Czas w pracy zleciał zadziwiająco szybko. Razem z dziewczynami jechałyśmy taksówką na niewielkie wyścigi na gokarty, które odbywały się właśnie w parku. Niby to ja miałam wybierać, gdzie pojedziemy, ale one oczywiście postawiły na swoim i wyciągnęły mnie na to coś. Nie cieszyłam się zbytnio z tego pomysłu..., a wiecie dlaczego? Bo nawet takie wyścigi przypominają mi o Liam'ie. Dupku, który zranił mnie w najgorszy możliwy sposób.
Poczułam jak samochód staje, wszystkie się złożyłyśmy z pieniędzmi i zapłaciliśmy kierowcy za podwiezienie. Po kolei wysiadałyśmy z pojazdu. Równym chodem ruszyłyśmy w część parku, w której odbywały się zawody. W okół tego miejsca przemieszczały się ogromne tłumy ludzi.
Zajęłyśmy swoje miejsca, z każdej strony były niewielkie trybuny.
- Jak na wyścigi w parku to tu jest naprawdę duża przestrzeń - powiedziała Anabell rozglądając się po całym torze. Zauważyłam, że małe pojazdy czekały już na starcie na swoich kierowców. Wyścig podobno ma się zacząć o 18:30, a aktualnie na zegarku w moim telefonie wybiła 18:20. Po sprawdzeniu godziny, moją uwagę przykuło 11 nieodebranych połączeń od Liam'a i 3 wiadomości od niego.
Od: Liam
Do: Emily
Hej skarbie! Dlaczego nie odbierasz telefonu? Dzwonię do ciebie już ponad 5 raz! Liam x
Czułam się coraz gorzej gdy czytałam następne sms'y, nie mogłam znieś tego co mi zrobił. To bolało. Cholernie bolało. W głowie pozostał mi obraz tych fotografii...kompletnie nie wiem co robić, czy ignorować jego wiadomości. Czy może napisać mu, że to koniec? Nie wiem..., mam pustkę w głowie.
Od: Liam
Do: Emily
Emily, co się dzieje!? Dlaczego nie odpisujesz? Odpowiedz mi! Liam
Od: Liam
Do: Emily
Kurwa mać odpowiedz mi! Daj znak, że żyjesz! Liam
Kurwa mać odpowiedz mi! Daj znak, że żyjesz! Liam
Nie zamierzałam odpisać mu na ani jednego cholernego sms'a. Przez nie mój humor tylko się popsuł. Niestety moją zmianę nastroju zauważyły obie dziewczyny. Lustrowały mnie dokładnie.
- Emily...co jest? - spytała zmartwiona Liss'a
- Nic - burknęłam
- Przecież wyraźnie widzimy, że jednak coś się stało - naciskała, a mnie zaczynało to już irytować. Nie chcę rozmawiać na temat mojego...no właśnie...nie mam teraz pojęcia kim on aktualnie dla mnie jest.
- Liam... - tylko tyle byłam wstanie powiedzieć.Blondynka od razu zrozumiała o co chodzi, poklepała mnie delikatnie po plecach uspokajająco.
- Spokojnie, po prostu go ignoruj - posłała mi bardzo ładny uśmiech, który nie zawahałam się odwzajemnić. Tylko no właśnie...niby jak mam go ignorować skoro ciągle o nim myślę..
Anabell przysłuchiwała się naszej rozmowie, nie wiedziała o co chodzi z brunetem. W końcu jeszcze jej o tym nie opowiadałam. Z intensywnych myśli wyrwał mnie czyiś głos wołający moje imię. Spojrzałam w stronę skąd on dobiegał i mimowolnie się uśmiechnęłam. To był Martin, ale skąd on się tu wziął...? Obok
mnie miejsce było wolne więc chłopak nie czekając dłużej przyszedł, siadając przy mojej osobie.
- Cześć co tu robisz? - spytał z wielkim uśmiechem
- Mogłabym spytać cię o to samo - zaśmiałam się - one mnie wyciągnęły - wskazałam głową na dwie dziewczyny siedzące po mojej prawej stronie, a one pokiwały mu.
- Cóż, myślę, że dobrze zrobiły. Lepsze to od jakiś sklepów i restauracji - zachichotał. Przewróciłam oczami i pacnęłam go w tył głowy.
- Dzięki, że jesteś po mojej stronie - burknęłam
- Oj nie denerwuj się, spodoba ci się - poklepał mnie pocieszająco po ramieniu.
