie odpuszczę.

***

Po mieszkaniu rozbrzmiewa się odgłos dzwonka do drzwi. Wstaję tak aby uważać na swoje krocze bo nadal mnie bolą, poszłam w kierunku powłoki, aby po chwili ją otworzyć. Miałam nadzieję że to Marcel, ale była to policja. W środku byłam przerażona ale na zewnątrz pokazałam tylko zmarszczkę na czole.
- Pani Emily parker? - pyta jeden z funkcjonariuszy o ciemnej skórze.
- Tak, o co chodzi? - naprawdę zaczynam się bać tego po co tu przyleźli
- Musi pojechać pani z nami na komisariat - powiedział drugi twardym tonem.
- No dobrze, pozwolą panowie, że się ubiorę - zostawiłam otwarte drzwi, ubrałam szybko lekki płaszczyk, chwyciłam torbę w rękę i wyszłam z domu zamykając go za sobą na klucz. Mężczyźni siedzieli już w radiowozie, wsiadam więc na tylnym siedzeniu. - Dowiem się co się stało? - spytałam po dłuższej ciszy
- Zna pani Liam'a Payne'a?
- Um...tak, znam - powiedziałam niespokojna
- Musi nam pani pomóc w przesłuchiwaniu go. - powiedział nadzwyczaj spokojnie - Chodzi o dzisiejszy napad na sklep "Your Music". - dodał po chwili. Mogłam się domyśleć że po to mnie zabrali. Wątpię że zdziałam cokolwiek, ale zobaczymy.

***

Policjanci prowadzili mnie do pokoju przesłuchań gdzie czekał już na nas Liam, stresowałam się i to bardzo. Muszę przyznać że jest to moja pierwsza wizyta na komisariacie. Wcześniej moje życie było spokojne, a teraz? Ten mężczyzna kompletnie mi je zmienił i sama już nie wiem czy na lepsze, czy gorsze.
Jeden z policjantów, ten o ciemnej karnacji otworzył przede mną metalową powłokę. Od razu zobaczyłam Liam'a który zwrócił głowę w moją stronę. Widać było jak zamiera. Tylko z jakiego powodu? Boi się tego, że napadł na sklep w którym pracuję i myśli, że go za to utłukę? No dobra może nie jestem z tego faktu zadowolona, ale przecież nie zadźgam go nożem czy coś.
Mężczyźni wskazali mi miejsce, w którym mam usiąść. Już po chwili siedziałam na przeciwko bruneta. Przeszywał mnie swoimi brązowymi tęczówkami. Pierwszy raz zobaczyłam w nich strach...to na prawdę
dziwne i niespotykane. On nigdy się nie bał, przynajmniej ja nie doświadczyłam momentu w którym przeszywał by go strach. No chyba że mój mózg zawodzi i nie pamiętam takiej sytuacji.
- Panie Payne, przyprowadziliśmy panią Parker, aby pomogła nam w przesłuchiwaniu pana, będziemy słuchać was za tym szkłem - pokazał palcem na ogromne, przyciemnione "okno". Podobno z tej strony w której jesteśmy nie widać ludzi stojących za nią, ale ci co są za "oknem" widzą nas. - proszę nie stosować żadnych sztuczek, bo wszystkie występki mogą być ukarane zrozumiał pan? - spytał po wygłoszeniu informacji.
- Tak - odpowiedział krótko. Funkcjonariusze opuścili pomieszczenie. Najchętniej nakrzyczałabym na Liam'a w tym momencie ale jestem na komisariacie i obserwują nas policjanci, więc muszę się opanować. Podczas drogi mężczyźni powiedzieli mi co chcieli by wiedzieć więc musiałam wykonać ich polecenie.
- Wiesz gdzie jest teraz reszta twojego gangu? - spytałam
- Nie - odpowiedział szybko. Co z nim jest do cholery!? Odkąd tu przyszłam daje same krótkie odpowiedzi. Patrzył się na swoje dłonie, ewidentnie unikał mojego wzroku.
- Wiem, że wiesz Liam - mówię po chwili, a on prychnął tylko i pokiwał głową z dezaprobatą. Zaczynam go nie rozumieć... - Liam proszę cię powiedz... - proszę
- Nie wiem gdzie są! Zostawili mnie samego kurwa! - jego głos był znacznie podniesiony, brzmiało to prawie jak krzyk. Wiedziała, że musi się uspokoić bo w przeciwnym razie funkcjonariusze wparują tu i go uciszą w gorszy sposób niż słownie.
- Uspokój się, chyba nie chcesz mieć pogorszonej sytuacji - poprosiłam upominając go jednocześnie - czyli mówisz, że cię zostawili?
- No chyba słyszałaś Emily - powiedział z ironią w głosie. Zaczynam myśleć, że jest bipolarny.
- Dlaczego napadliście na sklep, w którym pracuję?
- Zayn tak wybrał i tyle, ja nie miałem nic do gadania więc nie obwiniaj mnie za to - prychnął krzyżując swoje ręce na klatce piersiowej. Westchnęłam głęboko. Nie mogłam już dłużej przepytywać go więc pokazałam policjantom aby weszli do środka. Po chwili byli już z nami, podeszli do Liam'a i skuli go w kajdanki. Rozszerzyłam oczy. On pójdzie do wiezienia!? Nie! On nie może! Ma dużo wrogów i bez niego będę w niebezpieczeństwie. W ogóle jak reszta jego gangu mogła go zostawić na pastwę losu?! To nie dorzeczne.
- N...na jak długo go zatrzymujecie? - spytałam jąkając się
- Dopóki nie złapiemy reszty i nie dowiemy się co powie sąd. - odparł ten o jaśniejszej skórze. Przytaknęłam mu aby wiedział że zrozumiałam.
- Będę mogła jeszcze z nim porozmawiać?
- Tak, ale to już w celi. Na razie będzie w niej sam więc nie będzie problemów z innym więźniem - odpowiedział policjant - niech pani idzie za mną - dodał po chwili. Skinęłam głową ruszając za nim, oraz za Liam'em.

