- Odwiozłeś mnie za co dziękuję, ale czy teraz możesz już sobie pójść? - próbowałam być spokojna
- Dobra dobra już idę - przewrócił oczami - a pożegnasz się? - spytał po chwili z nadzieją? Nie wiedziałam o co może mu chodzić więc zmarszczyłam czoło.
- No pa
- Nie oto mi chodziło ale niech ci będzie - westchnął po czym bez słowa wyszedł z mojego pokoju. Czy to realne? Czy jestem już wolna i bezpieczna? Mam wielką nadzieję że okaże się to prawdą, oby nie był to jakiś chory sen...Teraz będę musiała wracać do pracy...Chwila! Przecież ja nic nie powiedziałam szefowi! O kurwa! Na bank będę zwolniona. Westchnęłam ciężko, opadłam na chwilę na łóżko. Po opanowaniu swoich nerwów wstałam powolnie z łóżka i pobiegłam prosto do łazienki w celu wykąpania się. Na reszcie cała łazienka dla mnie! Twarz mnie cały czas szczypie od tego bicia Philip'a...Po co ja w ogóle pamiętam jego imię, muszę jak najszybciej wymazać je ze swojej pamięci. Nie mam w planach pamiętać takiego idiotę. Po szybkiej kąpieli, ubrałam się w piżamę. Pośpiesznie poszłam do kuchni biorąc z lodówki jogurt malinowy. Postanowiłam zjeść go u siebie w pokoju, przechodziłam obok salonu...Wszystkie wspomnienia powróciły, spojrzałam na miejsce w którym spoczywał kilka dni temu mój ojciec. W kącikach moich oczu gromadziły
się słone łzy. Kilka zdążyło popłynąć wzdłuż policzków. To miejsce wyglądało jakby nic tam nie zaszło...Widocznie gang Liam'a zdążył wszystko wyczyścić. Nie chcąc dłużej już patrzeć w to miejsce, odwróciłam się na pięcie i wróciłam do sypialni. Usiadłam na miękkiej pufie przy oknie, patrzyłam przez nie jedząc wcześniej wybrany przeze mnie produkt. Myślałam o dzisiejszym dniu, o tym co się wydarzyło...Co gorsze nie mogłam wyrzucić z głowy bruneta. Czy to koniec? Nie zobaczę go już nigdy? Może lepiej było pożegnać się z nim w inny sposób? Wiele pytań a tak mało odpowiedzi. Już sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć. To wszystko wygląda jak...jak bym się zakochała...Nie! Emily! Ty się w nim nie zakochałaś! Zostawił cię w spokoju to się ciesz, nie zapominaj, że to on zabił twojego ojca i uprowadził cię! - krzyczy moja podświadomość. Co do taty, to ma ona rację, ale co do miłości to nie jestem tego pewna...Dobra Stop! Nie myśl o tym! Skończyłam jeść odstawiając pusty kubełek na biurko. Spojrzałam na zegarek, była za 15 dwunasta w nocy. No to chyba pora spania nadeszła. Nie mogę doczekać się spotkania z Liss, tak dawno jej nie widziałam...Rzuciłam się na łóżko i okryłam ciepłą kołdrą z nadrukami.
*następny dzień*
Obudził mnie budzik, wyłączyłam go spoglądając na ekran telefonu. Światło padające od ekranu oślepiło mnie, lecz już po chwili wzrok przyzwyczaił się. Niechętnie wstałam z łózka, powędrowałam do łazienki. Gdy spojrzałam w lustro, przeraziłam się. Włosy były w kompletnym nieładzie, a na twarzy nadal widniały niewielkie blizny po wczorajszym. Jednym słowem wyglądałam jak potwór. Zaczęłam rozczesywać włosy dzięki czemu już po chwili stały się takie jak zwykle, falowane, opadające na moje ramiona. Umyłam twarz i zęby, po czym podkreśliłam rzęsy tuszem. Pozostało mi po pudrowanie twarzy, aby ukryć wszystkie siniaki i zadrapania. Końcowy wygląd był w miarę, nie było widać jakichkolwiek śladów na mojej twarzy. Nigdy nie lubiłam ciężkiego makijażu, wolę naturalny. Wyszłam z łazienki i podeszłam do szafy, postanowiłam ubrać luźne rzeczy. W końcu do pracy w sklepie muzycznym nie trzeba być specjalnie wystrojonym. Praca w biurze jakimś to już inna bajka....no ale powiedzmy sobie szczerze biznesmenem nie będę, nie z moim wykształceniem. Na tą myśl zaśmiałam się pod nosem. Ubrałam czerwone rurki, błękitną bluzkę z nadrukiem, oraz miętowe balerinki. Zbiegłam na dół prosto do kuchni, postanowiłam, że na śniadanie
przygotuję sobie tosty. Po 15 minutach były gotowe, wyglądały przepysznie, oby też tak smakowały. Zjadłam je błyskawicznie. Szybko chwyciłam torbę pakując do niej wszystkie najważniejsze rzeczy i dosłownie wybiegłam z domu zamykając za sobą drzwi. Postanowiłam pójść pieszo, na zamawianie taksówki już za późno, a do pracy zostało mi 10 minut.
Weszłam do środka sklepu, od razu skierowałam się na zaplecze w celu założenia uniformu. Gdy tylko z niego wyszłam zaatakowała mnie Lissa.
- O Mój Boże!Na reszcie jesteś! Gdzieś ty się podziewała, co z tobą było?! - podbiegła do mnie i zamknęła w ogromnym uścisku.
- Emm...no cóż... - nie wiedziałam jak wyjaśnić jej mojej nieobecności. No przecież nie powiem jej Porwano mnie więc nie mogłam się z tobą skontaktować...To by było przynajmniej dziwne. Mogłoby to też zaszkodzić mi, oraz gangowi Liam'a. Kiedy miałam już palnąć jakieś kłamstwo, podszedł do nas mój szef Camil.
- Witaj Emily! Jak się czujesz po chorobie? - spytał z troską. O czym on do cholery mówi!? Jaka choroba?! Nic z tego nie rozumiem...I teraz mnie olśniło. Pewnie któryś z nich dał mu jakieś zwolnienie. Czyli tak czy siak musze okłamywać nawet swojego szefa.
- Um...już o wiele lepiej się czuję. - próbowałam być przekonywująca co mi chyba wychodziło - Stęskniłam się za tym sklepem - uśmiechnęłam się
- Cieszę się, że już wyzdrowiałaś, my też tęskniliśmy. Dobrze wracajcie do pracy, ja się zbieram. Pamiętajcie! Dziś czwartek więc zamykacie o 18. - poinformował nas i od razu zniknął nam z oczu wychodząc na zewnątrz. Nastała cisza.
- Jak dobrze że wróciłaś do zdrowia. Gdybym wiedziała to bym cię odwiedziła - Liss'a postanowiła ją przerwać, uśmiechnęłam się lekko na jej słowa. Oj gdybyś znała prawdę to nie byłoby tak wesoło...
- No cóż, byłam strasznie zmęczona. Nic nie szkodzi, dałam sobie radę sama, nawet dobrze że nie przyszłaś bo byś się jeszcze zaraziła - zachichotałam - Dobra wracamy do pracy - dodałam po chwili. Stanęłam za kasą, zaczęłam obsługiwać klientów. Nareszcie zrozumiałam magię klawiszy w kasie! Czujecie tą radość?
Liam's POV
Cały czas leżałem w łóżku, nie chciałem z niego wychodzić. Przyczyny nie znam w ogóle. Nie wiem co ze mną jest. Czy jestem chory, czy jak...Jesteś chory na miłość Liam - mhm taa, odezwała się moja zbyt wymądrzała podświadomość. Nie mogłem się zakochać...To nie może być prawda. Jednak te ukłucia...Coś tu jest nie tak. Za bardzo się nią przejmuję. Dziś pójdę do klubu, rozerwę się jakoś. Muszę zapomnieć o Emily. Zerwałem się z łóżka i zacząłem się szykować do wyjścia na zabawę. Dzisiaj nie mieliśmy żadnych zadań do wykonania w gangu więc każdy przesiadywał w swoim domu, no może oprócz Marcel'a...On jest z Zayn'em. I Bogu dzięki za to, że mamy wolne, nie dał bym rady być w jednym pomieszczeniu z chłopakami. Obsypywaliby mnie pytaniami dlaczego tak wyglądam, coś nie tak itp. Męczą mnie takie pytania. Oby ten dzień nie był skopany. Znajdę sobie jakąś laske na szybki numerek.
*późne południe, ok. 17*
Jechałem samochodem prosto do klubu. Po 40 minutach byłem na miejscu. Zaparkowałem auto i wysiadłem z niego. Przy zamykaniu drzwi spojrzałem na przeciwko siebie. No pięknie...Zapomniałem kurwa ze Emily pracuje w tym muzycznym, który znajduje się kilka metrów ode mnie! Ja to jestem mądry, obym tylko jej nie spotkał. Chwilę patrzyłem w tamto miejsce, ale gdy tylko ujrzałem włosy dziewczyny, natychmiastowo odwróciłem się w stronę wejścia do klubu. Wszedłem bez kolejki, zawsze tak było, nikt nie odważy się podskoczyć któremuś z nas...Od razu usiadłem przy barze, przed tym musiałem przebijać się przez wijące się w tańcu i ocierające spocone ciała. Dużo osób było wstawionych, to było widoczne gołym okiem.
Zamówiłem mocnego drinka. Rozglądałem się po parkiecie w celu poszukiwawczym dziwki na noc. Mój wzrok zatrzymał się na pewnej blondynce idącej w moim kierunku. Już po chwili stała na przeciwko.
- Hej przystojniaku, chcesz się zabawić? - spytała kładąc rękę na moim udzie. Skinąłem tylko głową. Wypiłem całego drinka, którego otrzymałem od barmana dosłownie przed chwilą. Dziewczyna pociągnęła mnie w stronę łazienek. Oparła mnie o ścianę i klęknęła przede mną rozpinając powoli mój rozporek.
----------------------------
Obiecałam że będzie dzisiaj 16 i jest :3 udało mi się skończyć ten rozdział. Trochę mnie to wykończyło i mam nadzieję, że pojawią się wasze miłe komentarze które motywują mnie, a czasem rozbawiają. Przepraszam za tak późną godzinę dodania nowego rozdziału :/ Mam nadzieję, że rozdział spodobał się wam. xx
Czytasz = Komentujesz
Nie,nie...ku*wa stop! Payner nie...boże...hahah
OdpowiedzUsuńOn nie może z tą babką...no przecież Emily !
Rozdział....emm...ekstra ? haha nie wiem jak go opisać ;) Brak słów xD.
Ale(tak musi być,ale no,bo przecież to komentarz ode mnie xD) Mogłabyś dodać coś..hmm...tak bardziej opisać tęsknotę Emily za ojcem ?
Bo to wygląda tak...zamordowali go..aha spoko,przeżyję,dwa razy popłaczę i z głowy. Chodzi o to aby było bardziej realnie :)
Hahah mądra ja....sama dobrze nie piszę a "rady" daję ;D
No nic....Czekam na następny + HeuHeu zakochani <33 ;D
oczywiście skoro mówisz że więcej tęsknoty (znaczy bardziej opisać) to tak zrobię ;) każda rada mi się przydaje bo nie zależnie ile już jest rozdziałów to i tak jestem "zielona" :p
UsuńOmg!
OdpowiedzUsuńLiaś...jaki niegrzeczny chłopiec! :D heh, jak on może zabawiać się z tą dziwką, skoro JEGO Emily jest niedaleko... ech, ale rozumiem go po części... chyba on myśli, że taki wielki gangster jak on nie może kochać :( Biedny...
Mam nadzieję, że szybko się zorientuje, że się zakochał. I Em też, bo przecież coś do niego czuje..
Aww oni są cudowni!
Rozdział fenomenalny! Jesteś genialna!
Kocham to!
Czekam na następny, z niecierpliwością :3
Pozdrawiam, Lizzie xX