W głośnikach rozległ się głos jakiegoś mężczyzny, który zapowiedział iż wyścig się zaczyna. Siedziałam z skrzyżowanymi rękami na piersi i całą swoją uwagę skupiłam na nadchodzących kierowców do gokartów. Nikt nie miał na głowie jeszcze kasków. Mój wzrok zatrzymał się na jednym z zawodników, wydawało mi się, że go znam. Już po chwili wszyscy byli w swoich pojazdach z nałożonymi kaskami i w specjalnych kostiumach. Przed sobą mieli światła, które dały znak startu.
Po zaświetleniu się ostatniej lampki i donośnym dźwięku takiej jakby trąbki, samochodziki ruszyły. Uważnie śledziłam tego, którego niby znam. Gdyby była jakaś podpowiedź...
- Zayn Malik na prowadzeniu! - i znów ten głos z głośników. To co usłyszałam wmurowało mnie kompletnie w siedzenie. Dlatego skądś go kojarzyłam. Szef Liam'a...Boże Liam...Dopiero co przestałam o nim myśleć i znów to powróciło. Wszystkie zdjęcia znów przelatywały w mojej głowie, ale tym razem z moich oczu poleciało kilka słonych łez. Pięknie...teraz brakowało tego, żebym poryczała się publicznie. Wszyscy uznają mnie za wariatkę.
Na moje nieszczęście Liss'a, Anabell i Martin zauważyli to. Chłopak odstawił swoją kolę do wnęki w siedzeniu i od razu mnie przytulił. Podobało mi się to, ale nie czułam tego samego przy nim co przy Liam'ie. Przyjaciel pocierał moje plecy w pocieszeniu, a ja mimowolnie uśmiechnęłam się lekko.
- Co się stało? - spytał z martwiony
- Szef Liam'a ściga się tutaj i jest na prowadzeniu - załkałam. Brunet zacieśnił uścisk. Czułam jego oddech na szyi.
- Zabrać cię do domu? - wyszeptał. W odpowiedzi skinęłam mu głową, nie miałam siły na wypowiedzenie jakiegokolwiek słowa. - Przepraszamy dziewczyny, ale my wrócimy do domu bo Emily nie czuje się teraz dobrze, nie obrazicie się nie? - zwrócił się do 2 dziewczyn odrywając się ode mnie. Rękawami od bluzy wycierałam oczy.
- Nie obrazimy się, wiemy co się stało, więc to rozumiemy - powiedziała blondynka - zajmij się nią dobrze - dodała.
- W takim razie pa! - niebieskooki pomógł mi wstać. Objął mnie w tali i zostawiając colę ruszył razem ze mną w stronę wyjścia. Czułam na sobie czyiś wzrok, zignorowałam to.
***
Leżałam na łóżku opatulona kocem, do tego obejmował mnie Martin, który ułożył się za moimi plecami. Jego tors przylegał do mojego ciała dzięki czemu było mi cieplej. Cały czas rozpaczałam o Liam'ie. Cały czas siedzi w mojej głowie, telefon nie przestawał dzwonić więc go wyłączyłam całkowicie. Zaczęłam też zastanawiać się jak to będzie wyglądać po jego powrocie do Anglii...Nie wiem czy jestem gotowa na spotkanie z nim po tym co mi zrobił. Martin teraz naprawdę mi pomaga i myślę, że w pewnym sensie zastępuje mi tego dupka.
Z mojego intensywnego rozmyślania wyrwało mnie poczucie czegoś ciepłego na mojej szyi. Oczy, które były zamknięte otworzyły się natychmiastowo, lecz nie poruszyłam się. Czy mój najlepszy przyjaciel właśnie mnie całuje? Postanowiłam odwrócić się w jego stronę. Teraz leżałam twarzą w twarz z Martin'em. Jego niebieskie oczy wpatrywały się intensywnie w moje. Wyczuwałam, że zaraz coś się stanie. Czułam na sobie nie tylko jego spojrzenie ale kogoś jeszcze, wydawało mi się, że ktoś mnie obserwuje co nie było miłym uczuciem. Przeczucie o tym, ze coś się zaraz wydarzy nie było mylne. Poczułam miękkie usta chłopaka na moich, przez chwilę byłam w szoku i nie robiłam nic. W końcu jednak zaczęłam oddawać pocałunki, które z czasem narodziły się w namiętny i delikatny. To nie było to samo co przy Payne, ale i tak podobało mi się. Czy to moja nadzieja? Coś się przez to zmieni? Jeśli tak, to mam nadzieję, że na lepsze.