Siedziałam na przeciwko chłopaka. On patrzył na ziemię, a ja cały czas na niego. Od jakiś 5 minut panuje między nami cisza. Zaczyna mnie ona już wkurzać.
- Liam dlaczego to zrobiliście? Dlaczego akurat ten sklep w którym ja pracuję?! Zabiliście kogoś? Co byś zrobił gdybym była akurat tam w pracy!? - przerwałam ciszę z każdym słowem podnosząc swój głos. No i w końcu podniósł na mnie wzrok.
- Pytaj Zayn'a, nie pamiętam czy były ofiary ale chyba nie, wszyscy się pochowali gdy weszliśmy do sklepu jak zobaczyli pistolety w naszych rękach - wzruszył ramionami jakby to była najnormalniejsza sytuacja - gdybyś ty tam była to prawdopodobnie nie pozwolił bym napadać na ten sklep - dodał chwilę potem
- I co ja teraz zrobię co? Masz wielu wrogów, ty jesteś w więzieniu i ja będę sama w domu. Nie będzie mnie miał kto uratować. A na to, że jesteś w więzieniu nic nie poradzę bo na pewno się stąd nie uwolnię po
kryjomu.
- Emi...nic ci się nie stanie, obiecuję. Jakąś stąd wyjdę - powiedział z troską po czym zbliżył się do mnie i ukucnął przede mną. - nie martw się
- Mhm...łatwo ci mówić - mruknęłam
- Będzie dobrze naprawdę - szepnął po czym lekko musnął moje wargi, zrobiło mi się ciepło na sercu. Ale nadal nie mogę znieść myśli, że Liam będzie siedział za kratkami na nie wiadomo jak długo. To naprawdę straszne. Jestem pewna że nikt z was takiego czegoś nie przeżył. Moje życie zamienia się powoli w istne piekło. Jeśli coś mi będzie groziło kiedy będę sama w domu to kto mnie uratuje? Nikt...W cud jakikolwiek raczej nie wierzę. Siedziałam jakąś 1h z brunetem, w końcu musiałam wracać do domu. To było naprawdę trudne, gdy oddalałam się od tymczasowego "mieszkania" mojego chłopaka. Pomimo tego co zrobił z resztą gangu...wciąż go kocham.

---------------------------------------
PRZEPRASZAAAAAAAAAAM! Wiem, że rozdział pojawił się strasznie późno, zawsze dodawałam max. co 4 dni a teraz minął tydzień :/ Po prostu opuściła mnie wena i miałam małą motywację (tak chodzi o komentarze) cóż...jest naprawdę mało komentarzy, wam zajmuje to chwilę a mi pisanie rozdziału ponad 5h a nawet czasami 2 dni.
Co myślicie wgl o tym rozdziale? Się porobiło nie? No ale nie mogło być wszystko tak pięknie beż żadnych przeszkód, musiałam dać jakąś akcję :p
NO I MOJE MŚKI NIESTETY STAŁO SIĘ!
+5 komentarzy - nowy rozdział
przed 5 wstawiłam plusa gdyż nie jestem pewna czy wstawię rozdział od razu po 5 komentarzach dlatego zrobiłam tak aby nie było jakiś wątpliwości albo oskarżeń że nie ma rozdziału, musi być min 5 komentarzy ;)
Miłego wieczoru! <3

Obserwatorzy