poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 25

W tym rozdziale znajduje się scena +18. Zaczyna się od czerwonej kreski i kończy takiej drugiej, jeśli nie chcesz jej czytać, omiń tą część.

Emily's POV

Po skończonej rozmowie z bratem mój humor zyskał większą moc. Tak się cieszyłam, ze mnie jutro odwiedzi. Mamy tyle do obgadania. Naprawdę za nim tęsknię. Nie popieram tego, że należy do gangu , w którym "pracuje" też Liam i nigdy się z tym nie pogodzę. Zastanawia mnie też to czy Martin postanowił wyjechać szybciej ze względu na to, że wróciłam do bruneta. Mam nadzieję, że nie wziął tych pocałunków do siebie. One nic nie znaczyły, były pod wpływem impulsu. Tak czy inaczej jeszcze w tym tygodniu muszę do niego zadzwonić.
Z zamyślenia wyrwał mnie Liam, który wystawił w moim kierunku miskę z budyniem czekoladowym. Mój
ulubiony smak. Chciał mi coś przyszykować do jedzenia w ramach przeprosin.
- Dziękuję - chwyciłam miskę do ręki, nie chciało mi się przenosić do stołu, więc postanowiłam zjeść to na kanapie. Brązowooki usiadł obok mnie ze swoją miską i tym samym przysmakiem.
- Smacznego - powiedział, a następnie zabrał się za jedzenie. Odpowiedziałam mu "dziękuję i wzajemnie" i powtórzyłam tą samą czynność co on. Wiszący na ścianie przed nami telewizor pokazywał jakąś komedię, przez co co chwilę wybuchałam śmiechem. Uwielbiam ten rodzaj filmów. Nie było jeszcze takiego z którego bym się nie zaśmiała. Liam czasami dołączał do mnie i śmialiśmy się razem. To był zdecydowanie mój najmilej spędzony z nim czas. Po zjedzeniu zaniosłam miski do kuchni wsadzając je do zmywarki. Gdy się schylałam usłyszałam czyjeś ciężkie kroki, a po chwili ręce oplatające mnie w tali. od razu wiedziałam kto to. Zamknęłam maszynę i wyprostowałam się odwracając się w stronę mojego chłopaka. Nadal nie mogę się przyzwyczaić do tego określenia. Jest ono dla mnie nowe, bo to mój pierwszy prawdziwy związek.
______________________________________

- Co chcesz porobić? - spytał szepcąc mi do ucha. Poczułam jego miękkie usta na mojej szyi. Odchyliłam lekko głowę do tyłu aby dać mu większy dostęp. Między nami już w ogóle nie było dystansu. nawet zwykła kartka by się nie zmieściła.
- Nie wiem - wyszeptałam w końcu.
Chłopak od razu przywarł swoimi ustami do moich warg. Pocałunek był namiętny i pełny pożądania. Oddawałam je bez zastanowienia. Jego ręce zjechały z mojej tali do dołu pleców. Poczułam przyjemny dreszcz u dołu kręgosłupa. Wplotłam swoje dłonie w włosy bruneta. Nagle nie czułam pod nogami ziemi. Zrozumiałam, że podniósł mnie i prowadził w stronę mojej sypialni. Czy to będzie właśnie ten dzień? Ten w którym stracę swoją cenną rzecz? Swoje dziewictwo? Nie ukrywam, trochę się bałam. Podobno po pierwszym razie wszystko cię boli.
Chłopak otworzył drzwi nogą i nie odrywając ode mnie ust skierował się bodajże do łóżka. Po chwili już leżałam na moim miękkim materacu. On zaś zawisł nade mną i całował mnie po dekolcie dodatkowo jedną dłonią jeździł pod moim topem. Czułam jak zasysa moją skórę na szyi, trochę to zabolało przez co syknęłam. Oblizał pulsujące od bólu miejsce co trochę go złagodziło. Jednym ruchem ściągnęłam mu koszulę. Moim oczom ukazał się doskonale wyrzeźbiony tors chłopaka. Przygryzłam wargę lustrując jego dobrze umięśnione ciało. To było strasznie pociągające. Bluzka wylądowała na ziemi, a po chwili z moją brunet zrobił dokładnie to samo co ja z jego. Teraz byłam tylko w staniku i spodniach, on miał na sobie spodnie. Reakcja Liam'a na widok odsłoniętej części mojego ciała miał dokładnie taką samą reakcję jaką ja, gdy lustrowałam jego tors. Jego usta przywarły do moich. Dłonie umieściłam na klatce piersiowej brązowookiego. Teraz dokładnie czułam mięśnie. W końcu ściągnął z siebie spodnie pozostając w samych bokserkach. Ręce bruneta powędrowały pod moje plecy sięgając do rozpięcia stanika. Odpiął go i szybko ze mnie zerwał. Momentalnie zakryłam swoje piersi rękoma, a twarz oblała się mocno czerwonymi rumieńcami. Patrzyłam w rozbawionego tą sytuacją chłopaka. W jego oczach można było dostrzec czyste pożądanie. Chwycił moje ręce i położył je po obu stronach mojego ciała.
- Nie musisz się wstydzić - wymruczał, po czym jedną ręką objął jedną z moich piersi a drugą całował i lizał. - Jesteś taka piękna - wymamrotał.
Oddychałam ciężej czując dreszcze na całym ciele. Kilka razy z moich ust wydobył się cichy jęk. Nim się obejrzałam, a już leżałam tylko w majtkach. Liam odrywając się od moich piersi niby przypadkiem zahaczył palcem wskazującym o gumkę moich majtek. Zadrżałam pod wpływem jego dotyku w tym miejscu. Zniżył głowę do poziomu mojej kobiecości, pośpiesznie pozbył się także dolnej części ubrania. Byłam tak zawstydzona, ze moja twarz wyglądała jak dorodny burak. Posłał mi lekki, uspokajający uśmiech po czym zaczął całować moje dolne miejsce intymne. Chwyciłam prześcieradło w dłonie zaciskając je w pięści. Czułam jak wsuwa i wysuwa we mnie swój język. Jęczałam i  kilka razy unosiłam plecy nad materacem. Kiedy byłam w połowie drogi do orgazmu on wstał. W kroczu na jego bokserkach było widać spore wybrzuszenie. Chłopak zsunął z swoich bioder bokserki, a moim oczom ukazał się pokaźnej wielkości penis. Pierwszy raz widziałam męskość na oczy. Zarumieniłam się. Sięgnął do kieszeni swoich jeansów leżących na podłodze i wyjął z niej prezerwatywę. Uważnie obserwowałam jego ruchy. Nałożył "gumkę" na erekcję i zbliżył się do mojego krocza. Drażnił moją kobiecość główką penisa. Wypchnęłam w górę biodra dając mu do zrozumienia żeby się nie drażnił. Liam zachichotał i pokręcił głową rozbawiony. Po chwili wszedł powoli we mnie, a ja jęknęłam. Nie ruszał się przez chwilę pozwalając mi przyzwyczaić się do nowego doznania. Pochylił się nade mną i wpił się w moje wargi tym samym rozpoczynając powolne ruchy biodrami.
Pocałunek trochę odwracał moją uwagę od tego co działo się niżej. Gdy oderwał się od moich ust patrzał na mnie z góry swoimi pięknymi, brązowymi, pełnymi pożądania tęczówkami. Jedną ręką pieścił moje piersi, a drugą umieścił obok mojej głowy na poduszce. Pchnięcia stawały się coraz mocniejsze i szybsze, przez co jęczałam coraz głośniej. Wiłam się pod jego ciałem, raz po raz wyginając plecy w łuk. Rozpływałam się. Czułam budującą się przyjemność w podbrzuszu. Byłam coraz bliżej szczytu. Ściskałam w dłoniach prześcieradło. Liam miał przymknięte oczy, a głowę odchylił do tyłu. Oboje oddychaliśmy bardzo ciężko. Brunet jeszcze przyspieszył przez co łóżko latało na wszystkie strony. Z czyjejś perspektywy mogło by się to wydawać zabawne, ale w mojej jest to strasznie wyczerpujące. Byłam spocona tak samo jak on i dodatkowo krzyczałam przez jego szybkie ruchy. Pierwszy seks, a już bardzo gorący. Szczerze? Nie przejmowałam się tym, wiem tyle, że jutro będę obolała jak nic. Łóżko odbijało się od ściany, farba się trochę starła, ale to było najmniej ważne w tej chwili. Chłopak wykonał jeszcze głębsze ruchy.
- Liam!!!! - krzyknęłam gdy poczułam jak dochodzę zaciskając się w okół penisa Payne'a. Orgazm był bardzo intensywny. Po chwili Liam warknął wymawiając przy tym moje imię dochodząc chwilę po mnie. Opadł na mnie całym swoim ciałem oddychając ciężko tak jak ja. Powoli wysunął się ze mnie, ściągnął wypełnioną spermą prezerwatywę, zawiązał ją i rzucił do kosza stojącego przy biurku. Położył się obok mnie i przykrył nas kołdrą. Leżeliśmy do siebie twarzami nadal mając przyspieszone oddechy. Patrzyliśmy się w swoje oczy. Pocałował mnie krótko.
______________________________________

- To był najintensywniejszy seks jaki kiedykolwiek przeżyłem - wyszeptał. Jego słowa zawstydziły mnie, oblałam się rumieńcem, a on oplótł mnie ramieniem. Uśmiechnęłam się lekko, żeby wiedział, że mi także się podobało. Odwzajemnił mój uśmiech. Było już po 23 więc przymknęłam oczy w celu uśnięcia. Chłopak przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie przez co czułam ocierającą się erekcję o moją nogę. To było dość dziwne uczucie. Byłam już prawie na skraju uśnięcia gdy usłyszałam jak mówi:
- Kocham Cię - szepnął
Na te słowo moje serce powiększyło swoje rozmiary. Jeszcze nigdy mi tego nie powiedział odkąd jesteśmy razem. Wcześniej powiedział tylko, że się we mnie zakochał i tyle.Mimowolnie uśmiechnęłam się. Ze świadomością, że Liam wyznał mi miłość odpłynęłam w krainę snów.

*następny dzień*

Obudził mnie budzik w telefonie. Gdy tylko starałam się usiąść syknęłam z bólu. W tej chwili przypomniałam sobie zeszłą noc. Wiedziałam, ze wszystko będzie mnie boleć. Nie jestem w stanie pójść do pracy, po prostu bym tam nie doszła. Wyłączyłam budzik i zadzwoniłam do szefa.
- Słucham? - odebrał Camil
- Dzień dobry, mówi Emily. Chciałam pana poinformować, że dzisiaj nie pojawię się w pracy. - powiedziałam dość cicho, żeby nie obudzić Liam'a.
- A mogę wiedzieć z jakiego to powodu panienka dzisiaj się nie zjawi? - spytał
- Um...Ja... - zacinałam się, bo co ja niby mu mam powiedzieć!? Wie pan, zeszłej nocy przeżyłam swój pierwszy orgazm i pierwszy taki ostry seks przez co jestem obolała i nie jestem w stanie utrzymać się trzeźwo na nogach. No to by było nie tylko niezręczne ale też idiotyczne. Ośmieszyłabym się przed własnym szefem, a po tym nie wiadomo co by sobie o mnie pomyślał. Pomyślałam chwilę - Muszę iść do lekarza, ponieważ coś źle się czuję - wypaliłam. Cóż..., nie miałam lepszego pomysłu. Oby połknął haczyk. Przez chwilę po drugiej stronie słuchawki panowała cisza.
- Dobrze, rozumiem. W takim razie miłego dnia i do zobaczenia - powiedział po czym rozłączył się.
Uf...udało się z tego wybrnąć. Odstawiłam telefon na szafkę nocną stojącą przy łóżku po czym opadłam na poduszki. Odwróciłam się w stronę Liam'a. Spał. Wyglądał tak niewinnie podczas snu. Mogłabym tak na niego patrzeć całymi dniami. Wczorajsza noc była wspaniała, wszyscy mówili w okół, ze seks to wspaniała rzecz. Teraz mogę się z nimi zgodzić. Jednak jest też tego zła strona. Kiedy robi się to pierwszy raz, następnego dnia czujesz palący ból w dole podbrzusza. Jestem ciekawa jak ja zejdę na dół i to jeszcze po schodach Dzisiaj przychodzi Marcel więc nie będzie to łatwe zadanie. Zacznie się mnie wypytywać, a to mnie krępuje. Jestem trochę nieśmiała więc nic na to nie poradzę.
Brunet leżący obok mnie obudził się lekko uchylając powieki. Uśmiechnęłam się do niego promiennie.
- Dzień dobry - szepnęłam
- Dzień dobry skarbie - odpowiedział takim samym tonem. - Jak się czujesz? - spytał po chwili, wiedziałam,
ze chodzi mu o moje bóle.
- Wszystko mnie boli - westchnęłam. On sięgnął dłonią do mojego policzka i pogładził go kciukiem.
- Przejdzie Ci - uspokoił - wczoraj było naprawdę bosko - wymruczał
- Zgadzam się z tobą, a co do bólów to mam taką nadzieję. Dzisiaj przychodzi Marcel...
- Marcel? - uniósł brwi - Dlaczego mi o tym nic nie powiedziałaś? - spytał z wyraźnym grymasem na twarzy
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami - Byłam zajęta jedzeniem, a później no...wiesz czym - znów się zarumieniłam, chłopak zaśmiał się widząc to
- Jesteś słodka gdy się rumienisz - przewróciłam oczami na jego komentarz. W moim brzuchu rozległo się burczenie.
- Liam???? - powiedziałam przesłodzonym głosem - Skarbie zrobisz mi śniadanie? - patrzyłam mu głęboko w oczy. Jego tęczówki błysnęły rozbawieniem tak samo jak jego twarz.
- No nie wiem, nie wiem - pokręcił głowa z rozbawieniem
- Proszęęęęę - zrobiłam błagające oczy niczym kot w butach ze shreka.
- Dobra, ale co dostanę w zamian? - spytał z nadzieją w głosie.
- Kopa w dupę jak zaraz mi czegoś nie zrobisz do jedzenia - prychnęłam mówiąc to dość poważnym tonem.
- Już idę - westchnął po czym wstał, a ja momentalnie pisnęłam i odwróciłam się w drugą stronę leżąc plecami do niego. Stał tak po prostu nago. Chłopak zaśmiał się, po chwili usłyszałam tylko jak wychodzi z pokoju.

-----------------------------------------
Hehe i jak wam się podoba? :D Niby napisałam że można ominąć scenę ale ja wiem że wy i tak to przeczytaliście xD To moja pierwsza scena +18 na blogu bo w ff na tt już kilkanaście razy pisałam. Moja przyjaciółka uważa, że jestem okropnie zboczona więc powiedzcie jak wyszedł mi ten rozdział bo to dla mnie ważne xD
Liczę na jak najwięcej komentarzy <3

piątek, 28 marca 2014

Rozdział 24

Emily's POV

Liam!? Co on do cholery robi pod moimi drzwiami!? Miał przecież być w USA! Nie...to nie może się dziać naprawdę. Stałam tak przed nim bez ruchu. Modliłam się tylko, żeby Martin nie wyskoczył z salonu. Jednak moje modlitwy nie zostały wysłuchane, ponieważ obok mnie zjawił się właśnie on. Wzrok bruneta stojącego w progu przeskakiwał raz na mnie raz na niego. Nikt nie zamierzał chyba przerywać ciszy panującej między nami. A była to cisza niezręczna. Najchętniej powydzierałabym się na Liam'a za to co mi zrobił, ale bałam się jego reakcji wiedząc to kim on jest. Wiedziałam, że jest strasznie wybuchowy, co przez moje pyskowanie nie skończyłoby się dobrze.
Po jakiś 3 minutach milczenia ktoś jednak postanowił zabrać głos.
- Witaj skarbie, przedstawisz mi swojego kolegę? - warknął widocznie zły na widok Martin'a
- Nie zasługujesz na to by go poznać, odejdź stąd - syknęłam
- Nie zasługuję!? Ja nie zasługuję!? Bo co!? Bo jest z tobą? Całujecie się gdy mnie nie ma!? Co ty do cholery wyprawiasz Emily! - mówił coraz głośniej, prawie krzyczał. Poczułam gromadzące się łzy w kącikach moich oczu.
- Co ja wyprawiam!? A kto bzyka się z jakąś pierwszą lepszą dziwką podczas pobytu w USA!? Z dala od swojej świeżo upieczonej dziewczyny!? - krzyczałam mu prosto w twarz przez łzy spływające po moich policzkach. Wszystko dookoła zaczynało mi się rozjeżdżać, a wszystko to przez płacz. Jedynie co zauważyłam to to jak mięśnie Liam'a napinają się, gdy usłyszał moje słowa.
- Do niczego nie doszło! Wywaliłem ją od razu gdy pomyślałem o tobie! - tłumaczył się, ale ja nie mogłam w to uwierzyć, każdy facet tak mówi..."Do niczego nie doszło". Czy oni na prawdę myślą, że po tych słowach wszystko będzie okej!? Jeśli tak to grubo się mylą.
- Nie wierzę ci - szepnęłam przymykając oczy, chciałam jakoś powstrzymać te słone krople. Nie chcę przed nim płakać choć powinien wiedzieć jak bardzo mnie zranił.
- Emily! Ja mówię prawdę.. - zbliżył się do mnie, a ja instynktownie zrobiłam jeden krok w tył. Nie chciałam w tej chwili jakiejkolwiek bliskości z nim. Nawet zapomniałam o tym, że Martin cały czas stoi z boku i uważnie nas obserwuje i słucha. W tej chwili nie chciałabym, żeby to wszystko widział.
- Nie wierzę ci! Rozumiesz!? Nie wierzę! Zdjęcia mówiły same za siebie... - nie wytrzymałam i wybuchłam
niekontrolowanym płaczem. Oparłam się o ścianę przy komodzie i sunęłam po niej na dół. Zakryłam twarz dłońmi i po prostu płakałam.
Poczułam czyjąś dłoń na mojej głowie, która mnie głaskała uspokajająco. Z początku myślałam, że to mój przyjaciel chce mnie pocieszyć, ale nie był to on, lecz brunet przez którego ryczę.
- Musisz mi uwierzyć, do niczego nie doszło. Nie mógłbym tego zrobić kiedy mam ciebie. - mówił coraz ciszej. Nagle jego ramiona oplotły mnie i przyciągnęły do swojego torsu. Nie chciałam się wyrywać, po prostu się w niego wtuliłam. Jedną dłonią pocierał moje plecy. Nie powiem...trochę się dzięki temu uspokoiłam. Teraz w miałam mętlik w głowie. Nie mam pojęcia co zrobić...wybaczyć mu coś czego podobno nie zrobił..., czy wyrzucić go już na stałe ze swojego życia?
- Powiedz mi Liam...C-czy ty naprawdę nie pieprzyłeś tej d-dziwki? - wydukałam jąkając się.Nie odważyłam się spojrzeć w jego oczy, cały czas miałam spuszczoną głowę.
- Tak, nie dobierałem się do niej, nic nie było, przysięgam - po tych słowach pogłaskał mnie kciukiem po policzku ścierając tym samym łzy. Następnie chwycił mnie dwoma palcami za podbródek i uniósł go do góry - Emily...spójrz na mnie i powiedz czy ja wyglądam jakbym kłamał? - w końcu odważyłam się na niego spojrzeć, jego brązowe tęczówki błyszczały. No błagam...on chyba nie chce płakać...
Pomyślałam chwilę, analizując wszystkie do tej pory zgromadzone wyjaśnienia Liam'a i  w końcu zdecydowałam co zrobię. Popatrzyłam jeszcze chwilę w jego piękne oczy, które przyciągały mnie jak magnez. Wpiłam się w jego usta. Czułam ten tak bardzo dobrze mi znany smak jego ust. Tęskniłam za tym. No cóż postanowiłam mu wybaczyć czegoś czego widocznie nie uczynił. Łzy przestały płynąć z moich oczu, zastąpiły je lekki uśmiech. Jedna moja dłoń oparła się o tors chłopaka, a druga powędrowała na jego kark bawiąc się w tym miejscu krótkimi włoskami. Liam pogłębiał pocałunek. Był on naprawdę namiętny i pełen uczuć. Pomyślałam, że na początek takich "przeprosin" wystarczy, dlatego oderwałam się od niego nie zmieniając położenia swoich rąk. Przypomniał mi się Martin. Spojrzałam na miejsce gdzie wcześniej się znajdował, lecz nie było go tam. Gdzie on polazł? W ciągu kilku sekund zobaczyłam jak przechodzi obok nas ze swoją walizką. O co tu chodzi!? Zmarszczyłam czoło zdezorientowana.
- Martin? Gdzie się wybierasz? - spytałam zaciekawiona tym co wyprawiał. Liam także spojrzał w stronę mojego przyjaciela.
- Wracam do domu...dzisiaj miałem wyjeżdżać przecież... - wzruszył ramionami. Westchnęłam i wstałam z podłogi. Podeszłam do szatyna i przytuliłam go.
- Naprawdę nie możesz zostać dłużej? - wydęłam wargi odsuwając się od niego. Chłopak pokiwał przecząco głową.
- Niestety nie
- No dobrze, w takim razie nie będę cię zatrzymywać...życzę ci miłej podróży - powiedziałam smutno jednocześnie uśmiechając się lekko. Pocałowałam go w policzek, a on w błyskawicznym tempie wydostał się z mojego domu. Pomachałam mu stojąc w progu drzwi, gdy siedział w taksówce. Kiedy zniknął mi z oczu, zamknęłam drzwi i odwróciłam się w przeciwną stronę. Nade mną górował mój chłopak, objął mnie w tali. Musnął delikatnie moje usta i uśmiechnął się. W tej chwili do mojej głowy wróciło wspomnienie pocałunku z przyjacielem, teraz gryzło mnie sumienie, muszę go przeprosić.
- Przepraszam cię - szepnęłam
- Za co? - uniósł pytająco jedną brew
- W desperacji całowałam się z Martin'em gdy dostałam zdjęcia - mówiłam coraz ciszej, prawie że niesłyszalnie.
- Owszem nie podobało mi się to, ale wybaczam ci. Wkurzyłem się gdy dostałem w sms'ie gif na którym się
z nim całowałaś. - jego głos zmienił barwę na chłodną. Wolałam tą która panowała przed chwilą. Pocierałam rękoma jego napięte mięśnie w celu uspokojenia go. Poczułam jak pod wpływem mojego dotyku rozluźnia się co mnie ucieszyło.
- Dziękuję, że mi wybaczyłeś - posłałam mu szczery uśmiech co on odwzajemnił.
Znów mnie przytulił, a mi zrobiło się ciepło na sercu. Byłam szczęśliwa faktem, że wszystko sobie wyjaśniliśmy i wybaczyliśmy. Oby nic nie popsuło teraz tego co postaramy się naprawić. Jeszcze wszystko może się wydarzyć, ale należy być dobrej myśli.

Marcel's POV

Dni dłużą się niemiłosiernie. Cały gang wykorzystuje we wszystkim co możliwe. Mam już tego dosyć, ale niestety nie mogę zrezygnować z tej "pracy". Teraz przez to, że Emily została na całe nieszczęście dziewczyną Liam'a nie mogą grozić mi zabiciem jej, tylko wymyślili sobie moją śmierć. Dlatego nie podejmuję rezygnacji ze względu na moją siostrę. Nie znoszę tej myśli, że znów musiałaby przeżywać śmierć bliskiej jej osoby. Wystarczająco mocno niewytrzymała po straceniu naszego ojca. Stęskniłem się za nią i bardzo chciałbym ją odwiedzić. Właściwie...to dobry pomysł...Mam własne mieszkanie, które kupiłem tydzień temu za zarobione pieniądze podczas spraw w gangu, więc nie muszę pytać o pozwolenie na wyjście gdziekolwiek. Chłopacy obdarzyli mnie już chyba swoim zaufaniem. No w każdym bądź razie nie pozwolili by mi oni na samodzielne mieszkanie. Chwyciłem swojego I Phone'a i wykręciłem numer do Emily. Nie musiałem długo czekać, ponieważ odebrała po 1 sygnale.
- Marcel!? To ty!? - powiedziała rozradowana do słuchawki, dobra wróć...krzyknęła rozradowana, Musiałem przez to na chwilę odsunąć urządzenie od ucha, żeby nie ogłuchnąć. Po chwili znów je przysunąłem.
- Tak, ja. Co u ciebie słychać? - spytałem spokojnie - i nie krzycz bo ogłuchnę - zaśmiałem się
- Ja...po prostu się cieszę, że cię słyszę i tyle. U mnie jest w porządku. Kiedy mnie odwiedzisz braciszku? - czasami Emily mówi do mnie jak do małego dziecka, tak zdrobniale. Niby jestem już dorosły ale lubię sposób w jaki do mnie mówi.
- To dobrze. Właśnie dzwonię w tej sprawie, chciałem Ci się zapytać kiedy mogę do ciebie wpaść - nie wiedząc co zrobić z rękoma rozmawiając z nią, bawiłem się końcem swojej bluzki.
- Możesz kiedy tylko chcesz! Stęskniłam się za tobą Marcel! Może przyjdź jutro? Jak skończę pracę o 15, więc bądź pod moim domem ok. 15:30. - uśmiechnąłem się pod nosem, mówiła na jednym wdechu co mnie bawiło. Była naprawdę podekscytowana.
- Dobra, będę około 15:30 obiecuję - już mogłem wyobrażać sobie jej ogromny uśmiech z otwartymi szeroko ustami.
- Jejciu tak bardzo się cieszę że cię zobaczę! - pisnęła - Powspominamy trochę. - dodała po chwili.
- Ja też, będę chętny na historie z przed kilku lat spędzonych razem, a teraz kończę. Musze iść poćwiczyć na siłownię. Dobranoc młoda.
- Dobrze. Dobranoc stary - zachichotała i rozłączyła się. To ostatnie słowo rozbawiło mnie do łez, tak się zacząłem śmiać, że musiałem trzymać się za brzuch. Jutro jej to wypomnę podczas naszych rozmów...

Ubrany w dres ćwiczyłem na siłowni która znajdowała się w budynku, gdzie kupiłem mieszkanie. Najlepsze jest to, że nie muszę za nią płacić, dla lokatorów jest darmowy. Cały mokry od potu biegałem na bieżni ze słuchawkami w uszach. Musiałem zacząć ćwiczyć po tym jak wróciłem no gangu. Jest tam wymagana siła, którą straciłem przez ostatnie lata. Zayn rozkazał mi, żebym odwiedzał siłownię 1 na dzień. Już zaprzyjaźniłem się z jednym sprzętem, którym właśnie jest ta bieżnia. Dzięki niej nie muszę biegać na dworze, tylko biegam w miejscu gdzie panuje ciszą i spokój, no może oprócz części siłowni w której znajduje się ring do ćwiczeń zapasów. Tam wręcz wrzeszczą, albo syczą z bólu co nie jest przyjemne dla ucha. Upatrzyłem tutaj także pewną dziewczynę. Jest naprawdę wysportowana i przepiękna. Ma czarne włosy. Zawsze podobały mi się kobiety z takim kolorem włosów. Kto wie...? Może właśnie ona będzie kiedyś najważniejszą dziewczyną w moim życiu? Ale nie będę na razie tak daleko wybiegał w przyszłość. Jeszcze nic nie wiadome, nawet do niej nie zagadałem. Jestem chyba po prostu trochę nieśmiały względem kobiet. Muszę powiedzieć o niej jutro swojej ukochanej siostrze. Ona na pewno mi pomoże.

__________________________________
Proszę bardzo o to 24 :> Liam i Emily się pogodzili i pewnie wszyscy szczęśliwi :D W końcu dałam Marcel's POV, dawno się nie wypowiadał :> Chcę was poinformować, że w 25 rozdziale przewiduję erotyczną scenę, ale nie jest to jeszcze pewne. Pewnie się doczekać nie możecie wy zboczuszki moje kochane xD
Po za tym jak wam się podoba nowy szablon!? Mi bardzo, naprawdę dziękuję Candy która zrealizowała moje zamówienie <3

poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 23

Przeczytaj notkę pod rozdziałem! x
Rozdział dedykuję @NiamNiLi, która dziś obchodzi urodzinki. Wszystkiego najlepszego skarbie! <3

*tydzień później/poniedziałek*

Liam's POV

Minęło już 7 dni od tamtego cholernego esemesa od Philip'a. Cały czas ten gif siedzi w moim mózgu. Nie mogę uwierzyć, że to zrobiła, to strasznie dobija. Zaczynam się też już niepokoić. Emily nie odbiera telefonu i nie odpowiada na moje sms'y. Kompletnie nie wiem co się z nią dzieję, przez ten tydzień moje myśli cały czas krążyły wokół nie i tylko niej, tak samo jest teraz. Zastanawiam się też czy nie odpuścić sobie ostatniego wyścigu, bardzo chcę ją zobaczyć i upewnić się czy z nią wszystko okej. Wczoraj miałem ten przedostatni wyścig, kolejny byłby za tydzień...Chyba podjąłem decyzję...nie mogę już dłużej z tym zwlekać. To zbyt poważna sprawa. Sięgnąłem szybko po telefon, który spokojnie leżał jeszcze przed chwilą na ławie. Wybrałem numer Zayn'a i przycisnąłem urządzenie do swojego ucha.
- Zayn - odezwał się surowo po 2 sygnałach
- Siema Malik! Tu Liam! Mam do ciebie sprawę - powiedziałem niepewny tego jaką odpowiedź dostanę, gdy przekażę mu moją ważną informację/prośbę - nazywajcie sobie to jak chcecie
- Kontynuuj - odpowiedział krótko. Poznałem po głosie, że nie jest dzisiaj zbytnio chętny do rozmów, a co za tym idzie? Jeszcze większy strach na jego reakcję. Tak dokładnie...Zayn jest jedyną osobą, której się boję.
- No bo...ten... - zacinałem się w zdaniach z nasilającym się zdenerwowaniem - Chciałem się ciebie zapytać, czy mógłbym już wrócić do Londynu? Mam
bardzo ważną sprawę do załatwienia. - wymamrotałem w końcu.
- To związane z Emily? - wow...dobry jest, on czyta mi w myślach czy jak? W normalnych okolicznościach w odpowiedzi dostałby ode mnie skiniecie głową, ale to, że znajdujemy się wiele kilometrów od siebie uniemożliwia tą czynność.
- Tak - wybełkotałem krótko
- Cóż...domyśliłem się...widziałem ją ostatnio. Tydzień temu o ile się nie mylę. - mógłbym przysiąc, że teraz pocierał swoimi palcami zarośnięty podbródek, zawsze tak obił gdy nad czym się zastanawiał.
- Gdzie?! - nagle jakbym mną wstrząsnęło...po przetworzeniu zdań Mulata zdałem sobie sprawę jakie miały znaczenie. Moje mięśnie napięły się gdy wyczekiwałem jego odpowiedzi.
- Na wyścigach gokartowych... - zrobił lekką przerwę, ale po chwili dokończył swoją odpowiedź - nie była sama, gadała z jakimiś dziewczynami i chłopakiem. - na ostatnie słowo zwyczajnie się wzdrygnąłem. To na pewno był ten chuj co odważył się ją dotknąć! Po informacji Zayn'a w moim ciele aż buzowało od panującej tam złości. Na prawdę muszę wrócić wcześniej niż planowałem.
- Kurwa! - krzyknąłem do słuchawki - Zayn! Ja muszę wrócić do Londynu! I to jeszcze dziś! - mój oddech z każdym słowem przyspieszał z wściekłości.
- Ile kasy już masz?
- Coś ponad 1 000 000 000 funtów będzie
- Dobra, masz moje pozwolenie na powrót, ale pozwalam ci tylko ten jeden jedyny raz! - powiedział stanowczo
- Dobra, w takim razie zobaczymy się jak podwiozę ci kasę! - po tych słowach rozłączyłem się. W duchu skakałem z radości za to pozwolenie powrotu, ale jednocześnie byłem wściekły. Wściekły na Philip'a...Szybko pobiegłem do tymczasowej szafy i otworzyłem ją. Podstawiłem pod nią walizkę i zacząłem wywalać z niej wszystkie swoje rzeczy nie kłopocząc się już ich układaniem. Teraz porządek najmniej mnie obchodził. Liczyła się Emily i tylko ona. Jak tylko oddam zarobioną na wyścigach kasę szefowi od razu pojadę do swojej dziewczyny. Oby nie było z nią tego skurwiela, który ją całował, bo nie ręczę za siebie.

***

Leciałem samolotem pierwszą klasą prosto do Anglii, do swojego kraju. Po samochody podobno przyjedzie nasz kumpel, który mieszka w USA. Dopiero gdy o to pytałem przed wylotem dowiedziałem się, że auta nie należały do naszego gangu. Cieszę się, że nie rozpieprzyłem któregoś z nich bo bym miał spore kłopoty. My jesteśmy najgroźniejszą sektą w całym Londynie, a właściciele fur, najniebezpieczniejszą grupą w USA. Siedząc w wygodnym fotelu rozmyślałem o tym jak powita mnie Emi. Obawiam się, że mnie odepchnie. Jeśli na prawdę widziała zdjęcia, to będę musiał się jej strasznie tłumaczyć.  Błagam w duchu, żeby po moich wyjaśnieniach mi wybaczyła...choć tak naprawdę nie ma czego wybaczać. W końcu do niczego nie doszło między mną, a tą dziwką o nie? Te intensywne myśli tak mnie wykańczały, że aż moje powieki robiły się coraz cięższe. Po 5 minutach odpłynąłem, w samolocie, który w ogóle się nie trzęsie i w tych intensywnych myślach, nie trudno było o sen.

Emily's POV

Mija tydzień od czasu gdy widziałam zdjęcia, jednak codziennie widzę przed moimi oczami twarz Liam'a. To bolesne. Cholernie bolesne. Jednak ktoś mnie pociesza...Tą osobą jest Martin. Cały czas dotrzymuje mi towarzystwa i pociesza. Czuję, że się trochę zbliżyliśmy. Nie wypełnia mi całkowicie pustki w sercu, ale trochę pomaga. Pomaga przezwyciężyć tęsknotę, żal, smutek i złość. Po tamtym jednym pocałunku...dosłownie chyba przypadkowym, coś się zmieniło. Widzę, że Martin jest jeszcze bardziej opiekuńczy, chwilami nawet za bardzo się mną przejmuje co czasami staje się irytujące. Od tamtego spotkania naszych warg więcej się to nie wydarzyło. Nie mam pojęcia czy to dobrze, czy może źle.
Za oknem panowała ciemność, w końcu jest już wieczór. Niedługo minie miesiąc odkąd ostatni raz widziałam bruneta. Z całych sił próbuję sobie go wymazać z pamięci, ale niestety nie wychodzi mi to. Widocznie mój umysł przyzwyczaił się do chłopaka, z czego aktualnie nie jestem zadowolona.
Leżałam na łóżku w swojej sypialni, którą dzieliłam z przyjacielem. W rękach trzymałam książkę, a moje oczy uważnie śledziły tekst. Była to szkolna lektura, która bardzo mnie wciągnęła, nosiła ona tytuł "Oskar i Pani Róża". Pozwalała mi choć na chwilę się wyciszyć, nie ma dużo stron, dlatego zostało mi niewiele stron do przeczytania. Siedziałam z nią już 1h, w końcu musiał nadejść moment, w którym ktoś przerwie mi tą jakże wspaniałą i uspokajającą ciszę.
- Wróciłem! - krzyknął z dołu mój aktualny współlokator. Westchnęłam głęboko zmuszona odstawieniem książki z powrotem na półkę. Po wykonaniu tej czynności, szurając laczkami o podłogę zeszłam na parter gdzie stał szeroko uśmiechnięty. Jego uśmiech był naprawdę piękny, może i nie miał idealnie równych i białych zębów, a jednak była w nich szczerość. Odwzajemniłam uśmiech. Chłopak uniósł do góry siatki pokazując mi, że zrobił zakupy na kolację. Ciekawe czy Liam też by tak zrobił...Nie! Stop! Nie myśl o nim! - krzyczy moja podświadomość. Potrząsnęłam głową, aby wypędzić z niej swoje niechciane myśli. Szatyn skierował się do kuchni, wszystkie produkty wystawił na blat, nie potzrebne schował do szafek i lodówki, a te które potrzebował do przyządzenia kolacji zostawił na blacie.
- Co dziś na kolacyjkę zrobisz? - spytałam opierając się o ramę drzwi uważnie mu się przyglądając.
- Kanapki z grillowanymi warzywami - odparł z entuzjazmem.
- O matko! Jesteś mega! Kocham to! - pisnęłam z radości. To było moje ulubione jedzenie. Zaśmiał się słysząc moją reakcję. Cały czas kręcił się przy blacie. Był strasznie skupiony na robieniu jedzenia. To było naprawdę godne podziwu. Rzadko widuje się facetów w kuchni, którzy robią coś dla ciebie do jedzenia, zamiast przyjść i rozwalić się na kanapie dodatkowo pytając się ciągle "Co jest do żarcia?". Od dziś Martin chyba jest moim kucharzem. Zachichotałam na tą myśl, na szczęście on tego nie usłyszał. Nie chcąc mu przeszkadzać poszłam do salonu i usiadłam przy stole czekając na prawdopodobnie pyszne jedzenie.


Szatyn spędził w kuchni 20 minut zanim przyniósł pożywienie i postawił je na stół. Oniemiałam z wrażenia, nie dość, że wyglądało to przepysznie to
dodatkowo ozdobił to tak, że aż chciało się na to rzucić.
- Mam nadzieję, ze ci zasmakuje, smacznego - powiedział uśmiechnięty Martin co odwzajemniłam, do tego powiedziałam krótkie "dziękuję" i zabrałam się za jedzenie. Biorąc pierwszy gryz po prostu się rozpłynęłam. To było wyśmienite! Wprost niebo w gębie. Moje próbki smakowe szalały. Zajadałam się z wielkim entuzjazmem, chłopak patrzał na mnie rozbawiony. Wolę nie wiedzieć jak wyglądałam, ale przypuszczam, że co najmniej określenie "świnia" by tu do mnie w tej chwili pasowało.

***

Po kolacji byłam obżarta jak nigdy w życiu, niby dwie kanapki, a tak potrafią wypchać człowieka. Po najedzeniu się i wstawieniu talerzy do zlewu postanowiliśmy, że obejrzymy film w internecie. Wybraliśmy "The Avengers". Uwielbiałam ten film, Martin nie za bardzo, dlatego podczas wybierania wykłócał się i marudził, ze nie lubi filmów z Marvel'a. Jednak cały czas byłam uparta i nie zamierzałam zmieniać zdanie dzięki czemu wyszło na moją korzyść i w końcu włączyliśmy właśnie ten film. Było jedno ale...Martin zażądał pocałunku w nagrodzie. Niepewnie się wtedy zgodziłam, postanowiłam zrobić to po skończonym filmie. Nie powiem...trochę byłam w stresie.

Niestety w końcu nadszedł ten czas, którego chciałam uniknąć. Zdenerwowanie w ogóle mnie nie opuszczało. Teraz musiałam dotrzymać obietnicy i wynagrodzić szatynowi uległość do filmu. Pocałunek. Wyłączył stronę na której oglądaliśmy film, a następnie to samo zrobił z laptopem odkładając go na ławę stojącą przed nami. Siedziałam na kanapie patrząc na swoje palce i bawiąc się nimi. Poczułam jak kanapa ugina się ponownie obok mnie informując mnie tym, że chłopak wrócił na swoje miejsce. Objął mnie pewnie ramieniem, odwrócił moja twarz w jego stronę tak abym na niego spojrzała. Zrobiłam to. Jego szare tęczówki intensywnie wpatrywały się w moje brązowe. Czułam się jakby wywiercał mi dziury w nich. Zaczynał zbliżać powoli swoją twarz do mojej, a ja już tylko czekałam na poczucie jego warg na moich. Jednak to się nie stało. Powód? Dzwonek do drzwi. Jedna część mnie była radosna, a druga jednak w minimalnym stopniu pragnęła pocałować Martin'a. Chłopak westchnął zrezygnowany i odsunął się ode mnie. Wiedziałam, że to ja muszę otworzyć drzwi, w końcu to mój dom.
Wstałam szybko z kanapy i poszłam do drzwi wejściowych. Otworzyłam je, a to kogo tam zobaczyłam po prostu mnie zamurowało.

------------------------
Jest nowy rozdzialik i do tego tajemnicza końcówka...takie jakie uwielbiam wam robić xD Rozdział nie zabrał mi wiele czasu bo tak mniej więcej 2h nawet niecałe będą ;)
Czekam na wasze opinie x Rozmyślam nad wprowadzeniem czegoś takiego jak np. 5 komentarzy = nowy rozdział. Ilość komentarzy która się tu pojawia trochę mnie smuci, nie mam prawie żadnej motywacji, bo wspierają mnie jakieś 4-5 osób :/ Więc pomyślcie nad tym, bo na prawdę jestem coraz bardziej przekonana do wprowadzenia takiego systemu, a nie chcę szczerze tego robić...
Pozdrawiam miśki x
@Liam_My_Loves

piątek, 21 marca 2014

Rozdział 22

Emily's POV

Czas w pracy zleciał zadziwiająco szybko. Razem z dziewczynami jechałyśmy taksówką na niewielkie wyścigi na gokarty, które odbywały się właśnie w parku. Niby to ja miałam wybierać, gdzie pojedziemy, ale one oczywiście postawiły na swoim i wyciągnęły mnie na to coś. Nie cieszyłam się zbytnio z tego pomysłu..., a wiecie dlaczego? Bo nawet takie wyścigi przypominają mi o Liam'ie. Dupku, który zranił mnie w najgorszy możliwy sposób.
Poczułam jak samochód staje, wszystkie się złożyłyśmy z pieniędzmi i zapłaciliśmy kierowcy za podwiezienie. Po kolei wysiadałyśmy z pojazdu. Równym chodem ruszyłyśmy w część parku, w której odbywały się zawody. W okół tego miejsca przemieszczały się ogromne tłumy ludzi.
Zajęłyśmy swoje miejsca, z każdej strony były niewielkie trybuny.
- Jak na wyścigi w parku to tu jest naprawdę duża przestrzeń - powiedziała Anabell rozglądając się po całym torze. Zauważyłam, że małe pojazdy czekały już na starcie na swoich kierowców. Wyścig podobno ma się zacząć o 18:30, a aktualnie na zegarku w moim telefonie wybiła 18:20. Po sprawdzeniu godziny, moją uwagę przykuło 11 nieodebranych połączeń od Liam'a i 3 wiadomości od niego.


Od: Liam
Do: Emily
Hej skarbie! Dlaczego nie odbierasz telefonu? Dzwonię do ciebie już ponad 5 raz! Liam x

Czułam się coraz gorzej gdy czytałam następne sms'y, nie mogłam znieś tego co mi zrobił. To bolało. Cholernie bolało. W głowie pozostał mi obraz tych fotografii...kompletnie nie wiem co robić, czy ignorować jego wiadomości. Czy może napisać mu, że to koniec? Nie wiem..., mam pustkę w głowie.

Od: Liam
Do: Emily
Emily, co się dzieje!? Dlaczego nie odpisujesz? Odpowiedz mi! Liam

Od: Liam
Do: Emily
Kurwa mać odpowiedz mi! Daj znak, że żyjesz! Liam


Nie zamierzałam odpisać mu na ani jednego cholernego sms'a. Przez nie mój humor tylko się popsuł. Niestety moją zmianę nastroju zauważyły obie dziewczyny. Lustrowały mnie dokładnie.
- Emily...co jest? - spytała zmartwiona Liss'a
- Nic - burknęłam
- Przecież wyraźnie widzimy, że jednak coś się stało - naciskała, a mnie zaczynało to już irytować. Nie chcę rozmawiać na temat mojego...no właśnie...nie mam teraz pojęcia kim on aktualnie dla mnie jest.
- Liam... - tylko tyle byłam wstanie powiedzieć.Blondynka od razu zrozumiała o co chodzi, poklepała mnie delikatnie po plecach uspokajająco.
- Spokojnie, po prostu go ignoruj - posłała mi bardzo ładny uśmiech, który nie zawahałam się odwzajemnić. Tylko no właśnie...niby jak mam go ignorować skoro ciągle o nim myślę..
Anabell przysłuchiwała się naszej rozmowie, nie wiedziała o co chodzi z brunetem. W końcu jeszcze jej o tym nie opowiadałam. Z intensywnych myśli wyrwał mnie czyiś głos wołający moje imię. Spojrzałam w stronę skąd on dobiegał i mimowolnie się uśmiechnęłam. To był Martin, ale skąd on się tu wziął...? Obok
mnie miejsce było wolne więc chłopak nie czekając dłużej przyszedł, siadając przy mojej osobie.
- Cześć co tu robisz? - spytał z wielkim uśmiechem
- Mogłabym spytać cię o to samo - zaśmiałam się - one mnie wyciągnęły - wskazałam głową na dwie dziewczyny siedzące po mojej prawej stronie, a one pokiwały mu.
- Cóż, myślę, że dobrze zrobiły. Lepsze to od jakiś sklepów i restauracji - zachichotał. Przewróciłam oczami i pacnęłam go w tył głowy.
- Dzięki, że jesteś po mojej stronie - burknęłam
- Oj nie denerwuj się, spodoba ci się - poklepał mnie pocieszająco po ramieniu.
W głośnikach rozległ się głos jakiegoś mężczyzny, który zapowiedział iż wyścig się zaczyna. Siedziałam z skrzyżowanymi rękami na piersi i całą swoją uwagę skupiłam na nadchodzących kierowców do gokartów. Nikt nie miał na głowie jeszcze kasków. Mój wzrok zatrzymał się na jednym z zawodników, wydawało mi się, że go znam. Już po chwili wszyscy byli w swoich pojazdach z nałożonymi kaskami i w specjalnych kostiumach. Przed sobą mieli światła, które dały znak startu.
Po zaświetleniu się ostatniej lampki i donośnym dźwięku takiej jakby trąbki, samochodziki ruszyły. Uważnie śledziłam tego, którego niby znam. Gdyby była jakaś podpowiedź...
- Zayn Malik na prowadzeniu! - i znów ten głos z głośników. To co usłyszałam wmurowało mnie kompletnie w siedzenie. Dlatego skądś go kojarzyłam. Szef Liam'a...Boże Liam...Dopiero co przestałam o nim myśleć i znów to powróciło. Wszystkie zdjęcia znów przelatywały w mojej głowie, ale tym razem z moich oczu poleciało kilka słonych łez. Pięknie...teraz brakowało tego, żebym poryczała się publicznie. Wszyscy uznają mnie za wariatkę.
Na moje nieszczęście Liss'a, Anabell i Martin zauważyli to. Chłopak odstawił swoją kolę do wnęki w siedzeniu i od razu mnie przytulił. Podobało mi się to, ale nie czułam tego samego przy nim co przy Liam'ie. Przyjaciel pocierał moje plecy w pocieszeniu, a ja mimowolnie uśmiechnęłam się lekko.
- Co się stało? - spytał z martwiony
- Szef Liam'a ściga się tutaj i jest na prowadzeniu - załkałam. Brunet zacieśnił uścisk. Czułam jego oddech na szyi.
- Zabrać cię do domu? - wyszeptał. W odpowiedzi skinęłam mu głową, nie miałam siły na wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa. - Przepraszamy dziewczyny, ale my wrócimy do domu bo Emily nie czuje się teraz dobrze, nie obrazicie się nie? - zwrócił się do 2 dziewczyn odrywając się ode mnie. Rękawami od bluzy wycierałam oczy.
- Nie obrazimy się, wiemy co się stało, więc to rozumiemy - powiedziała blondynka - zajmij się nią dobrze - dodała.
- W takim razie pa! - niebieskooki pomógł mi wstać. Objął mnie w tali i zostawiając colę ruszył razem ze mną w stronę wyjścia. Czułam na sobie czyiś wzrok, zignorowałam to.

***

Leżałam na łóżku opatulona kocem, do tego obejmował mnie Martin, który ułożył się za moimi plecami. Jego tors przylegał do mojego ciała dzięki czemu było mi cieplej. Cały czas rozpaczałam o Liam'ie. Cały czas siedzi w mojej głowie, telefon nie przestawał dzwonić więc go wyłączyłam całkowicie. Zaczęłam też zastanawiać się jak to będzie wyglądać po jego powrocie do Anglii...Nie wiem czy jestem gotowa na spotkanie z nim po tym co mi zrobił. Martin teraz naprawdę mi pomaga i myślę, że w pewnym sensie zastępuje mi tego dupka.
Z mojego intensywnego rozmyślania wyrwało mnie poczucie czegoś ciepłego na mojej szyi. Oczy, które były zamknięte otworzyły się natychmiastowo, lecz nie poruszyłam się. Czy mój najlepszy przyjaciel właśnie mnie całuje? Postanowiłam odwrócić się w jego stronę. Teraz leżałam twarzą w twarz z Martin'em. Jego niebieskie oczy wpatrywały się intensywnie w moje. Wyczuwałam, że zaraz coś się stanie. Czułam na sobie nie tylko jego spojrzenie ale kogoś jeszcze, wydawało mi się, że ktoś mnie obserwuje co nie było miłym uczuciem. Przeczucie o tym, ze coś się zaraz wydarzy nie było mylne. Poczułam miękkie usta chłopaka na moich, przez chwilę byłam w szoku i nie robiłam nic. W końcu jednak zaczęłam oddawać pocałunki, które z czasem narodziły się  w namiętny i delikatny. To nie było to samo co przy Payne, ale i tak podobało mi się. Czy to moja nadzieja? Coś się przez to zmieni? Jeśli tak, to mam nadzieję, że na lepsze.

Liam's POV

Siedziałem w swoim aucie pod moim tymczasowym domem. Moje dłonie bardzo mocno zaciskały się w okół kierownicy. Nie mogłem przestać myśleć o tym co jest z Emily. Nie odpowiada na moje sms'y, nie odbiera telefonów i co gorsza prawdopodobnie ma wyłączoną komórkę. Zaczynam wpadać w zdenerwowanie, chwilami dopada mnie też furia co nie wpływa dobrze na otoczenie. Rozwalam wszystko co staje mi na drodze. Jestem sfrustrowany bo nie mogę wrócić do Anglii...mam jeszcze co najmniej 3 wyścigi, w których muszę wziąć udział i co najważniejsze wygrać je. Gdybym tylko miał możliwość, to już bym stał pod drzwiami do domu brunetki. Poczułem jak w mojej tylnej kieszeni spodni wibruje telefon, szybko go wyciągnąłem mając nadzieję, że Emily odpisała. Gdy spojrzałem na ekran, westchnąłem ciężko i cała nadzieja wyparowała, a pojawiła się adrenalina i złość. To Philip. Ciekawe co tym razem...

Od: Fiut P.
Do: Liam
Myślę, że ten krótki gif z twoją...no cóż chyba byłą dziewczyną cię zainteresuje. Dostała zdjęcia i musiała widocznie zapomnieć...Biedny Liam...tak mi ciebie nie żal...




Ten gif....poczułem kłucie w sercu gdy go zobaczyłem. Teraz dostałem furii najwyższego stopnia. Jak ten skurwiel mógł dać jej te cholerne zdjęcia! Zabiję go osobiście, gdy tylko wrócę do Anglii, teraz naprawdę mnie wkurwił...Emily mogę całować ja i tylko ja! W ogóle kim jest ten dupek, który odważył się ją pocałować!? Już ja sobie z nim pomówię. Przynajmniej teraz wiem, dlaczego brunetka ode mnie nie odbiera. Ja tego tak na pewno nie zostawię, będę o nią walczył. Muszę jej wytłumaczyć, że te zdjęcia nic nie znaczą i nic się nie stało...Bo przecież do niczego nie doszło między mną, a tamtą kobietą. Wysiadłem błyskawicznie z samochodu chowając urządzenie do kieszeni od spodni. Trzasnąłem drzwiami z całej siły, to samo zrobiłem z drzwiami od domu. Tam rozległ się przez to huk. Tak wkurzony chyba jeszcze nigdy nie byłem. Nikt nie może dotykać mojej dziewczyny! Nikt!
Powędrowałem do łazienki, zerwałem z siebie rzeczy i wszedłem pod prysznic, musiałem jakoś się uspokoić. W przeciwnym razie, mieszkanie wyglądałoby jak po przejściu tornada. Po szybkiej kąpieli poszedłem nagi do sypialni, założyłem świeże, czarne, obcisłe bokserki i położyłem się do łózka. Sen powinien dobrze na mnie zadziałać...
W ciągu 5 minut usnąłem.
- Emily! Emily! Chcę się tobie o coś zapytać! Proszę, zaczekaj jeszcze chwilę! - krzyczałem
- Co jeszcze chcesz?! Nie chcę z tobą rozmawiać, pokłóciliśmy się, więc lepiej nie zaczynaj...! - warknęła
Wyciągnąłem małe czerwone pudełko z płaszcza, podszedłem do niej i uklęknąłem przed nią. Spojrzałem w górę, a ona patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczyma.
- Chciałem się zapytać, czy...czy zostaniesz moją żoną? - spytałem otwierając pudełeczko, a mały pierścionek z niewielkim, prawdziwym diamentem ujrzał światło dzienne.
- Liam...ja... -  jąkała się - ja nie mogę... - powiedziała w końcu a mi robiło się z tego powodu słabo, moje serce stawało się cięższe po tych słowach.
- Emily, proszę wyjdź za mnie - zacząłem błagać
- Nie...nie wytrzymuję już psychicznie z tobą, musimy skończyć... - spuściła głowę, zauważyłem jak z jej oczu zaczynają płynąć łzy. Czułem jak jestem rozrywany na strzępy od środka.
- Emily...proszę... - wyszeptałem, w odpowiedzi dostałem tylko kiwanie głową na przeczenie, po czym zobaczyłem jak wybiega z domu zalana łzami.
Coś we mnie pękło...nie przyjęła pierścionka...co ja teraz zrobię? Czułem jak do kącików moich oczu napływają łzy...mnie, nie mogę płakać! Ona jeszcze wróci!
Gwałtownie usiadłem cały oblany potem...ten sen był zbyt prawdziwy...

----------------------------
Tam tara tam! :D Jak wam się podoba 22? ^^ Cóż....pewnie się nie spodziewaliście tego posunięcia ze strony Martin'a... :> Czekam na wasze opinie w komentarzach x

Czytasz = Komentujesz

poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 21

 Przeczytaj notkę pod rozdziałem!

*niedziela*

Liam's POV

Po wczorajszych wydarzeniach postanowiłem dziś odpocząć. Minusem jest fakt, że będę zanudzał się na śmierć w sowim tymczasowym domu. Nie mam z nikim kontaktu nie licząc skype i rozmów telefonicznych. Zero rozrywki, ponadto muszę się mieć na baczności...nie mogę zabalować z jakimiś laskami bo wtedy mój związek z Emily mógłby się rozpaść. I to jest męczące. Codziennie myślę o niej. Przypominał mi się też ten sen...ten gdy Emi urodziła NASZE dziecko. Wylegując się na łóżku w sypialni rozmyślałem tak przez dłuższy czas, aż w końcu ciszę przerwał dzwoniący telefon, sięgnąłem po niego do kieszeni od spodni i odebrałem nie zwracając uwagi na to kto dzwoni.
- Czego!? - warknąłem do słuchawki. Nie podobało mi się to, że ktoś przerwał moje piękne myśli.
- Payne, Payne...co tak ostro? - zaśmiał się ktoś do słuchawki. Poznałbym wszędzie ten wkurwiający śmiech...To był Philip. On porwał jeszcze nie tak dawno moją dziewczynę.
- Co chcesz o de mnie?! - krzyknąłem zaciskając pięści. Po tym, co zrobił mojej małej nie mogłem zachowywać się inaczej względem niego. Jest wrogiem naszego gangu, więc jeśli kiedykolwiek zrani siostrę Marcel'a to i tym razem nie będę sam. A tak w ogóle...kurwa ja myślałem, że chłopaki go zabili!
- No cóż, wiem, że jesteś na wyścigach w USA. Ta twoja Emily została w Anglii...
- Nie waż się do niej nawet podejść! - przerwałem mu natychmiastowo gdy tylko wspomniał o brunetce.
- Spokojnie, nic jej nie zrobię, zamierzam raczej zrobić coś tobie - warknął - przez twoich kolegów nie mogłem się ruszać przez tydzień z łóżka tak mnie zmasakrowali. Chcę się odpłacić i powiadamiam cię, że mam coś do pokazania twojej dziewczynce, a konkretnie są to zdjęcia twoje z jakąś dziwką z zeszłej nocy - że co kurwa!? On mi robił zdjęcia!? Nie! Emily nie może się o tym dowiedzieć! Ja pierdole... - długo se
razem nie pobędziecie, ty odebrałeś mi tydzień swobodnego ruchu i wygraną w wyścigu, a ja zniszczę twoją miłość. - powiedział śmiejąc się przy tym szyderczo po czym rozłączył się.
- Kurwa mać! - krzyknąłem i rzuciłem telefonem z całej siły w ścianę. Co ja do cholery teraz mam zrobić!? Przecież nie mogę wyjechać z Ameryki, bo Zayn mnie zabije! Przeczuwam, że ten wyjazd nie wpłynie dobrze na nasz związek...

Emily's POV

Razem z Martin'em byliśmy na rowerach. Jeździliśmy po parku rozmawiając przy tym. Gadaliśmy o przeróżnych pierdołach. Jeździliśmy tak jeszcze później przez miasto, zajęło nam to jakieś 2h zanim wróciliśmy do domu. Odstawiliśmy rowery do garażu. Kiedy przeszłam obok mojej skrzynki na listy zobaczyłam, że w środku jest jakaś biała koperta.
- Idź Martin do środka, ja zaraz przyjdę - poinformowałam przyjaciela, a on skinął głową i wszedł do domu.
Wyszukałam w kieszeni od bluzy klucze od skrzynki i otworzyłam ją. Wyciągnęłam liścik lustrując go. Na papierze widniał napis "LIAM", nie rozumiem jaki to ma przekaz. Wzruszyłam ramionami i otworzyłam go. Zdziwiłam się widząc w środku jakieś zdjęcia. Wsunęłam rękę do środka i wyjęłam je. Gdy tylko zaczęłam je przeglądać w moich oczach pojawiły się łzy, czułam jak serce rozpada się na milion drobnych kawałków. Jak on mógł to zrobić!? Dopiero co wyznaliśmy sobie miłość, a on zabawia się w najlepsze gdy nie ma mnie przy nim! Jak ja musiałam być głupia wierząc w jego wyznanie swoich uczuć względem mnie. Schowałam zdjęcia z powrotem i płacząc wbiegłam do domu z hukiem otwierając drzwi i nie kłopocząc się już ich zamykaniem biegnąc wparowałam do swojej sypialni. Rzuciłam się na łóżko twarzą do poduszek i wybuchłam jeszcze większym płaczem. Dlaczego to mi zawsze przytrafiają się takie nieprzyjemnie rzeczy!? Usłyszałam czyjeś kroki zbliżające się do mojego pokoju. Po chwili ktoś przytulił mnie.
- Co się stało Emily? - spytał zaniepokojony Martin. Nie odpowiedziałam nic. Nie miałam siły na rozmowy. Rzuciłam tylko w jego stronę listem z fotografiami i ponownie skupiłam się na płakaniu. Po pomieszczeniu rozlegał się nie tylko mój płacz, ale także szelest otwieranej koperty. Po chwili został tylko ten pierwszy dźwięk. Spojrzałam jednym okiem na mojego przyjaciela, zauważyłam na jego czole zmarszczkę.
- Kim jest ten gościu i ta dziewczyna? - spytał wpatrując się w zdjęcia.
- To Liam, mój od teraz były chłopak i jakaś dziwka - załkałam
- Oh - westchnął spoglądając na mnie - nie przejmuj się, widocznie nie był ciebie wart - rzucił wszystkie fotografie razem z kopertą na ziemie i położył się obok mnie przyciągając moje ciało do swojego. Nadal płakałam, ale dzięki temu przyjacielskiemu uściskowi stał się on bardziej stłumiony. Powoli zaczynałam się uspokajać. Cieszę się, że Martin przyjechał do mnie. Przynajmniej mam z kim pogadać, a co najważniejsze...jest ze mną w takich chwilach jak ta. Wciąż nie mogę uwierzyć w to co zrobił Liam...dlaczego w ogóle to zrobił? Po co w takim razie oświadczył, ze mnie kocha? To wydaje się nie mieć sensu. Teraz mam pewne postanowienie. Nie chcę go więcej widzieć na oczy.

*poniedziałek*

Szłam właśnie do pracy. Martin bardzo mi wczoraj pomógł. Robił co w jego mocy, aby mnie pocieszyć. Po tylu latach przyjaźni czuję, że jest moim najlepszym przyjacielem...i przy okazji ma świetny charakter. Pchnęłam drzwi od sklepu, w którym pracowałam i skierowałam się od razu na zaplecze gdzie nałożyłam na swoje ubrania sklepowy uniform. Wychodząc zatrzymała mnie Lissa. Nie chciałam pokazywać jej mojej twarzy. Widziałam się dzisiaj w lustrze i nie wyglądałam za dobrze. Mam wory pod oczami bo nie mogłam usnąć. Cały czas zadawałam sobie te durnowate pytania dotyczące tego co zrobił mi Liam. Zaufałam mu, a on robi mi takie coś...Blondynka porządnie zlustrowała mnie od góry do dołu, uniosła do góry brwi zatrzymując brwi na moich oczach.
- Co ci się stało? Masz wory pod oczami i wyglądasz jakby świat ci się zawalił - powiedziała zakładając ręce na biodra i przekrzywiając głowę wyczekując mojej odpowiedzi.
- Nic takiego - mruknęłam pod nosem spuszczając wzrok.
- Emily! Nie kłam! Przecież widzę, ze coś jest nie tak - palcem wskazującym podniosła moją głowę do góry zmuszając mnie tym samym do patrzenia prosto w jej niebieskie tęczówki.
- Chodzi o Liam'a - wymamrotałam
- Co z nim? - dopytywała
- Zdradził mnie z jakąś dziwką, Liss proszę cię...ja nie jestem w stanie teraz o tym mówić... - powiedziałam
łamiącym się głosem. Dziewczyna westchnęła i przytuliła mnie.
- Nie martw się, to zwyczajny dupek skoro zranił taką wspaniałą dziewczynę. Teraz możesz przynajmniej znaleźć sobie normalnego faceta - pocieszała mnie pocierając swoją dłonią moje plecy. Uśmiechnęłam się lekko na jej słowa.
- Dobra a teraz wracajmy do pracy - odwzajemniła mój uśmiech i zaprowadziła mnie za kasę.
Wzięłam głęboki wdech i wydech. No Emily, tak jak powiedziała Lissa, nie przejmuj się tym idiotą. Zacznij żyć normalnie. - mówiłam do siebie w myślach, na mojej twarzy był przyklejony sztuczny i przyjazny uśmiech gdy obsługiwałam klientów. Anabell pomagała mi przy tym. Była naprawdę miła. Na myśl przyszedł mi pomysł, aby lepiej się poznać. Tak właśnie! Przynajmniej na chwilę oderwę się od tych natrętnych myśli krążących w okół Liam'a...
- Anabell - zaczęłam a dziewczyna spojrzała na mnie z lekkim uśmiechem
- Tak?
- Byłabyś może chętna na niedługie spotkanie w jakiejś kawiarni albo gdziekolwiek indziej? - spytałam odwracając się w jej stronę kiedy do kasy nie podchodzili na razie klienci. - No wiesz...tak na lepsze zapoznanie się ze sobą.
- Hmmm...dzisiaj nie mam żadnych planów więc myślę, że to dobry pomysł - skinęła głową opierając się o blat.
- To świetnie! - klasnęłam w dłonie uradowana - Miałabyś coś przeciwko gdyby Liss poszła razem z nami?
- Nie - uśmiechnęła się szczerze
- Okej zaraz jej powiem - po tych słowach podeszłam do Liss'y, szturchnęłam ją palcem w plecy.
- Co? - spytała odwracając się twarzą do mnie
- Chciałabyś pójść ze mną i Anabell gdzieś dzisiaj na taką pogawędkę?
- Jasne! - uśmiechnęła się szeroko - O takie rzeczy nigdy nie musisz się mnie pytać - zachichotała - to co, po pracy?
- Tak - skinęłam głową i wróciłam za kasę - zgodziła się, więc wyjdziemy gdzieś po pracy - poinformowałam brunetkę, ona skinęła mi tylko głową i także wróciła do pracy.

Martin's POV

Gdy Emily była w pracy ja postanowiłem, że wybiorę się na lody. Oczywiście takie w wafelku nie myślcie sobie nie wiadomo co...W parku była taka niewielka budka właśnie z tymi przysmakami, wybrałem czekoladowe. Po zapłaceniu czekałem z niecałą minutę po czym z gotowym lodem usiadłem przy stoliku. Nogi wyciągnąłem przed siebie i skrzyżowałem je ze sobą. Uwielbiałem lody czekoladowe. W ogóle czekolada to najlepsze co może być. Siedząc tak wśród odgłosów natury czyli - szumu drzew, śpiew ptaków itp., rozmyślałem o tym co stało się wczorajszego wieczoru. To, że ktoś zranił Emily wkurzało mnie i to bardzo. Nie rozumiem jak ten skurwiel mógł zrobić coś takiego!? Chyba był najebany skoro tak mu odwaliło...To jest chore, żeby wyznawać dziewczynie miłość, a już kilka dni później zabawiać się z dziwkami. Tak czy inaczej, teraz moim obowiązkiem jest zaopiekowanie się brunetką, która naprawdę mi się podoba. Skoro jest znów wolna, to czemu by nie spróbować? Tak, to jest mój cel. Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby ona była moja. Ma wspaniałe poczucie humoru, podobne zainteresowania i wszystko co lubię w kobietach. Uwielbiam spędzać z nią czas. Mógłbym ją widywać do końca życia, codziennie. Myślę, że po prostu się w niej zakochałem...

-----------------------------
Ta dam! Nie wiem co myśleć o tym rozdziale, tak wgl jestem ciekawa jaka wasza reakcja będzie na to że Philip podrzucił zdjęcia Emily ;D Heh, a Martin...to chyba nic pisać nie muszę xD
A teraz coś dotyczącego komentarzy. Rozmyślam nad tym, żeby dodawać rozdziały za określoną liczbę komentarzy, bo naprawdę...ciągle wypowiadają się te same osoby za co bardzo dziękuję i Kocham Was za nie <3 Chyba będę musiała wam to jakoś wynagrodzić x No ale miło by było też widzieć komentarze innych, nie sądzę, że tylko 5 osób czyta to ff...Wszystkie komentarze podnoszą mnie na duchu i mam dzięki nim chęć do pisania ;) Więc proszę o chociażby takie słowo jak np. super czy coś takiego <3
Pozdrawiam was miśki <3
@Liam_My_Loves
PS. zapraszam tak wgl na profile bohaterów na ff, linki do nich znajdziecie w zakładce "TWITTERY BOHATERÓW" x

piątek, 14 marca 2014

Rozdział 20

Rozdział dedykuję dla mojego przyjaciela Marcina, który podsunął mi pomysł na nowego bohatera czyli Martina ;D <3

*sobota*

Emily's POV

Dzisiejszy dzień mijał mi bardzo nudno. Nie mam co robić, gdy nie ma Liam'a. Przyznaję że przy nim zawsze coś się działo, a teraz nic. Cisza, nudy i pustki. Liss pojechała dziś do rodziny więc nie mam nawet co rozmyślać o spotkaniu się z nią np. w centrum handlowym. Z Anabell to samo, tyle że ona spędza czas ze swoim chłopakiem. Też bym tak robiła gdyby nie ten głupi wyjazd Liam'a do USA...A jeszcze bardziej byłabym zadowolona gdyby był tu ze mną mój ojciec...Arthur Parker...zabity przez mojego chłopaka. Czy to nie brzmi dziwacznie? Bo według mnie tak, nie wiem czy mój tata jest zadowolony widząc to tam z góry. Codziennie przypomina mi się ten dzień w którym straciłam go...Ten obraz pozostanie mi w głowie chyba do końca życia. Przed spaniem lubię powspominać sobie dawne szczęśliwe chwile z całą rodziną. Zawsze zalewam się łzami. Nie mogę ich hamować, nawet tego nie chcę. Powinnam być silna, ale nie umiem. Tak bardzo tęsknię za moim kochanym tatą, teraz nawet i brata trochę mi brakuje. Przypominając sobie wszystkie te rzeczy i porównując ją z teraźniejszością, to nawet nie jestem w stanie powiedzieć czy chciałabym zmienić swoje życie z tego, które jest teraz na te poprzednie. Z jednej strony aktualnie jest ono ciekawsze i niebezpieczniejsze zważając na zawód Payne'a, a z drugiej tamtejsze miałam spokojne, przepełnione radością i bezpieczeństwem. Moje głębokie rozmyślenia przerwał donośny dźwięk dzwonka do drzwi wejściowych. Nie spodziewałam się nikogo więc trochę się zdziwiłam. Mam nadzieję, że nikt nie przyprowadził mnie zabić wykorzystując nieobecność bruneta w kraju. Podeszłam do nich i otworzyłam je.
Ten widok mnie zszokował jak jeszcze nigdy nic.
- Cześć Emily! - wrzasnął chłopak przytulając mnie
- O matko nie wierzę że to ty Martin! - pisnęłam podekscytowana odwzajemniając uścisk.
- Nie spodziewałaś się tego co nie? - uśmiechnął się szeroko odrywając się ode mnie.
- Noooo, kompletnie mnie zaskoczyłeś. Wejdź - odsunęłam się trochę, aby zrobić mu miejsce w przejściu. Tak bardzo tęskniłam za moim przyjacielem. Jestem straszliwie szczęśliwa, że będę miała towarzystwo kogoś kogo znam od dawna. Szatyn odstawił swoją walizkę przy kanapie w salonie i opadł na nią. Usiadłam obok niego.
- Zmęczony podróżą? - zachichotałam widząc jak siedzi rozluźniony.
- Jak cholera - zaśmiał się. Nigdy nie brakowało mu poczucia humoru. Coś myślę, że czas z nim zapowiada się ciekawie.
- Tak w ogóle to na jak długo przyjechałeś? - spytałam zaciekawiona, patrzyłam na niego. Miał przymknięte oczy i oddychał spokojnie. Serio przyjazd do mnie musiał go wykończyć.
- Na tydzień może dwa - uchylił jedno oko aby zobaczyć moja reakcję. Jedynie co mógł zastać na mojej mimice było rozradowanie.
- Ale się cieszę! Przynajmniej będę miała co robić - westchnęłam. On nie wie o tym co się wydarzyło, prawdopodobnie w końcu zapyta się gdzie mój tata. Nie wiem czy dam rade mu to powiedzieć.
- Obiecuję Ci, że przy mnie się nie zanudzisz - zachichotał.
- Trzymam cię za słowo - powiedziałam z uśmiechem.

Liam's POV

Dzisiaj mam pierwszy wyścig. Cały czas biegam z pokoju do pokoju szykując się. Wczoraj prawie cały dzień spędziłem na siłowni. Mam nadzieję, że wygram bo jak nie to szef mnie chyba zabije. Bardzo nam zależy na tym salonie samochodowym. Przyznam, że mimo krótkiej nieobecności w Anglii już zaczynam tęsknić za Emily. Gdyby tu była miałbym przynajmniej jakąś motywację.

Gotowy do wyjścia, skierowałem się do mojego garażu, wybrałem najszybsze auto które tam miałem. Wsiadłem do niego i nawet nie zapiąłem pasów jak zawsze. Ruszyłem z piskiem opon w miejsce, gdzie odbywał się wyścig. Droga zajęła mi nie całą godzinę przez co byłem naprawdę zadowolony. Zaparkowałem na jednym z wolnych miejsc. Gdziekolwiek spojrzałem wszędzie były wyścigowe samochody. Kocham te klimaty. Wysiadłem z auta i zdążyłem się skapnąć że kilka osób rozpoznało mnie, podszedł do mnie organizator, z którym przywitałem się uściskiem ręki. Chwilę z nim rozmawiałem. Inni obchodzili moje cacko z każdej możliwej strony. Ci najbardziej ciekawscy chcieli zobaczyć co kryje się pod maską. Bez zastanowienia podszedłem do niej i otworzyłem ją, odsunąłem się na bok. Każdy wpatrywał się z szokiem na wyposażenie mojego pojazdu. Mogłem przyuważyć jak zżera ich zazdrość. Lubiłem chwalić się takimi drobiazgami. Usłyszałem jak organizator woła mnie na linię startu. Wsiadłem pospiesznie do samochodu i ruszyłem we wskazane miejsce. Miałem ścigać się z 3 innymi mężczyznami. Przypatrywałem się każdemu z nich i stwierdziłem, ze wygrana będzie łatwa. Popisze się pod koniec. Na drodze stanęły 3 kobiety. Ich zadaniem było przygotowanie nas do startu. Gdy w końcu zaczynało się odliczanie, w tle można było usłyszeć liczne krzyki ludzi, oraz warkoty silników. Te drugie dźwięki były zdecydowanie moimi ulubionymi. Byłem w swoim żywiole. Rudowłosa dziewczyna stojąca po środku krzyknęła krótkie "GO!" przez co od razu wcisnąłem z całej siły gaz i ruszyłem z piskiem opon równocześnie z rywalami. Aktualnie byłem przedostatni ale to cisza przed burzą. Droga miała dużo zakrętów co sprawiało, że poziom był trudny. W połowie drogi, docisnąłem pedał i przyspieszyłem dorównując kolesiowi, który jechał jako pierwszy.
Jechaliśmy łeb w łeb przez dłuższą chwilę. Na każdym skręcie prawie się zderzaliśmy. Gdy poczułem lekkie spychanie na boki zorientowałem się, że ten co mi dorównywał chciał mnie ściągnąć na pobocze. Nie poddawałem się i robiłem to samo. Liam Payne nigdy się nie poddaje. Założę się, że lakier będzie zniszczony przez te przepychanki. W oddali zauważyłem metę. Czas rozpocząć show. Zacisnąłem ręce na kierownicy i odpaliłem nitro dzięki czemu wystrzeliłem jak z procy i nim się obejrzałem byłem już na mecie jako pierwszy. Tak! Wygrałem! Zahamowałem z piskiem i uśmiechałem się sam do siebie. Widziałem jak mój rywal, który o mało co by mnie nie staranował pokazał mi środkowy palec, gdy przejechał obok mnie. Nie przejąłem się tym zbytnio. Nie ruszają mnie takie gesty, w końcu ja sam też takie wykonuję gdy ktoś mnie wkurzy. Zauważyłem jak zostaję otoczony przez tłumy ludzi. Postanowiłem wysiąść z pojazdu. Wszyscy mi gratulowali, uściskali dłonie itp. Najwięcej było dziwek. Wszystkie się do mnie dostawiały, ale każdą spławiałem. Nie chciałem żadnego jednorazowego numerku jak to miałem w zwyczaju kiedyś robić. Teraz gdy mam Emily nic innego nie potrzebne jest mi do szczęścia. Podszedł do mnie organizator i wręczył mi moją zasłużoną nagrodę. Uśmiechnąłem się w podzięce i uścisnąłem z nim dłoń jak z każdym. Nim się obejrzałem, a jego nie było już w zasięgu mojego wzroku. Sztuczne laleczki ponownie zaczęły się do mnie przyczepiać, lecz tym razem dochodziło jeszcze ocieranie się o moje krocze. Podniecało mnie to, ale hamowałem się by nie zrobić jakiegoś głupstwa. Odepchnąłem wszystkie i nie przyjąłem podawanych w moją stronę numerów telefonów. Pospiesznie wsiadłem z nagrodą do samochodu i jak najszybciej ruszyłem w kierunku domu. Te laski mogą się dostawiać, ale nie zrobię niczego co mogłoby zranić Emily. Przez całą drogę rozmyślałem o niej, jak to by wspaniale było przytulić i pocałować ją w tym momencie. Uśmiechnąłem się pod nosem skupiając się na drodze.
Postanowiłem uczcić dzisiejszą wygraną sam. Po zaparkowaniu w garażu wziąłem 200 funtów zanim zamknąłem go na pilocie. Idę do klubu, który znajduje się niedaleko domu, w którym aktualnie przebywam. Szybkim krokiem skierowałem się w jego stronę.
Już po niecałych 10 minutach byłem na miejscu. Przedzierałem się przez tłumy spoconych ciał co lekko mnie obrzydzało. W powietrzu można było wyczuć czysty alkohol i nikotynę. Skierowałem się do baru po czym usiadłem przy nim. Zamówiłem 1 mocnego drinka. Nim się obejrzałem, a napój został mi podany. Wziąłem go do ręki i jednym ruchem wypiłem go całego. Alkohol rozpalił mi gardło, to było naprawdę mocne. Takie są najlepsze! Tak mi to zasmakowało, ze piłem już 4 drinka i to tego samego. Siedziałem tyłem do parkietu a ja czułem w swojej krwi bardzo duże ilości % alkoholu. Bez zastanowienia mogę stwierdzić, że jestem już mocno wstawiony.
- Hej mięśniaku - powiedział jakiś miękki głosik bardzo uwodzicielsko. Odwróciłem się w bok i zobaczyłem tam piękną blondynkę - chciałbyś się zabawić? - spytała dosłownie mrucząc mi do ucha. Byłem pijany więc nie myśląc wiele zgodziłem się skinięciem głowy. - W takim razie jedziemy do ciebie czy do mnie?
Pomyślałem przez chwilę.
- Do mnie - na twarzy dziewczyny wymalował się szeroki, łobuzerski uśmieszek, chwyciła mnie za dłoń i wyprowadziła z lokalu. Szedłem nie równym krokiem co świadczyło o moim pijanym stanie. Prowadziłem ją do swojego domu.

Obściskiwaliśmy się na łóżku, a gdy kobieta zaczęła przez spodnie pieścić moją erekcję coś mnie tknęło i zatrzymało. Liam! Otrząśnij się! Masz Emily! Nie możesz tego zrobić! - krzyczał jakiś głos w mojej głowie. Nie mogłem dokładnie go zrozumieć przez to, ze w mojej krwi nadal znajdowała się spora ilość alkoholu. Dziewczyna chciała już ściągać moją bluzkę, ale zatrzymałem ją chwytajac jej nadgarstki. Odsunąłem się od niej pospiesznie i przetarłem nerwowo twarz dłońmi.
- Ej! A tobie co!? - powiedziała już trochę zezłoszczona blondyna
- Wyjdź z mojego domu - powiedziałem bez zastanowienia.
- Goń się - warknęła i wybiegła z pokoju, później słyszałem trzaśnięcie frontowych drzwi. Jak ja mogłem dopuścić się do takiego czegoś!? Jedno jest pewne...Emily nie może się dowiedzieć o czymkolwiek.

--------------------------
Jest 20 :) Miałam problemy przy tym rozdziale bo przeglądarka wyłączyła mi się na chwilę, a ja nie zapisałam całego rozdziału przez co została mi połowa zapisana z wczoraj :/ musiałam zacząć pisać od nowa dalszą cześć. Mam nadzieję, że jest okej. No i w końcu wiecie jak ma na imię anonimek ^^ jest nim Martin :)
Za wszelkie błędy bardzo przepraszam i proszę was o komentarze, to wiele dla mnie znaczy a im nowsze rozdziały tym prawie wgl nie ma nowych komentarzy :( A one są dla mnie motywacją

Czytasz = Komentujesz

wtorek, 11 marca 2014

Rozdział 19

ROZDZIAŁ DEDYKUJĘ MOJEJ KOCHANEJ PRZYJACIÓŁCE @notjustluv, KTÓRA DZIŚ OBCHODZI SWOJE URODZINKI ^_^ CAŁUSKI ODE MNIE I WSZYSTKIEGO NAJ SKARBIE! <3

Emily's POV

No cóż, długo się nie nacieszyłam obecnością Liam'a. Podczas naszego drugiego pocałunku, który przeradzał się w coś więcej jak na złość zadzwonił telefon do niego. Zayn kazał mu przyjechać do bazy bo podobno muszą coś załatwić. Nie byłam zbytnio tym zadowolona. Brunet od razu po tym przeprosił i odwiózł mnie do domu. Na pożegnanie zapewnił mnie, że dokończymy to co nie skończyliśmy w domku na drzewie. Było tak blisko..., ale w sumie nie wiem czy byłoby to dobre...Dopiero co zostaliśmy oficjalnie parą, a już mielibyśmy uprawiać seks? Eh, sama nie wiem co o tym już myśleć. Od momentu powrotu do domu, siedziałam przed TV oglądając filmy science-fiction. Tak wiem...dziwne filmy lubię jak na dziewczynę, no ale nie interesują mnie jakieś ckliwe filmiki choć nie zaprzeczam, że czasami zdarzało mi się takowe oglądać. Za oknem panowała ciemność. Nie ma się co dziwić skoro jest już po północy. Do mojego seansu przygotowałam popcorn w mikrofali. Jak znam życie to po skończeniu oglądania podłoga będzie wyglądać tak jak zazwyczaj jest w kinie. Czyli jedzenie będzie leżało na podłodze. Nic nie poradzę na to, że film który właśnie oglądam ma zabawne momenty i w takich chwilach wybucham niepohamowanym śmiechem. Nagle moją uwagę przykuł mój wibrujący na stole telefon. Otarłam szybko swoje łzy od ciągłego śmiechu i sięgnęłam po urządzenie. Był to sms.

Od: Liam
Do: Emily
Cześć skarbie! Muszę przekazać ci coś ważnego..., a mianowicie. Wyjeżdżam do USA na 1 miesiąc. Organizują tam kilka nielegalnych wyścigów i Malik mnie tam zapisał. Potrzebujemy kasy bo chcemy otworzyć własny sklep z najszybszymi autami do wyścigów.

Nie będzie go miesiąc!? Dopiero co wyznaliśmy sobie miłość, a on już postanowił wyjechać!? I do tego sklep ze sportowymi autami....Na cholerę im on ja się pytam!? W cale mi się ten pomysł z wyjazdem nie podoba.

Od: Emily
Do: Liam
Oh...szkoda :( nie jestem zadowolona z tego wyjazdu...

Od: Liam
Do: Emily
Naprawdę przepraszam, ale nie mogę zrezygnować. To dla nas wielka szansa, a Malik nie pozwoli mi na zostawanie tutaj.

Od: Emily
Do: Liam
Dobra jedź, ja se poczekam na ciebie -_- I mam nadzieję, że nie będziesz mnie zdradzał z jakąś lalunią sztuczną.

Po mojej odpowiedzi nie dostałam już sms'a zwrotnego. Oby nie było to powodem tego, że nie jest pewny, że mnie nie zdradzi...Jeśli tak zrobi to pewnie wszystko się rozsypie. Jesteśmy ze sobą kilka godzin, więc prawdopodobieństwo zdrady jest ogromne. Dziś nie zasnę chyba spokojnie...Odstawiłam telefon, zaczęłam robić się już senna. Wyłączyłam TV, chwyciłam ponownie urządzenie i poczłapałam do sypialni. Po nastawieniu budzika na jutro do pracy, komórkę odrzuciłam na szafkę nocną przy łóżku. Postanowiłam wykąpać się przed spaniem i lekko się opanować. W głowie miałam miliony obrazów z powrotu Liam'a ze Stanów. Boję się nie tylko możliwej zdrady..., co jeśli będzie miał wypadek!? Nie będę wstanie mu pomóc. On będzie w Ameryce a ja w Anglii...Jest to jednak długa droga do przebycia, a mnie na takową podróż nie stać. Kiedy byłam już do reszty wyszorowana, wyszłam z kabiny prysznicowej, wytarłam włosy i założyłam na siebie świeżą piżamę. Szybko powędrowałam pod pierzyny i odpłynęłam.

*następny dzień*

Budzik obudził mnie równo o 7, dzisiaj wyjątkowo wcześnie zaczynam pracę. Pośpiesznie wstałam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Umyłam twarz i zęby. Pomalowałam się, wybierając lekki makijaż. Włosy ułożyłam w fale, które swobodnie opadały na moje ramiona. Efekt końcowy jak zawsze był okej. Podeszłam do szafy w mojej sypialni i oszukałam ciuchów na dzisiejszy dzień. W końcu wybrałam wygodny zestaw na ciepłe dni. Za oknem błyszczało słońce przez co było wystarczająco gorąco na taki strój. W jego skład wchodziły krótkie spodenki, koszula, i niskie buty. Ubrałam się, następnie chwyciłam telefon chowając go do kieszeni spodni. Szybkim krokiem poszłam do kuchni w celu zrobienia sobie śniadania. Dziś postawiłam na zwykłe kanapki z nutellą.Pochłonęłam je dość w szybkim tempie. Odstawiłam talerz po jedzeniu na blat przy zlewie, chwyciłam torebkę, wzięłam klucze i wyszłam z domu zamykając go za sobą. Znów zapomniałam zamówić taksówkę więc nie pozostało mi nic innego jak iść piechotą.


Droga zajęła mi dosłownie 20 minut, przez cały czas myślałam o Liam'ie. Naprawdę się boję. Próbowałam usunąć te niepozytywne myśli z mojej głowy ale mi to nie wychodziło. Od tego całego rozmyślania, nie zauważyłam nawet, że stoję tuż pod sklepem "Your Music". Pewnym krokiem weszłam do środka. W środku zastałam za ladą tylko Anabell Sparkle. Taaa...to jest nowa pracownica podobno. Camil zatrudnił ją podczas mojej nieobecności, niby miała być tylko wtedy ale jak widać została na dłużej. Tylko raz zamieniłam z nią słówko, miła dziewczyna ale przyjaciółką jej nazwać nie mogę. Lissa zaczyna pracę dopiero po południu, więc będę się nudzić nie gadając z nią. Na zapleczu nałożyłam na swoje ubrania sklepowy uniform po czym udałam się na centrum sklepu. Pomagałam klientom, a Anabell zajmowała się kasą. Coś myślę, że dziś będę pod koniec wykończona. Przychodziło dość sporo osób.

Liam's POV

Jechałem samochodem prosto do Ameryki, jazda zajmuje mi już 1 dzień. Trudno się dziwić skoro jest ona kilka tysięcy kilometrów dalej od Anglii. Gdy Emily napisała mi, że ma nadzieję że jej nie zdradzę, kompletnie nie wiedziałem co odpisać. Chciałbym, aby tak się nie stało, ale niczego obiecać nie mogę a
okłamywać jej nie chcę. Po pijaku np. nie będę świadomy tego co robię i nie wiadomo czy nie obudzę się w łóżku z jakąś sztuczną dziwką w łóżku. Z Emily jestem od wczoraj w związku, mam taką nadzieję że tak to się utrzyma. Mój szef nie pozwolił mi nawet pożegnać się twarzą w twarz z dziewczyną. Jak to on powiedział "Czas to pieniądz". Wkurzył mnie wtedy ale wolałem nie reagować w brutalny sposób, bo mogłoby być to równoznaczne z wylaniem z gangu albo licznymi obrażeniami. Malik jest bardzo niebezpieczny. Nie myślcie sobie, że się go boję, ponieważ tak nie jest. Myślę, że dałbym sobie z nim radę. Codzienne ćwiczenia na siłowni robią swoje. Chwilami zastanawiam się czy nie zacząć brać udziału w nielegalnych walkach bokserskich. Dużo osób mówi mi, że nadawałbym się do tego gdy tylko widzą moje mięśnie. Wiem, że jestem dobrze zbudowany i przystojny, dlatego zawsze im przytakuję. Tak jestem bardzo skromny...Teraz jeśli miałbym podejmować decyzję o tym niebezpiecznym sporcie, musiałbym ostrzec Emily. Choć myślę, że nie zgodziłaby się ze mną i zakazała brania udziału w tym gównie.

Marcel's POV

Siedziałem w chacie Styles'a, nie miałem tutaj stałego mieszkania, więc Malik kazał "przygarnąć" mnie do Hazzy na ten czas, dopóki nie kupię własnego domu. Pamiętam ile zarobków było w pracy gangstera i przez to prawdopodobnie nim się obejrzę, a będę wygrzewał się w swoim własnym łóżku i własnym gniazdku. Kiedy Mulat poinformował mnie, że moja siostra została wypuszczona poczułem wielką ulgę. Mam lekkie wyrzuty sumienia. Obiecałem jej pomóc w ucieczce, a jak się teraz okazuje została dobrowolnie wypuszczona. Tęsknię za nią i naprawdę żałuję, że nie mam możliwości opiekowania się nią teraz. Cały gang nie ma jeszcze do mnie zaufania i nie spuszczają mnie na krok. Boją się, że od nich ucieknę i przestanę dla nich pracować. Bardzo interesuje mnie to, co teraz moja kochana siostrzyczka porabia. Te myśli codziennie mnie torturują. Nie lubię żyć w niewiedzy. Nawet pierdolonego sms'a nie mogę wysłać! Oddał bym wszystko, aby się z nią zobaczyć. Wyściskałbym ją straszliwie. Loczek aktualnie grał na laptopie w need for speed, ja natomiast oglądałem TV. Tak z nudów. Nie ma kompletnie co robić.
- Ej! Zamówimy pizzę?- spytałem w końcu
- Spoko, ale ty zamów bo ja jestem zajęty - powiedział kompletnie skupiony w grze. Przewróciłem oczami z irytacją i poszedłem do kuchni razem z komórką, zadzwoniłem do pizzeri i zamówiłem moje ulubione jedzenie.

---------------------------
No i jest 19 :> Miałam napisać go na wczoraj, ale nie znalazłam czasu za co przepraszam. Mam nadzieję, że się nie obraziliście na mnie <3 Przypominam, że wkrótce dowiecie się kim jest anonimek :3
Macie jeszcze strój Emily opisany w tym rozdziale:
No więc do zobaczenia za jakieś 2 dni :)

sobota, 8 marca 2014

Rozdział 18

Liam's POV

Siedziałem razem z Harry'm przy komputerach w celu namierzenia komórki Emily. Przysięgam, że jak znajdę tego kto odważył się ją tknąć będzie martwy!
- Mam! - odezwał się loczek
- I co!? Gdzie jest? - spytałem pośpiesznie
- Cóż jest bardzo blisko swojego domu - przeczesał ręką swoje włosy - wygląda na to, że znajduje się jakieś 30 minut drogi od jej mieszkania - dodał po chwili
- Nie znam nikogo z okolic jej ulicy... - zmarszczyłem czoło - Napisz mi na kartce adres i sam to załatwię, coś myślę że to jest jakiś dupek bez gangu - podałem karteczkę brunetowi, który od razu zaczął wypisywać adres.
- Jesteś pewny tego, że sam dasz radę? - spytał podając mi mały świstek papieru.
- Tak - odpowiedziałem krótko i wyszarpnąłem papier z jego ręki. Odwróciłem się na pięcie i szybkim krokiem wyszedłem z naszej bazy. Wsiadając do auta usadowiłem się na miejscu kierowcy, z piskiem opon wyjechałem z podjazdu. Stąd do miejsca w którym przetrzymują brunetkę jest jakaś 1h drogi. Jeśli jej coś zrobił ten skurwiel, rozwalę go na miejscu.

Po 1h i kilku minutach dojechałem do celu. Podróż przeciągnęła się przez głupie korki. Wysiadłem pospiesznie z samochodu i podszedłem pod drzwi średniej wielkości domu. Postanowiłem zadzwonić, ponieważ pukanie byłoby zbyt głośne i gwałtowne w moim wykonaniu i łatwo byłoby można się skapnąć, że coś jest nie tak. Stałem tak już jakieś 5 minut aż w końcu usłyszałem kobiecy głos...
- Już idę! - krzyknęła zza drzwi. Otworzyła drzwi i uniosła brwi do góry. - yyyy...w czym mogę pomóc? - spytała. Skądś kojarzyłem tą dziewczynę...hmm, pytanie tylko skąd? I nagle mnie olśniło, przecież to ta przyjaciółka Emily ze sklepu "Your Music". Tylko dlaczego ta blondynka jest w domu, w którym namierzyłem ze Styles'em brunetkę...?
- Jest tu Emily? - zmarszczyłem czoło - bo u niej w domu zastałem kartkę z informacją o jej porwaniu, namierzyłem jej telefon i doprowadziło mnie to tutaj...Możesz mi wyjaśnić dlaczego? - próbowałem być spokojny ale w środku cały się gotowałem. Nagle blondynka wybuchnęła śmiechem, nie wiedziałem o co chodzi więc posłałem jej pytające spojrzenie.
- Cóż nie wiem kto napisał ten liścik o którym mówisz ale Emily jest bezpieczna... - powiedziała rozbawiona. - a tak w ogóle to....
- Liam? Co ty tu robisz? - wypowiedź śmiejącej się dziewczyny przerwał ktoś kogo głos znałem doskonale. To była Emily. Od razu spojrzałem ponad ramię blondynki i ujrzałem ją...brunetkę w której się zakochałem. Podeszła do nas patrząc mi w oczy.
- Ja...no bo... - podrapałem się po karku nie potrafiąc ułożyć normalnego zdania. Nie wiedziałem co jej powiedzieć. Emi splotła ręce na klatce piersiowej czekając na moją konkretną odpowiedź - Mogę pogadać z tobą w cztery oczy? - spytałem w końcu. Ta blondyna cały czas chichrała co mnie zaczynało wnerwiać i przeszkadzać w myśleniu. Szatynka skinęła głową. Powiedziała coś tej drugiej dziewczynie, usłyszałem jedynie Lissa...Więc to tak ma na imię ta rozbawiona do łez dziwaczka...Emily zamknęła za sobą drzwi domu i podeszła do mnie utrzymując spory dystans.
- A więc wytłumaczysz mi się po co tu przylazłeś? - widziałem w jej oczach irytację.
- Znalazłem cię przez namierzenie twojego telefonu... - powiedziałem poważnie.
- Co!? Po co?! - spytała unosząc bwi
- Gdy przyszedłem do twojego domu, nie było cię tam...był tylko liścik...Było w nim napisane że ktoś cię porwał i że jeśli chcę cię ratować to mam przywieźć mu 100 000 funtów.. - widziałem jak z każdym moim słowem oczy brunetki powiększając swoje rozmiary.
- Że co!? Jak to porwano!? Przecież nic mi nie jest! A tak po za tym to kto pozwolił ci wchodzić do mojego domu i jak do niego do cholery wlazłeś!? - zaczęła podnosić głos
- Tak było napisane, dlatego się zaniepokoiłem i czułem potrzebę odnalezienia cię - wzruszyłem ramionami - wszedłem tam za pomocą drzwi wejściowych, były otwarte...
- Okej, ale po co do mnie przyjechałeś? Miałeś jakiś konkretny cel? Czy wróciłeś żeby jednak mnie zabić? - zmarszczyła czoło, zrobiłem dokładnie to samo
- Nie mam zamiaru cię już zabijać, tylko na początku chciałem, ale przyznam szczerze, że widok ciebie całą i zdrową u tej Liss'y nie tylko mnie zaskoczył ale też ucieszył.
- A jaki był cel przyjazdu do mnie? - ponowiła poprzednie pytanie
- Cóż... - nie wiedziałem czy powiedzieć jej to co czuję teraz czy poczekać z tym...Nie! Mam pomysł. Uśmiechnąłem się lekko - chciałem cię gdzieś zaprosić
- Gdzie? - widzę, że ciekawość nadal jej nie opuściła
- W pewne miejsce - zaśmiałem się, ona przewróciła tylko oczami, ale widziałem jak kąciki jej ust lekko podnoszą się w górę formując niewielki uśmiech.
- Dobra, a kiedy?
- Dzisiaj byłoby najlepiej
- Ale ja nie mam nic na przebranie u Liss... - westchnęła
- Po co miałabyś się przebierać? I tak wyglądasz seksownie - poruszyłem brwiami
- Dupek - mruknęła pod nosem. Pewnie myślała że nie usłyszę ale słyszałem to doskonale. - Niech ci będzie - powiedziała z rezygnacją i opuściła swoje ręce wzdłuż ciała.
- W takim razie choć - chwyciłem ją niepewnie za rękę. Czułem jak się spięła pod moim dotykiem. Wkrótce się do tego przyzwyczaisz... - powiedziałem w duchu. Oby spodobało jej się to miejsce do którego ją zabieram...

Emily's POV

Wtedy gdy zobaczyłam Liam'a w drzwiach domu Liss nie tyle co zaskoczyło, ale zamurowało mnie. Nie mam pojęcia po co tam był, ale gdy się dowiedziałam to tak jakby...zrobiło mi się ciepło na sercu? Tak chyba tak właśnie było, no ale mniejsza z tym. Jechaliśmy jeszcze jasnymi uliczkami, ponieważ było dopiero późne południe. Po kilku minutach drogi auto zatrzymało się, rozejrzałam się przez okno. To co zobaczyłam lekko mnie zatkało, staliśmy w pięknym lesie przy nawet dużym domku na drzewie w którym spokojnie można by było mieszkać...Odwróciłam się w stronę Liam'a z uniesioną brwią.
- To mój taki letniskowy domek na drzewie, lubię sobie czasem tu przyjeżdżać i spać jakieś 2-3 dni myśląc
przy tym o tym co spotkało mnie w moim życiu itp... - uśmiechnął się lekko spoglądając w moje oczy.
- On jest piękny - powiedziałam z szerokim uśmiechem.
- Wiem - uśmiechnął się dumnie - Chodźmy - wysiadł z auta i szybko je okrążył otwierając mi drzwi. Wyciągnął w moją stronę rękę, którą od razu chwyciłam pomagając sobie nią przy wysiadaniu. Zamknął auto i prowadząc mnie z naszymi złączonymi dłońmi prosto do domu na drzewie. Dziwnie czułam się gdy trzymaliśmy się za ręce...przecież nie jesteśmy nawet przyjaciółmi...Nadal ciekawi mnie też to po co on mnie tu ściągnął. Kiedy weszliśmy do środka, otworzyłam szeroko usta. Było pięknie i przytulnie. Domek posiadał piętro i dwa pokoje, reszta była złączona czyli kuchnia, salon były razem. Łazienka znajdowała się na pięterku. Tu naprawdę można by było mieszkać. Przynajmniej jak dla mnie to są doskonałe warunki.
Jeden z pokoi wyglądał tak:
Czułam na sobie wzrok Liam'a, nawet nie wiedziałam, że mam otwarte usta. Pośpiesznie je zamknęłam i spojrzałam na niego.
- Widzę po twojej minie że jesteś zaskoczona takimi wnętrzami - zaśmiał się prowadząc mnie na kanapę, usiadł obok mnie.
- I to bardzo, ja bym tu mogła nawet mieszkać cały czas - powiedziałam pewnie - ale po co mnie tu przyprowadziłeś?
- Ponieważ mam ci coś ważnego do powiedzenia... - powiedział spuszczając wzrok na swoje dłonie
- Co takiego? - dopytywałam
- Ja...Ja się w tobie za...zakochałem - spojrzał prosto w moje oczy, a moje serce zabiło mocniej gdy usłyszałam jego słowa. Jak to możliwe!? Przecież nie jesteśmy nawet przyjaciółmi...No ale nie mogę powiedzieć że się nie cieszę, byłoby to kłamstwo...Sama się też w nim zakochałam, dopiero teraz czując jak serce wyrywa mi się z piersi uświadomiłam sobie to bardziej. Uśmiechnęłam się szeroko patrząc na niego.
- Muszę przyznać że zaskoczyłeś mnie i to bardzo, muszę ci też powiedzieć, że ja też się w tobie zakochałam - w moim głosie można było wyczuć lekki stres. Nie wiedziałam jak zareaguje. Przyprowadzenie mnie tutaj jest bardzo romantyczne. Spuściłam głowę na dół ale już po chwili poczułam jak palcami podnosi mi ją a następnie całuje swoimi miękkimi ustami moje wargi. Przymknęłam oczy i oddawałam pocałunki z wielką przyjemnością. Po 2 minutach oderwał się ode mnie i założył jedno pasemko włosów za moje ucho. Pocierał mój policzek uśmiechając się.
- Emily...
- Hmmm? - mruknęłam
- Zostaniesz moją dziewczyną? - spytał po chwili, wyczuwałam w jego głosie niepewność mojej odpowiedzi. Chwilę się zastanowiłam aż w końcu podjęłam decyzję.
- Tak! - powiedziałam radośnie i tym razem to ja złączyłam nasze usta w delikatnym pocałunku. No to teraz mój dawny porywacz Liam Payne jest moim chłopakiem...

---------------------------
Ta dam! Liam i Emily są razem! Kto się cieszy? :D Chciałam wybrać jakieś oryginalne miejsce wyznania miłości...więc czemu nie domek na drzewie? :D W żadnym ff się z takim czymś nie spotkałam więc mam nadzieję że wam się to spodobało :) A co do porwania to wpierw miałam pomysł żeby było to rzeczywiście porwanie ale dzisiaj uznałam ze takie będzie lepsze, dlatego notkę pod 17 rozdziałem zmieniłam dziś ;)
No i najlepszego dla każdej kobietki! :*

Czytasz = Komentujesz

Obserwatorzy