Liam's POV
Siedziałem w swoim aucie pod moim tymczasowym domem. Moje dłonie bardzo mocno zaciskały się w okół kierownicy. Nie mogłem przestać myśleć o tym co jest z Emily. Nie odpowiada na moje sms'y, nie odbiera telefonów i co gorsza prawdopodobnie ma wyłączoną komórkę. Zaczynam wpadać w zdenerwowanie, chwilami dopada mnie też furia co nie wpływa dobrze na otoczenie. Rozwalam wszystko co staje mi na drodze. Jestem sfrustrowany bo nie mogę wrócić do Anglii...mam jeszcze co najmniej 3 wyścigi, w których muszę wziąć udział i co najważniejsze wygrać je. Gdybym tylko miał możliwość, to już bym stał pod drzwiami do domu brunetki. Poczułem jak w mojej tylnej kieszeni spodni wibruje telefon, szybko go wyciągnąłem mając nadzieję, że Emily odpisała. Gdy spojrzałem na ekran, westchnąłem ciężko i cała nadzieja wyparowała, a pojawiła się adrenalina i złość. To Philip. Ciekawe co tym razem...
Od: Fiut P.
Do: Liam
Myślę, że ten krótki gif z twoją...no cóż chyba byłą dziewczyną cię zainteresuje. Dostała zdjęcia i musiała widocznie zapomnieć...Biedny Liam...tak mi ciebie nie żal...
Ten gif....poczułem kłucie w sercu gdy go zobaczyłem. Teraz dostałem furii najwyższego stopnia. Jak ten skurwiel mógł dać jej te cholerne zdjęcia! Zabiję go osobiście, gdy tylko wrócę do Anglii, teraz naprawdę mnie wkurwił...Emily mogę całować ja i tylko ja! W ogóle kim jest ten dupek, który odważył się ją pocałować!? Już ja sobie z nim pomówię. Przynajmniej teraz wiem, dlaczego brunetka ode mnie nie odbiera. Ja tego tak na pewno nie zostawię, będę o nią walczył. Muszę jej wytłumaczyć, że te zdjęcia nic nie znaczą i nic się nie stało...Bo przecież do niczego nie doszło między mną, a tamtą kobietą. Wysiadłem błyskawicznie z samochodu chowając urządzenie do kieszeni od spodni. Trzasnąłem drzwiami z całej siły, to samo zrobiłem z drzwiami od domu. Tam rozległ się przez to huk. Tak wkurzony chyba jeszcze nigdy nie byłem. Nikt nie może dotykać mojej dziewczyny! Nikt!
Powędrowałem do łazienki, zerwałem z siebie rzeczy i wszedłem pod prysznic, musiałem jakoś się uspokoić. W przeciwnym razie, mieszkanie wyglądałoby jak po przejściu tornada. Po szybkiej kąpieli poszedłem nagi do sypialni, założyłem świeże, czarne, obcisłe bokserki i położyłem się do łózka. Sen powinien dobrze na mnie zadziałać...
W ciągu 5 minut usnąłem.
- Emily! Emily! Chcę się tobie o coś zapytać! Proszę, zaczekaj jeszcze chwilę! - krzyczałem
- Co jeszcze chcesz?! Nie chcę z tobą rozmawiać, pokłóciliśmy się, więc lepiej nie zaczynaj...! - warknęła
Wyciągnąłem małe czerwone pudełko z płaszcza, podszedłem do niej i uklęknąłem przed nią. Spojrzałem w górę, a ona patrzyła na mnie z szeroko otwartymi oczyma.
- Chciałem się zapytać, czy...czy zostaniesz moją żoną? - spytałem otwierając pudełeczko, a mały pierścionek z niewielkim, prawdziwym diamentem ujrzał światło dzienne.
- Liam...ja... - jąkała się - ja nie mogę... - powiedziała w końcu a mi robiło się z tego powodu słabo, moje serce stawało się cięższe po tych słowach.
- Emily, proszę wyjdź za mnie - zacząłem błagać
- Nie...nie wytrzymuję już psychicznie z tobą, musimy skończyć... - spuściła głowę, zauważyłem jak z jej oczu zaczynają płynąć łzy. Czułem jak jestem rozrywany na strzępy od środka.
- Emily...proszę... - wyszeptałem, w odpowiedzi dostałem tylko kiwanie głową na przeczenie, po czym zobaczyłem jak wybiega z domu zalana łzami.
Coś we mnie pękło...nie przyjęła pierścionka...co ja teraz zrobię? Czułem jak do kącików moich oczu napływają łzy...mnie, nie mogę płakać! Ona jeszcze wróci!
Gwałtownie usiadłem cały oblany potem...ten sen był zbyt prawdziwy...
----------------------------
Tam tara tam! :D Jak wam się podoba 22? ^^ Cóż....pewnie się nie spodziewaliście tego posunięcia ze strony Martin'a... :> Czekam na wasze opinie w komentarzach x
Czytasz = Komentujesz
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń