sobota, 12 lipca 2014

PREMIEROWE OTWARCIE CDLF!

CALM DOESN'T LAST FOREVER RUSZYŁO!


Uwaga! Pragnę wam przekazać że druga część już ruszyła, dodałam już na nią prolog. Szablonu jeszcze nie ma ponieważ dopiero szukam jakiegoś, więc na razie nie patrzcie na wygląd bloga ;)

Mam nadzieję że skomentujecie prolog.

Do zobaczenia! x
@Liam_My_Loves

poniedziałek, 7 lipca 2014

2 część Lost In The Feelings!

Witajcie kochani!
Chciałabym was poinformować że drugą część tego opowiadania będę pisać na nowym blogu :)
Druga część zwać się będzie Calm Doesn't Last Forever (po polsku - Spokój nie trwa wiecznie)
Mam nadzieję że będzie wam się podobać, aktualnie muszę sama zrobić szablon do bloga lub jakiś poszukać. Myślę że może jeszcze w tym miesiącu pojawi się prolog do opowiadania :)
Link do drugiej części podam wam w osobnym poście na tym blogu gdy wszystko będę miała gotowe na nowym x
Do zobaczenia!

Pytania do mnie kierujcie na tt: @Liam_My_Loves

piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział 31 - część druga/Epilog

EMILY'S POV

Pakowaliśmy się bardzo szybko, wrzucaliśmy do walizek rzeczy byle jak. Podobno cały gang Liam'a miał nam pomóc w przeprowadzce do zupełnie innych rejonów. Powiedział, że będziemy mieszkać w Nowym Jorku. Nie rozumiem po co te przeprowadzki. Może jeszcze wyjedziemy na Antarktydę?!
Nie podobał mi się bałagan w moich walizkach, ale Liam za każdym razem gdy próbowałam wszystko składać karcił mnie. Wtedy w szpitalu powiedział ze udawał że nikogo nie zna, ale dlaczego okłamał mnie mówiąc że nie wie kim jestem? Westchnęłam w duchu, muszę przestać po tym myśleć. Było minęło.

Jechaliśmy już masywnym Range Roverem w stronę Nowego Jorku. Jestem jednocześnie podekscytowana i  przygnębiona. Przygnębiona tym że wyjeżdżamy z miasta w którym się urodziłam. Marcel był naprawdę zawiedziony. Jego mina mówiła sama za siebie gdy żegnał mnie wsiadającą do samochodu. Będę za nim tęsknić, bardzo, bardzo tęsknić. W sumie to długo nie posiedziałam z bratem, odkąd wrócił do gangu...widziałam go chyba z jeden raz tak żeby móc z nim pogadać. Oby tylko nie poszedł do więzienia gdyby policja znalazła cały gang....Marcel został w bazie pilnując całego sprzętu i ogółem całego budynku gdy reszty nie będzie. Inni chłopcy jechali za nami, dwa samochody osobowe z dużymi bagażnikami w których było kilka naszych rzeczy. Zastanawia mnie tylko jedno. Co my będziemy robić tam? W Nowym Jorku? Co ja będę robić? Przecież ten sklep muzyczny w którym pracowałam już nie będzie moim miejscem zatrudnienia. Nie będę dojeżdżać ze Stanów aż do Anglii. Westchnęłam, a Liam najwyraźniej to zauważył.
- Co się stało skarbie? - spytał spoglądając na mnie na chwilę
- Nic...po prostu myślę nad tym gdzie będę pracować gdy będziemy już w Nowym Jorku - westchnęłam patrząc na drogę przed nami
- Znajdziemy ci coś, ja też sobie coś znajdę. Zaczniemy zupełnie nowe życie. Ja już nie będę w gangu. - powiedział, a jego ostatnie zdanie przykuło najwięcej mojej uwagi. Liam odchodzi z gangu...Dla mnie.
- A wyścigi?
- Z tym też koniec - w tym postanowieniu wyczułam lekkie wahanie. Czyli nie jest tego pewny...Ugh.
- Okej - mruknęłam patrząc teraz w boczną szybę. Oparłam o nią głowę i przymknęłam oczy, nie zauważyłam nawet kiedy zasnęłam.

***

Obudziłam się w innym pokoju, był koloru miętowego. Piękny! Łóżko było bardzo wygodne, na mojej tali czułam ciężar. Wiem co to było. Ręka Liam'a. To jest to...Tak już będzie pewnie zawsze. Bez żadnych morderstw, kradzieży, wyścigów. Ale czy ja tego chcę? Ciszy i spokojnego życia? Nie wiem sama.
Liam z początku zagubiony w uczuciach, a teraz kochający mnie mężczyzna chcący iść w nową drogę.
Pora zacząć nowy rozdział w życiu.

KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ LOST IN THE FEELINGS

----------------------------------------------
Nie spodziewaliście się co? ;D EPILOG jako część druga rozdziału. Mam nadzieję ze wam się podoba :)
Nie płaczcie tylko! To koniec pierwszej części opowiadania! Pojawi się druga, już wkrótce! Nie wiem kiedy ale będzie :)
Nie mam pojęcia czy zrobię ją na tym blogu czy będzie inny.
Wyczekujcie prologu do części drugirej miśki! Dziękuję wam za komentowanie rozdziałów w tej części! Kocham Was!
MIŁYCH WAKACJI ŻYCZĘ!
Tak wgl to jak tam zakończenie roku szkolnego? Ma ktoś świadectwo z paskiem? :)

sobota, 14 czerwca 2014

Rozdział 31 - część pierwsza

EMILY'S POV

Od kilku godzin po operacji siedziałam przy Liam'ie. Bardzo się o niego martwię. Dlaczego musiał wybrać akurat ten gówniany motor? Nie mógł zamówić taksówki albo iść pieszo? Westchnęłam gładząc bruneta po policzku. Jest taki miękki, a o tym lekkim, seksownym zaroście nie wspomnę. Mam nadzieję, że on nie straci pamięci. Oczywiście wtedy bym mu pomogła ją odzyskać, ale nie jestem pewna czy długo tak wytrzymam. Trzymałam Liam'a za rękę. Poczułam jak ręka porusza się pod moją. Uniosłam szybko wzrok na jego twarz. Zaczynał unosić powieki. Uśmiechnęłam się lekko. Gdy oczy były w pełni otwarte, przeniosły się z sufitu na moją twarz. Przygryzłam wargę czekając na jego reakcję. W duchu błagałam by mnie rozpoznał. Przetarł czoło dłonią i westchnął.
- Emily... - gdy wypowiedział moje imię poczułam ogromną ulgę - dlaczego jestem w szpitalu? - spytał.
Och, czyli jednak trochę tej pamięci stracił.
- Ponieważ miałeś wypadek skarbie - powiedziałam przeczesując dłonią jego włosy.
- Mhm
- Możesz mi powiedzieć dlaczego pojechałeś motorem skoro byłeś upity w trzy dupy?
Zauważyłam jak jego ciało sztywnieje, a na czole pojawiła się zmarszczka. Nawet tego nie pamięta. Ale skoro nic nie wie to znaczy, że naszej kłótni też nie pamięta? To chyba nawet dobrze.
- Pamiętasz w ogóle cokolwiek przed wypadkiem? - uniosłam jedną brew
- Nie - odpowiedział krótko
- A wiesz w ogóle kim dla ciebie jestem?
Pokręcił przecząco głową. Nie. Tylko nie to. Zachciało mi się płakać. Starałam się powstrzymać łzy.
Co teraz będzie? Skoro on nawet nie wie, że jesteśmy razem to czy to w ogóle ma jakiś sens?
Na salę wszedł lekarz. Uniosłam wzrok na niego.
- Dobry wieczór - odezwał się
- Doktorze! Muszę z panem pilnie porozmawiać na osobności! - mówię szybko. Muszę się dowiedzieć co muszę zrobić, aby cała pamięć powróciła.
- No dobrze, proszę za mną. Zaraz do pana wrócę, panie Payne. - powiadomił doktor i wyszedł ze mną - A więc o czym chciała pani porozmawiać? - spytał stojąc ze mną pod drzwiami na salę gdzie leży Liam.
- Chciałam się dowiedzieć co trzeba by było zrobić, żeby odzyskał pamięć.
- A skąd pani wie, ze nic nie pamięta?
- Ponieważ wypytywałam go, wiedział tylko jak mam na imię - mówiąc to ostatnie zdanie westchnęłam ciężko. To przytłaczające.
- Och, rozumiem. W takim wypadku proponuję terapię. Dzięki niej powinien przypomnieć sobie wszystko stopniowo co zapomniał - pocieszył
Terapia? To wcale nie jest głupi pomysł. Uśmiechnęłam się lekko.
- Więc zgadza się pani na tą terapię?
- Tak - skinęłam głową
- Dobrze, ale będę jeszcze potrzebował pozwolenia pana Payne - oznajmił.
- Dobrze - skinęłam głową, a on zniknął za drzwiami sali na której leżał mój partner. Postanowiłam zostać na korytarzu szpitalnym. Usiadłam na plastikowym, zielonym krzesełku i czekałam cierpliwie na powrót lekarza.
Nagle zobaczyłam jak dwóch ochroniarzy biegnie i skręca do pomieszczenia gdzie był mój chłopak. Spanikowałam. Boże, co się tam stało!? Usłyszałam huki i krzyki zza drzwi. Byłam naprawdę przerażona.
- Zatrzymajcie go! - krzyknął lekarz.
Po sekundzie zobaczyłam jak drewniana powłoka zostaje otwarta gwałtownie, a z nich wybiega brunet. Moje oczy poszerzyły się.
Co on wyprawia do cholery!?
Podbiegł do mnie zdyszany i szarpnął za rękę. Już po chwili razem biegliśmy w kierunku wyjścia. Byłam zdezorientowana
- Liam, co ty wyprawiasz!? - krzyknęłam zatrzymując się kilka metrów od szpitala.
- Nie rób scen i chodź, nie mam zamiaru leżeć w tym durnowatym szpitalu żeby mi wbijali jakieś chore igły z niewiadomo jakim gównem w środku! - wyciągnął w moją stronę rękę - chodź
- Nie możesz uciekać z każdego miejsca, zwłaszcza ze szpitala po tym co ci się stało. Co właściwie zrobiłeś że było słychać jakieś krzyki i huki? - spytałam marszcząc brwi
- Emily chodź, musimy uciekać. Ochroniarze oberwali z pięści w głowę, a pielęgniarkę odepchnąłem od siebie gdy chciała wbić mi igłę i uderzyła w ścianę, a lekarz na ziemię i tyle - powiedział to beznamiętnie. Czyżby pamięć mu wróciła? Gdyby tak nie było nie byłby taki jak teraz, nie bił by się. Obym miała rację.

-------------------------------
A więc macie pierwszą część 31 rozdziału :) druga pojawi się jeszcze w tym tygodniu (prawdopodobnie, nie jestem pewna)
Mam nadzieję że podoba wam się, musiałam wprowadzić jakąś akcję bo nudno się robi :p

piątek, 30 maja 2014

Rozdział 30

TAKI URODZINOWY ROZDZIAŁ PONIEWAŻ DZISIAJ SĄ MOJE 15-STE URODZINY :D

EMILY'S POV

Z powodu późnej godziny, leżałam w swoim łóżku i czytałam książkę. Była moją ulubioną, ponieważ dostałam ją z dedykacją od mojego ojca. Jest jedną z niewielu pamiątek po nim jaka mi pozostała. Już nie myślę o nim tak często jak na początku. Owszem nadal odczuwam pustkę w sercu z braku jego obecności. Staram się nie myśleć o nim za dużo, bo rozkleiła bym się. Jestem silną dziewczyną dlatego nie lubię pokazywać innym jak płaczę. Dobrze, że mam Lissę za przyjaciółkę, najwięcej czasu wkłada nad komunikowaniem się ze mną. Pomaga mi w dochodzeniu do siebie w trudnych chwilach. Przykładem może być czas gdy Liam był w zakładzie karnym. To było naprawdę trudne do zniesienia. Teraz jestem na niego zła. Ucieczka z więzienia nie była dobrym pomysłem. Nie żebym się nie cieszyła, że go mogłam dotknąć, a on mnie objąć, ale gdy policja skapnie się, ze on zwiał z celi, będzie tylko gorzej. Złapią go i zamkną na jeszcze więcej, a ja tego nie zniosę. Nasz związek nie będzie miał wtedy przyszłości, o ile o takowej w ogóle można mówić. Liam nigdy ze mną o niej nie rozmawiał. Westchnęłam głęboko. Wróciłam do czytania. Nie chcę dłużej myśleć o Liam'ie i jego wybrykach... Było późno więc po 30 minutach odstawiłam ksiażkę, byłam w połowie drogi do łazienki by wziąć prysznic, jednak nie mogłam pójść dalej ponieważ po sypialni rozniósł się dzwonek mojego telefonu. Kto normalny do cholery dzwoni do zmęczonego człowieka o tak późnej porze? No ludzie! Na ekranie komórki pojawiał się i znikał nieznany numer. W mojej głowie toczyłam walkę. Odebrać czy nie? A raz kozie śmierć, wzięłam urządzenie do mojej drobnej dłoni i sunęłam palcem po ekranie trzymając zieloną słuchawkę na nim.
- Halo? - odezwałam się pierwsza
- Dobry wieczór. Z tej strony Dr. Will Wolves, czy rozmawiam z panią Emily Parker? - co? Jak to możliwe że dzwoni lekarz do mnie. Co się stało? I skad ma mój numer. Nie przypominam sobie żebym zaprzyjaźniła się z jakimkolwiek doktorkiem. Może byłam wtedy pijana? Nieee, to odpada, ja prawie nigdy nie piję aż tak dużo alkoholu.
- Tak to ja, o co chodzi? - spytałam zaciekawiona
- Skoro to pani to zna pewnie pani pana Payne'a? Zanim podaliśmy mu narkozę powiedział że tylko do pani mogę zadzwonić i poinformować co się stało. Ale ta rozmowa nie jest na telefon więc proszę przyjechać jak najszybciej do szpitala. - Do szpitala!? Że co kurwa? Liam jest w szpitalu!? Jezu co on narobił...Zaczęłam panikować, biegalam po pokoju jak wariatka, z szafy wyciągałam byle jakie rzeczy. Musiałam znaleźć się na miejscu jak najszybciej się da. Muszę wiedzieć co się stało.
 - W jakim szpitalu? I co się stało Liam'owi? - zadawałam pytania masowo, byłam zaniepokojona. Liam jest w szpitalu a ja dopiero teraz się o tym dowiaduję!
- Adres szpitala wyślemy pani sms'em, wszystkie informacje na temat stanu pacjenta przekażę pani na miejscu. - powiedział i rozłączył się nie pozwalając mi się odezwać. Gdy wciągałam spodnie na mój telefon przyszła wiadomość z adresem szpitala. Ubrałam resztę ciuchów, uczesałam się szybko, wzięłam torbę i wybiegłam z domu nie kłopocząc się tym że byłam bez makijażu. Dzwoniłam na taksówkę. Autobus zbytnio się wlecze. Zniecierpliwiona tupałam stopą o beton i sprawdzałam co chwilę godzinę na zegarku w telefonie. Patrzyłam w stronę skąd miała przyjechać taksówka. No kurwa ile można jechać w nocy gdy nie ma takiego ruchu jak w dzień?! W końcu po 10 minutach czekania na zimnym dworze, powtarzam ZIMNYM, w oddali zauważyłam światła od samochodu. Zatrzymała się przy krawężniku, od razu wsiadłam do środka, było tam cieplutko. Taksówkarz podśmiewał się ze mnie pod nosem, ale postanowiłam to zignorować. Podałam mu adres szpitala i już po chwili ruszył w drogę. Patrzyłam przez szybę myśląc o tym co mogło się stać Liam'owi. Boże...oby to nie było coś bardzo poważnego.

Droga minęła w miarę szybko, ja nie wiem dlaczego ta taksówka tak długo nie przyjeżdżała gdy na nią czekałam pod domem. Gdy tylko zapłaciłam kierowcy za podwiezienie mnie pod główne wejście szpitala, od razu wyskoczyłam z samochodu i pobiegłam w stronę drzwi wejściowych. Podbiegłam do recepcji gdzie siedziały dwie młode kobiety, jedna blondynka, a druga ruda z piegami na twarzy.
- Dobry wieczór, w czym mogę pani pomóc? - spytała ta druga
- Payne - powiedziałam szybko - gdzie jest?
Dziewczyna zaczęła przeglądać coś w kartach, by po chwili spojrzeć znów na mnie.
- Aktualnie pan Payne jest operowany - poinformowała a mnie wmurowało w ziemię. Jaka operacja?! Ja pierdole.
- Jaką operację? Co mu się stało? - pytałam spanikowana. W tej samej chwili ze swojego gabinetu wyszedł lekarz, czyli nie on go operuje.
- Witam, pani jest tą od pana Payne'a? - zapytał podchodząc do mnie i witając uściskiem ręki. Skinęła mu głową. - To ja do pani dzisiaj dzwoniłem, proszę za mną do mojego gabinetu.
Posłusznie poszłam za nim prosto do jego małego kącika. Usiadłam na krześle przed biurkiem, a on zajął swoje miejsce za nim.
- Więc co się stało Liam'owi? - spytałam już chyba po raz setny dzisiejszej nocy.
- Pan Payne miał wypadek na motorze - wytłumaczyła a ja zamarłam. Boże. Wypadki na motorach nigdy nie są łagodne. Matko ale jak?! Przecież on jest doświadczonym kierowcą motorowym i samochodowym. Może być jedyne wytłumaczenie... - We krwi miał bardzo dużo alkoholu, prowadził w stanie nie trzeźwym - dodał lekarz tym samym dokańczając moje wytłumaczenie na temat Liam'a. Wiedziałam. Nie mogłoby być inaczej zeby po naszej kłótni się nie upił. No ale kurwa! Jak mógł wsiąść na motor będąc pijanym!? W sumie...jeśli upił się bardzo ale to bardzo mocno to co się dziwić. Głupota nie zna granic.
- Ma bardzo poważne obrażenia?
- Ma złamaną nogę i prawdopodobnie wstrząs mózgu. Może też być tak że straci pamięć na kilka dni. - Że co? Jak to może stracić pamięć? Nie! Tak nie może się stać. Co ja wtedy zrobię? Nie będzie mnie rozpoznawał. Przecież to będzie najgorsza kara dla mnie. Nic na to nie poradzę że go kocham, a on miałby mnie zapomnieć? To się nie może dziać...

-------------------------------------
Tak wiem, krótki rozdział. Ale musicie zrozumieć że mam dzisiaj urodziny dlatego chcę też trochę wolnego mieć ;) Następny rozdział postaram się napisać dłuższy. :)
Przepraszam ze tak długo czekaliście, ale musiałam poprawiać przedmioty z których miałam zagrożenia ;)
Co do rozdziału zastanawiałam się nad tym czy nie zrobić tak że Liam miał by złamaną nogę i by chodził o kulach ale jednak wybrałam rękę. Kolejne rozdziały na pewno nie będą kolorowe :p
ILYSM X
@Liam_My_Loves

sobota, 10 maja 2014

Rozdział 29

Emily's POV

Rano gdy zaczynałam się przebudzać, czułam coś ciężkiego w okół mojego ciała. Trochę się wystraszyłam. Powoli przekręciłam się na drugi bok. To kogo ujrzałam zdziwiło mnie. Liam spał sobie jak gdyby nigdy nic i obejmował mnie swoim silnym ramieniem w talii. Zmarszczyłam czoło. Jak on do cholery się tu znalazł!? Przecież siedział  w więzieniu. Oczywiście cieszę się, że go widzę, nie żeby coś...No ale jak?! Mam nadzieję że stamtąd nie uciekł, bo jeśli było inaczej to wolę nie myśleć co może zrobić policja w tej sprawie...Gdy chłopak nadal spał, wygramoliłam się z łózka i jego objęć, poprawiłam za dużą koszulę należącą do mojego chłopaka. Chwilę przyglądałam mu się, następnie zeszłam na parter prosto do kuchni. Przygotowywałam śniadanie. Tym razem nie tylko dla siebie, ale znów dla nas. Koniecznie muszę się od niego dowiedzieć jak to możliwe że jest w domu skoro w więzieniu miał odsiedzieć jakieś 10 lat. W końcu za napad nie siedzi się długo. Gorzej by było gdyby doszło do zabójstwa, o czym nawet nie chcę myśleć. W tej chwili przypomniał mi się mój sen z zeszłej nocy. Nie powiem...był trochę przerażający. Niby czemu to niby "nasze" dziecko nie było dzieckiem Liam'a? Nie rozumiem tego. Nie rozumiem też, dlaczego śniłam o tym że mam dziecko. Ja i Liam. Przecież my nawet nie jesteśmy zaręczeni!Nawet nie jestem pewna czy takie coś będzie miało miejsce. Przecież może się mną znudzić...Mam nadzieję, ze ten sen nie będzie prawdziwy...chodzi mi o to że dziecko będzie należeć do Liam'a, a nie na odwrót. Bo jeśli miałoby być inaczej to albo świadczyłoby to o tym, że go zdradziłam, albo....że zostałam zgwałcona. Żadna wersja mi nie odpowiada oprócz tej że ojcem jest Liam, nikt inny. Ale tak jak mówiłam, nie zamierzam aż tak bardzo wybiegać w przyszłość...jeszcze nic nie jest pewne.
Westchnęłam. Moje myśli robią się coraz dziwniejsze. Ten chłopak wywrócił moje życie do góry nogami...Cały czas się dzieje. Ale czy żałuję? Zdecydowanie nie. Oczywiście cały czas wyczuwam niewielką pustkę w sercu którą kiedyś wypełniał mój ojciec. Za każdym razem gdy siedzę w salonie przypomina mi się widok z przed miesiąca. Bo chyba tyle już minęło od tego przerażającego dnia. Muszę w końcu odwiedzić cmentarz. Muszę.
Tortille które robiłam podczas moich intensywnych rozmyśleń były prawie gotowe, musiałam jeszcze poczekać jakieś 5 minut. Usłyszałam ciężkie kroki dochodzące ze schodów. To musiał być Liam. Zaraz się zacznie. Oby kłótnia nie miała tym razem miejsca.
Poczułam jak jego ramiona oplatają się w okół mojej tali, uśmiechnęłam się lekko, ale zaraz uśmiech znikł
gdy przypomniałam sobie że musimy porozmawiać. Nałożyłam tortille na talerze i odwróciłam się przodem do chłopaka. Był nadzwyczaj promienny tego ranka. Uśmiech nie znikał z jego twarzy.
- Dzień dobry kochanie, tęskniłaś? - spytał z wielkim uśmiechem. No chłopie, na twoim miejscu nie uśmiechałabym się.
- Jak to możliwe że jesteś u mnie w domu? - uniosłam brwi i zaplotłam ręce na klatce piersiowej. Brunet westchnął ciężko.
- Miłe powitanie - burknął - Nie będę cię okłamywać. Zwiałem z paki z pomocą chłopaków. - moje oczy natychmiastowo podwoiły swoje rozmiary. On uciekł z więzienia. On uciekł z tego cholernego więzienia! No nie wierzę. Czy on myśli, że policja w całym zakładzie karnym nie skapnie się, że brakuje więźnia?! To absurd!
- Jak mogłeś uciec! Teraz będziesz siedział jeszcze dłużej jeśli cię znajdą i złapią! - krzyknęłam wściekła. Chciałam żeby nie było kłótni...,a sama zaczynam na niego krzyczeć.
- Emily..., uspokój się
- Nie! Jak mam być spokojna skoro grozi ci teraz jeszcze dłuższa odsiatka! Nie rozumiesz że nie chcę cię stracić na tak długo?! Myślisz że jak wsadzą cię na 20 lat to będzie fajnie!? Wtedy moje życie będzie w samotności!
- Chciałem do ciebie tylko wrócić... - powiedział głośniej. O! Teraz to już się wkurza, bo ja martwię się, że nie będzie go przy mnie przez połowę życia! Widocznie nie obchodzi go to co ja czuję...

Liam's POV

Nie rozumiem jej....Przecież powinna się cieszyć że do niej wróciłam, a ona tym czasem odwala takie gówno! Chciałem dobrze, ale jak zwykle znów to niby ja spaprałem sprawę. Ja już chyba nie potrafię jej dogodzić. Wszystko co zrobię jest według niej złe. W takim razie jak mam się zachowywać!? Po naszej dużej i krótkiej kłótni Emily wyszła z domu biorąc tortillę do ręki, aby najeść się w drodze. Zostawiła mnie samego. Chciałem za nią wybiec i zapytać się gdzie ma zamiar iść, ale podarowałem sobie już. Nie mam zamiaru znów wysłuchiwać jej krzyków. Kobiety...Nie wiem...Może zbliżają jej się te dni? W sumie to by chyba pasowało. W końcu wtedy kobieta ma zmienne humorki no nie? Mniejsza z tym.
Wziąłem swoją tortillę i jak gdyby nigdy nic spokojnie opadłem na kanapę w salonie. Włączyłem TV na jakimś programie muzycznym. Akurat leciały moje ulubione nuty.

***

Szykowałem się do wyjścia. Tak. Zamierzam ochłonąć trochę. Muszę czymś się zaspokoić. Nie..tu absolutnie nie chodzi o kontakt seksualny z jakąś dziwką. Nie mógłbym...Mam Emily. Wsiadłem szybko na motor i ruszyłem z piskiem w stronę bazy. Przez całą drogę zastanawiałem się gdzie poszła Emily. Nie żeby coś..., ale się o nią martwię.
Po kilku minutach jazdy byłem na miejscu. Motor pozostawiłem przy krawężniku, skierowałem się do drzwi od budynku. Wszedłem bez dzwonienia ani pukania. Typowe w naszym gangu...Z siłowni dobiegały głosy wszystkich członków. Bez namysłu poszedłem właśnie tam. Gdy wszedłem do środka wszyscy bawili się doskonale, nie zauważyli mnie dlatego odchrząknąłem. Wtedy wszyscy na mnie spojrzeli pytająco.
- Liam? Co ty tu robisz? Nie miałeś być przypadkiem z Emily? - spytał Louis
- Byłem z nią, ale się pokłóciliśmy - przewróciłem oczami - i po prostu zostawiła mnie samego w swoim domu. Nawet nie wiem gdzie jest - wzruszyłem ramionami jakby to była najzwyczajniejsza rzecz na świecie.
- I przyszedłeś do nas żeby ją namierzyć tak? - spytał Harry
- Nie - pokręciłem przecząco głową - przyszedłem odetchnąć - wyjaśniłem - macie jakiś mocny alkohol? Myślę że to mi w tym pomoże
- Jeszcze pytasz! My zawsze mamy! - powiedział Zayn i wyparował z pomieszczenia. Poszedłem za nim tak jak reszta chłopaków. Grzebał w lodówce.
- Łap! - poinstruował Mulat rzucając w moją stronę butelką bardzo mocnego alkoholu.
- Dzięki - wymamrotałem, bo wiedziałem że dziwnie jest słyszeć te słowo wychodzące z moich ust. Nigdy tego nie robiłem. Aż do czasu pojawienia się Emily w moim życiu. Zmuszała mnie do tego więc tak zostało.
Rozsiadłem się na kanapie razem z chłopakami. Uniosłem butelkę do góry i zacząłem sączyć przeźroczystą ciecz. Wypalała mi gardło, tak samo było z podniebieniem. Serio mocne to jest...Chyba nawet tą jedną
butelką będę zaspokojony i pewnie upity...Ale co z tego? I tak Emi się na mnie obraziła więc nie będzie się zapewne interesować moją osobą. Nawet nie wiem czy do niej pojadę...Muszę w końcu jechać do siebie. Dawno tam nie byłem. Wolę nie myśleć ile kurzu jest w całym moim domu. Nie zamierzam się bawić w perfekcyjną panią domu, bo to nie moja brożka. Zamówię jakąś sprzątaczkę i tyle.
- Tak w ogóle Liam, to o co się pokłóciłeś z Emily? - zapytał zaciekawiony Marcel tym samym wyrywając mnie z zamyśleń. Dawno nie wypytywał o siostrzyczkę...Chociaż wątpię żeby o niej nie myślał.
- O to, że uciekłem z pudła - wzruszyłem ramionami, wypiłem połowę butelki i zaczynałem czuć się lekko. Byłem całkiem rozluźniony, odpowiadałem na wszystko bez dłuższych zastanowień.
- Nie dziwię jej się - wymamrotał Parker.
- Co!? Dlaczego?
- No bo zobacz Liam...postaw się na jej miejscu...Ona przeżywa to bardziej, bo jeśli cię znów złapią będziesz za kratkami o wiele dłużej. Będzie musiała żyć prawdopodobnie przez połowę życia w samotności...Nie wytrzyma i Ciebie zostawi. Wątpię żeby nie chciała mieć dzieci i męża. - powiedział.
Nie wiedziałem ze on taki mądry jest. Ale to co powiedział rzeczywiście jest...prawdziwe. Nie mogę pozwolić zwłaszcza na to żeby ode mnie odeszła. Ona jest moja! I będzie moja na zawsze! Już ja tego dopilnuję.
- Nie odejdzie ode mnie. Jeśli gliny zaczną poszukiwania, to ja i Emily wyjedziemy gdzieś daleko z Londynu. - tak to jest to. Muszę jeszcze tylko ułożyć plan gdzie byśmy wyjechali. Może do Ameryki...W końcu byłem tam na wyścigach, to czemu by nie zostać tam na jakiś czas, albo na stałe...
- A co z gangiem? - wtrącił się Zayn
Kurwa. Nie pomyślałem o tym.
- Eee...coś się wymyśli - wzruszyłem ramionami nie będąc jednak pewny swoich słów
- Wiesz że nie pozwolę ci odejść, jesteś nam teraz potrzebny, bo musimy znaleźć pola gdzie postawimy nasz sklep ze sportowymi autami. Musisz pomagać nam w zarabianiu kasy, na sprowadzanie wszystkich modeli. - wymieniał szef
- Ja pierdole - mruknąłem dopijając ciecz z butelki którą kurczowo ściskałem w ręce. Jestem zalany. W takim stanie na pewno nie wrócę do domu Emi. Jeśli jednak by się mną zainteresowała to by wyzywała widząc mój stan, a na dziś mam dość kłótni. - Coś się wymyśli, wy mi możecie też w tym pomóc
- Dobra, pogadamy jak będziesz trzeźwy, przyjedziesz do nas jutro. Jeszcze napiszemy ci sms'a w razie gdybyś zapomniał. - poklepał mnie po ramieniu Niall. Przytaknąłem im.
- W takim razie spadam do siebie - Wybełkotałem. Wstałem z kanapy i trochę się zachwiałem, ruszyłem do wyjścia. No i zapomniałem o jednej dość istotnej rzeczy. Przyjechałem motorem. Jestem zalany w trzy dupy...I co mam robić?
W dupie to mam! Wsiadłem na motor, świat mi trochę wirował, ale postanowiłem nie przejmować się tym. Odpaliłem silnik i ruszyłem, próbowałem panować nad całym pojazdem, kierownica trochę mi uciekała. Dobra...może to nie ona sama, a ja zacząłem nią kręcić. Z daleka chyba każdy stwierdziłby że jestem pijany. Jechałem bardzo szybko. W końcu do mojego domu kawałeczek drogi jest...Pod wpływem alkoholu, oczy zaczynały mi się przymykać, próbowałem z całych sił utrzymać je otwarte, ale na marne. Po chwili poczułem, mocne szarpnięcie....

----------------------------------------------
BUM!
Pijany Liam jedzie motorem...nie mądre. Jak myślicie co się z nim stanie? :3
Pod poprzednim rozdziałem było ponad 5 komentarzy, więc oto macie swój DŁUGO wyczekiwany rozdzialik :D Mam nadzieję że wam się spodoabał. Liczę na dużo komentarzy z waszej strony, zajmuje to wam jakąś niecałą minutę, a mi pisanie tego rozdziału zajęło 2 dni :p 
WIEC LICZĘ NA WAS MOJE MIŚKI! x
I tak wgl 30 maja mam urodziny *-* TO JUŻ NIEDŁUGO! :D

środa, 30 kwietnia 2014

Rozdział 28

Emily's POV

Razem z dziewczynami siedziałyśmy na miękkim dywanie, znajdującym się w salonie. Opowiedziały mi wszystko szczegółowo. Już sobie wyobrażałam jak to wyglądało z ich perspektywy. Jestem bardzo ciekawa co zrobiłby Liam, gdybym akurat wtedy była w pracy. Lissa i Anabell nie wiedzą o moim związku z nim. I to chyba dobrze. Wątpię, żeby się ze mną zadawały gdyby się o tym dowiedziały. Oprócz nich nie mam prawie nikogo z przyjaciół, bo rodziny to ja nie liczę, a Martin zapewne jest u siebie w domu...Właśnie ciekawe co on robi, długo go nie widziałam.
- Ej Emily nie przejmuj się nic nam na szczęście nie zrobili. Gorsze jest to że ich nie złapali, no oprócz tego jednego bruneta. - Lis wyraźnie próbowała mnie uspokoić, ale przypominając mi o moim chłopaku pogorszyła sprawę. Chciałabym się do niego przytulić, cokolwiek. Niestety jest to nie możliwe, on siedzi za kratkami. Ja nic na to nie mogę poradzić. Obawiam się tego na jak długo będzie musiał tam zostać.
- Jest okej - powiedziałam w końcu w stronę koleżanek, patrzyłam się tępo w kubek gdzie nalana była gorąca czekolada. Dziewczyny chyba wyczuły że jednak nie jest tak jak powiedziałam, bo od razu się do mnie przybliżyły i przytuliły
- Widzimy, że coś jest nie halo, nam możesz powiedzieć - powiedziały uśmiechając się. Westchnęłam głęboko. Przecież nie powiem im że mój chłopak napadł na nasz sklep i teraz siedzi za kratkami! Emily wymyśl coś na szybko...mózgu rusz się w końcu...
- Um...no bo mój chłopak wyjechał w delegacji gdzieś daleko i trochę mi go brakuje... - skłamałam przygryzając wargę, oby połknęły haczyk...
- Oh, rozumiemy - skinęły głowami
- To co może obejrzymy jakiś film romantyczny czy coś? - zaproponowała Anabell.
Film romantyczny...będzie przypominać mi o Liam'ie, ale chyba dam radę takowy obejrzeć. Muszę się pogodzić z tym że przez długi okres czasu nie będzie go obok mnie w domu...

***

Wieczór przyszedł bardzo szybko, siedziałam sama w domu. Dziewczyny musiały wracać do siebie 10 minut temu. Ta samotność będzie mnie nękać bardzo długo. Jest zbyt cicho jak na ten dom. Nie lubię takiej ciszy. Wolę gdy coś się dzieje...Właśnie. Zmieniłam się. Kiedyś taka cisza w ogóle mi nie zawadzała, a teraz? Teraz nie mogę wytrzymać gdy nic się nie dzieje. Przebywanie wpośród gangsterów rzeczywiście zmienia życie człowieka. Nie wiem czy na gorsze, ale według mnie jest to pomiędzy dobrem a złem. Zawsze istnieje prawdopodobieństwo że ktoś może znów mnie porwać tak jak wtedy, gdy porwał mnie ten cały Philip. To było okropne. Nigdy nie chciałabym tego powtarzać. Nigdy więcej!
Ze zwyczajnego zmęczenia postanowiłam pójść spać. W końcu żeby poprawić sobie humor, razem z Anabell i Lissą wygłupiałyśmy się jak przedszkolaki. Normalnie cofamy się w rozwoju... Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się pod nosem na wspomnienie tego wydarzenia. Szybko wskoczyłam pod prysznic, po orzeźwiającej kąpieli owinęłam ręcznikiem swoje ciało, a z drugiego zrobiłam turban na głowie, aby z włosów nie kapała woda. Będąc w sypialni wyciągnęłam z szafy moją koszulkę nocną, która sięgała mi do
połowy ud. Zamykając za sobą drzwiczki od szafy, przed pójściem spać zasłoniłam jeszcze rolety. Pokój nabrał koloru fioletowego, ponieważ taki miały kolor rolety. Mój ulubiony kolor...Po umyciu dodatkowo zębów wskoczyłam do łóżka i okryłam się szczelnie kołdrą. Głowę wtuliłam w moje miękkie poduszki. Przymknęłam oczy i odpłynęłam w piękną krainę snu.
~
Czekaliśmy razem z Liam'em na krzesłach przed biurkiem w gabinecie lekarza. Przyszliśmy zrobić testy na geny. Liam początkowo nie chciał tego robić, był pewny że to jego dziecko, to które leżało w wózku obok mnie. Ale ja od dłuższego czasu mam złe przeczucia. Pewnego dnia wydarzyło się coś strasznego. Co czego on nie wie. Nie mogłam mu tego powiedzieć ponieważ boję się jego reakcji. Na pewno nie zareagował by na to spokojnie.
Po około 10 minut czekania w zdenerwowaniu. Lekarz wrócił do nas z lekkim uśmiechem, zajął swoje miejsce za biurkiem, przejrzał testy upewniając się, że wszystko jest na nich dobrze wypisane. Czytał z dokładnością mając okulary na nosie jakie zazwyczaj lekarze mają. W końcu podał mi wyniki, które od razu przejrzałam i gdy zobaczyłam kto jest ojcem zbladłam. Byłam na pewno blada jak ściana. I co ja teraz zrobię do kurwy!? Schowałam szybko papierki do torby, pożegnaliśmy się z lekarzem i wyszłam z Liam'em i dzieckiem z gabinetu. Jak ja mu to powiem?
Nasz synek spał spokojnie w foteliku na tylnych siedzeniach. Wyglądał przesłodko. Liam zaniepokojony siedząc razem ze mną w samochodzie obrócił głowę w moją stronę. Na jego czole widniała gruba zmarszczka.
- Emily...co się stało ze tak wyleciałaś z gabinetu? - spytał z nutką niepokoju w głosie. Super. Za cholerę nie wiem jak mu to powiedzieć, ale przecież muszę...Nie może żyć w kłamstwie...Wzięłam głęboki wdech i przymknęłam powieki. Teraz albo nigdy.
- Liam, nie jesteś ojcem naszego syna...
~

Zayn's POV

- Dobra chłopaki, wiecie co robić więc idziemy. Pamiętajcie. Nikt nie może was zauważyć. Bądźcie jak najbardziej ostrożni - powiedziałem twardym głosem. To naprawdę poważna akcja. Musimy wyciągnąć Liam'a z paki. W końcu to przez nas tam siedzi bo zapomnieliśmy o nim. To dość dziwne zapomnieć o człowieku który nie jest wielkości mrówki. - Ja będę siedział w samochodzie pod murem, tak żeby nikt mnie nie zobaczył. Jak wyjdziecie wszyscy z kicia to wsiadacie i odjeżdżamy jakby nic się nie stało.
Wszyscy pokiwali zgodnie głowami. uzbroili się w broń i wysiedli z samochodu, od razu podjechałem pod sam mur, żeby nikt mnie nie widział. Obserwowałem jak chłopacy zbliżają się do wejścia. Mogłem porozumiewać się z nimi przez specjalny mikrofonik. Harry miał na głowie nie wielką kamerkę na pasku, dzięki czemu widziałem też każdy ich ruch. Właśnie wędrowali po więziennych korytarzach, ale zatrzymali się widząc czytającego gazetę, dość masywnego ochroniarza. Powiedziałem im żeby poszli inną drogą. Zrobili to o co ich prosiłem, na razie nigdzie nie było widocznych krat więziennych. Miałem także podgląd na kamery w zakładzie karnym, więc widziałem gdzie łażą policjanci. Nakierowywałem chłopaków w drogi gdzie ich nie zauważyłem. Po około 30 minutach łażenia po całym więzieniu, znaleźli celę Liam'a. Akurat spał. Chłopcy wsadzili wcześniej skradziony klucz w drzwi i otworzyli je. Obudzili bruneta szturchając go. On był kompletnie zdezorientowany. Nie miał pojęcia skąd oni się tam wzięli. Widziałem to dzięki kamerce. Nagle na monitoringu zauważyłem że jakiś gliniarz zmierza w kierunku cel gdzie byli oni. Powiedziałem szybko przez mikrofon żeby zwiewali. Zerwali się do biegu natychmiastowo, jednak był on niesłyszalny. Profesjonaliści. Zamknęli wcześniej celę żeby nie wzbudzić podejrzeń przynajmniej do rana. Gdy zobaczyłem jak wszyscy biegną do auta odblokowałem drzwi. Zaraz po tym jak wsiedli po całym zakładzie
karnym rozległ się alarm. Skapnęli się. Kurwa. Nic nie mówiąc ruszyłem z piskiem opon z pod więzienia. Jechałem z zawrotną prędkością prosto do naszej bazy. Nie zwracałem uwagi na przepisy i światła. Zresztą nigdy nie zwracam na to uwagi. Liam był prawie nie kontaktował, był wyczerpany na maksa. Nie dziwię się, był zmuszony do biegu po nagłym obudzeniu...
- Zayn...zawieź mnie do Emily - wymamrotał zmęczony Payne
Skinąłem mu głową i zawróciłem. No to Emily będzie miała niespodziankę...

---------------------------------
Macie 28 :) Wiem, wiem....bardzo długo musieliście czekać, za co oczywiście bardzo was przepraszam x Mam nadzieję że mi wybaczyciei że rozdział wam się spodoba x
Do następnego i czekam na wasze komentarze! Jeśli będzie ich poniżej 5 to rozdział nie pojawi się szybko...

piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 27

Liam's POV

Jestem już równe 24h w tej gównianej celi. Tęsknie za Emily. Chciałbym mieć ją tu teraz obok siebie. Siedzę tutaj całkowicie sam, nie licząc otaczających mnie innych zbrodniarzy. Nie lubię milczeć. Słyszę tylko
rozmowy innych więźniów. Jestem tylko ciekaw na jak długi wyrok zostanę skazany przez sędzie. Musze jednak przyznać, że chwilami mam myśli na temat ucieczki stąd. Problem w tym, że nie ma tu drogi ucieczki.
 
 ***

- Dobra chłopaki, każdy wie co ma robić jak dojedziemy na miejsce, tak? - spytał Zayn. 
W odpowiedzi wszyscy pokiwaliśmy zgodnie głowami.
- W takim razie zbieramy się i do roboty - ponaglił zbierając sprzęt.
Cały gang razem z Marcel'em ruszył w stronę auta. Wszystkie niebezpieczne urządzenia schowali do bagażnika. Te mniejsze pistolety wsunęli za spodnie i zakryli je swoimi długimi bluzkami i płaszczami. Byli w pełni przygotowani na zadanie, które mieli wykonać. Malikowi brakowało jeszcze kasy na otwarcie tego salonu z wyścigowymi samochodami, dlatego wpadł na pomysł okradania sklepów. Ich pierwszym celem był zwyczajny sklep muzyczny po nazwą "Your Music". Jednak Mulat nie podał reszcie jego nazwy. Wiedział kto tam pracuje i wiedział też, że nie wszyscy z gangu zgodzili by się na skok na ten sklep. Był pewny także, że na miejscu nie będzie odwrotu, ponieważ będzie zwyczajnie za późno.
Cała droga przebiegła w przelotnych rozmowach, w końcu zatrzymali się pod sklepem. Szyby auta były przyciemniane, więc nikt nie mógł zobaczyć sylwetek bandytów. Każdy z nich założył prowizoryczne maski i kaptury na głowę. Nie mogli zostać rozpoznani przez klientów i pracowników. To było by najgorsze co mogłoby się zdarzyć. Później gdy policjanci by przyjechali na miejsce, każdy mógłby opisać wygląd napastników i wtedy łatwo o znalezienie takich osób. Teraz te wszystkie nowoczesne sprzęty są niezawodne. Każdego znajdą.
Liam zauważył nazwę sklepu, na co od razu zmarszczył brwi. Wiedział, że jest to praca Emily. Spojrzał lekko wkurzony na Zayn'a.
- Nie mówiłeś kurwa, ze to będzie akurat ten sklep w którym pracuje Emily i jej przyjaciółki - warknął. Malik spojrzał na niego swoimi czarnymi od adrenaliny tęczówkami.
- Nie mówiłem, bo wiedziałem ze byś się nie zgodził, a ja nie zamierzam zmieniać cel ze względu na twoją dziwkę. - ostatnie słowo wywarło na Payne bardzo negatywne uczucie. Już chciał doskoczyć do kruczoczarnego mężczyzny lecz Horan razem z Marcel'em powstrzymał go. Jego mięśnie były bardzo napięte pod wpływem adrenaliny targającej nim.
- Nie waż się o niej wiecej tak powiedzieć, bo następnym razem rozpierdolę Ci ryj - wysyczał brunet.
- Uspokójcie się już! Mamy robotę do wykonania, a nie! - krzyknął Louis na co wszyscy się uciszyli - załatwicie sobie tą sprawę po akcji - dodał po chwili.
Liam niechętnie skinął głową. Nie zamierzał tego tak zostawić, na pewno nie. Nikt nie ma prawa wyzywać jego dziewczyny od dziwek.
- Dobra, pamiętajcie. Musicie uważać aby nic wam nie zjechało z twarzy i nic nie mówimy. Przez głos też można dojść do ludzi. - ostrzegł szef jeszcze trochę spięty po wydarzeniu mającym miejsce dosłownie kilka sekund temu. Wszyscy pokiwali głowami przygotowani już do akcji.
Do bagażnika można zaglądać od środka samochodu, więc nie było problemu z wyciągnięciem z niego worków na pieniądze i reszty pistoletów, oraz zapasowych nabojów.
Marcel krzywił się gdy trzymał te zabójcze narzędzia, ale wiedział, że jeśli tego nie zrobi pożałuje. Nie mógł tego zawalić, robił to dla dobra siostry. I dla własnego dobra.
Cała szóstka wysiadła pośpiesznie z auta. Szybkim krokiem skierowali się do wejścia sklepu gdzie wszystko przebiegało spokojnie. Do czasu. Styles kopnął z całej siły drzwi na co te z hukiem ustąpiły uderzając w boczną ścianę. Wszyscy pracownicy jak i klienci zamarli w bez ruchu gdy zobaczyli ubranych na czarno umięśnionych mężczyzn. Chłopacy nakierowali pistolety na ludzi na co ci odruchowo opadli na ziemię bojąc się o własne życie. Lissa i Anabell były w najgorszej sytuacji, bo to one stały przy kasie. Gdy tylko się na nie spojrzy, od razu można dostrzec jak bardzo są przerażone. Nigdy nie brały udziału we włamaniu i okradaniu. A tym bardziej nie miały do czynienia z grożeniem śmiercią. Zayn stał z Niall'em przy nich z wycelowanymi broniami na nie, szybko pakowały do worka pieniądze znajdujące się w kasie. Nie było ich wiele ale dla Malik'a każdy grosz się liczył.
Marcel pilnował drzwi. Harry łaził po całym sklepie i sprawdzał czy czasami nikt nie próbuje dodzwonić się do policji czy chociażby do osoby z zewnątrz. Louis pilnował szefa siedzącego w swoim biurze, a Laim był na zapleczu pilnując drzwi prowadzących na zewnątrz. Wszystko było bardzo dobrze przemyślane. Cały plan szedł gładko. Jednak w końcu ten miły czas musiał się skończyć. W oddali usłyszeli syreny policji co zaalarmowało ich do natychmiastowej ucieczki. Wzięli worki z pieniędzmi i szybko pobiegli w kierunku wyjścia. Marcel przytrzymywał już drzwi, w końcu wszyscy
byli na zewnątrz. No prawie wszyscy. Liam siedział na zapleczu w kompletnej nie wiedzy z powagi sytuacji. Reszta nie oglądając się za siebie, błyskawicznie wsiadła do samochodu i ruszyła z piskiem opon do swojej bazy, policja nie zdążyła zauważyć że odjeżdżające auto jest tym które powinni zatrzymać. Liam w końcu usłyszał syreny, bo trudno było ich nie usłyszeć, gdy radiowozy stoją pod samym wejściem do sklepu. Funkcjonariusze wyprowadzali przerażonych ludzi z budynku, a Payne postanowił uciec po kryjomu przez drzwi na zapleczu. Zrobił to co miał w zamiarze zrobić i sprintem biegł przez wąską uliczkę, między budynkami. Był to taki "zaułek". W końcu znalazł się na głównej ulicy. Jeden z policjantów zauważył go gdy mówił coś przez "radio" pewnie informował komisariat, że zgubili przestępców. Dwóch innych przepytywało Lissę i Anabell.
- Stój! - zawołał ten który zobaczył bruneta. Ten nie zastanawiając się więcej ruszył w stronę gdzie stał wcześniej samochód którym przyjechał z resztą. No właśnie. Stał. Nie było go tam już. Chłopak zmarszczył brwi kompletnie zdezorientowany tą sytuacją. Nie wiedział jak ma uciec. Zanim zdążył obmyślić porządny plan ucieczki poczuł jak zostaje przygnieciony do zimnej ściany. Został złapany. Chwilę później miał na swoich rękach kajdanki. Przeszukano go i wyciągnięta każdy nabój i broń z jego spodni. Po kontroli został zaprowadzony do radiowozu. Tego jak się w tym momencie czuł nie można opisać. Wkurwienie to za mało powiedziane. Najgorszą myślą było to, ze kumple którym ufał zwyczajnie go wystawili. To najbardziej dobijało. Dwóch policjantów wsiadło do samochodu w którym siedział też brunet i ruszyli w stronę komisariatu. Koniec wolności...

*w samochodzie, gang*

W połowie drogi gdy wszyscy już opanowali wszystkie emocje które nimi targały, pogratulowali sobie akcji. Jednak zauważyli, ze coś jest nie tak. Jakby o czymś zapomnieli, albo o kimś. Harry, który w drodze do sklepu siedział obok Liam'a teraz dopiero się skapnął ze go z nimi nie ma. Jego ciało zesztywniało tak jak reszcie.
- Kurwa! Gdzie Liam?! - krzyknął lokowany brunet. Zayn prowadząc samochód patrzył się tępo w drogę cały zesztywniały, gdy zrozumiał, ze Liam został na miejscu.
- Jak mogliśmy nie zauważyć że o z nami nie ma do cholery! - powiedział cały poddenerwowany Niall. - Teraz pewnie myśli, że go wystawiliśmy. - dodał po chwili, trzaskając pięścią w deskę rozdzielczą.
- Musimy się uspokoić, on da sobie radę. Jak będziemy w bazie to pomyślimy nad uwolnieniem go. Pomyślimy jak go wyciągnąć z paki - odezwał się w końcu Zayn. Wszyscy przystali na jego pomysł. Reszta drogi minęła w ciszy. W powietrzu dało się wyczuć napięcie między wszystkimi siedzącymi w pojeździe.

***

Zayn's POV

Minął jeden dzień od napadu na ten cholerny sklep muzyczny. Liam siedzi teraz przez to za kratkami, a my jak gdyby nigdy nic przesiadujemy przed TV. Jestem szefem i powinienem dbać o każdego "pracownika". Kurwa! Myślałem, że Liam się uwinął z nami, ale gdy odjechaliśmy z miejsca zdarzenia zorientowaliśmy się, że nie ma go z nami w samochodzie. Nikt z nas nie chciał ryzykować i zawracać, ponieważ na miejscu była już policja. Popijałem piwo, myśląc nad planem uwolnienia Payne'a z paki. Wiem że to przez nasz został zatrzymany. To my go zostawiliśmy nawet nie wiedząc o tym, że nie dotarł do samochodu razem z nami. I ta cała Emily...Liam przez nią serio się zmienił. Nigdy tak nie bronił dziewczyn. Sam też używał słów dziwka, suka itp. Teraz to kompletnie inny człowiek. Obawiam się, że przez tą Parker odejdzie z naszego gangu. Wtedy już nie będzie tak kolorowo. Nie pozwolę mu na opuszczenie naszej paczki.
- Słuchajcie, musimy pomyśleć nad tym jak wyciągnąć Liam'a z paki - odezwałem się w końcu, a wszystkie pay oczy zwróciły się na mnie. Zacząłem rysować plan budowy zakładu karnego. Byłem tam już kiedyś więc wszystko znam na pamięć. Zacząłem tłumaczyć chłopakom, co, gdzie i jak zaczniemy swoją przygodę. Wydawało się, że rozumieją to co mówię, więc cieszyło mnie to, ze nie będę zmuszony do powtarzania swoich słów ponownie.
- Dobra a kiedy masz zamiar to zrobić? - spytał Harry pocierając swój podbródek palcami. Wpatrywał się na plan który im przedstawiłem na kartce.
- Jutro pod wieczór. - poinformowałem - Musimy tam wejść i wyjść niezauważeni, inaczej będziemy mieli spore kłopoty.
- Okej, w takim razie musimy się przygotować na jutro. Dawno nie mieliśmy tyle akcji w tak małym odstępie czasowym... - mruknął Horan.
Zwinąłem mapę więzienia w rulon i włożyłem ją na półkę pod ławą. Poszedłem przebrać się w ciuchy do ćwiczeń, następnie zszedłem do piwnicy gdzie mieściła się niewielka siłownia. Muszę poćwiczyć, bo jutro będzie zapewne bardzo wyczerpujący wieczór.

Emily's POV

Siedziałam znudzona na łóżku i patrzyłam się tępo w sufit. Czuję się jakby kompletnie uleciało ze mnie życie. Dlatego postanowiłam zaprosić Lissę i Anabell do mojego domu. Miały się tu zjawić za jakieś pół godziny. Uważam, ze im także przyda się takie spotkanie przyjacielskie. Musiały naprawdę być przerażone gdy były ofiarami napadu. Nawet nie potrafię sobie wyobrazić tego jak szybko musiały bić ich serca. Ja bym chyba zemdlała na miejscu. Cały czas obawiam się tego, że przez nieobecność Liam'a przy mnie, może ktoś się dobijać do mnie. Takie napady wśród gangów rozgłaszają się na pewno bardzo szybko. A o moim związku z Payn'em to już chyba każdy gang na świecie wie. Boże...dlaczego w moim życiu ciągle coś idzie nie tak!?

-----------------------------------
Proszę bardzo oto 27 rozdział :> Bardzo się cieszę z wyświetleń bo jest ich już ponad 5 tysięcy. Dziękuję też za wasze komentarze pod poprzednim rozdziałem, bardzo motywowały mnie do pisania.
No cóż....nie mam pojęcia co wam tu jeszcze napisać xD Pozostawiam wam komentowanie, mam nadzieję że im więcej rozdziałów to tym większa ilość komentarzy się posypie x
Następny rozdział pojawi się gdy będzie +5 komentarzy ;)

środa, 16 kwietnia 2014

Nowe ff

Hej wam! Chciałabym zaprosić was na moje nowe opowiadanie, również o Liam'ie i Jade :) Tym razem Liam jest DJ'em wchodzącym dopiero w świat trance. Tak więc zapraszam was na to ff, bardzo proszę o skomentowanie prologu, ponieważ chcę wiedzieć czy jest w ogóle sens pisać dalej :)

A wracając do Lost In The Feelings, jutro lub w pt dodam nowy rozdział ;) aktualnie jestem w trakcie jego pisania więc spokojnie, nie zapomniałam o was moje miśki x

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Nowa zakładka :)

Postanowiłam stworzyć nową zakładkę :) Widnieje ona pod nazwą Pomysły. Chodzi o to, że w komentarzach piszecie mi swoje pomysły na dalsze rozdziały :) Na pewno mi to pomoże :D
Mam tylko nadzieję, że ktokolwiek skorzysta z tej zakładki, jestem otwarta na każde propozycje. Pozdrawiam <3
@Liam_My_Loves

Rozdział 26

Emily's POV

Liam naprawdę się postarał z tym śniadaniem. Zrobił dla mnie i dla siebie przepyszne kanapki. Nie sądziłam, że on potrafi zdziałać cuda z jedzeniem. Była już 10 rano więc wyszłam szybkim krokiem z łóżka. Byłam cały czas nago, od razu wskoczyłam pod prysznic. Stałam tyłem do drzwiczek od kabiny prysznicowej. Woda spływała ciurkiem po całym moim ciele. To było bardzo orzeźwiające zwłaszcza po wczorajszej nocy. Kąpiel zajęła mi nie całe 10 minut, wyłączyłam wodę i odstawiłam słuchawkę na jej miejsce. Odwróciłam się w stronę drzwiczek i pisnęłam podskakując z przerażenia.
- Liam co ty tutaj robisz!? - spytałam trochę zawstydzona. Emily...kilka godzin temu pieprzyłaś się z nim, a teraz się wstydzisz obnażać przed nim? Gdzie tu logika? Zaśmiałam się w duchu, stałam nago przed chłopakiem którego pokochałam pomimo niebezpieczeństw z nim związanych.
- Stoję sobie i podziwiam widoki - brunet uśmiechał się jak głupi uważnie lustrując moje ciało od góry do dołu.
- Skoro tu jesteś to mógłbyś mi podać ręcznik? Już się napatrzyłeś dość w nocy - przewrócił oczami i podał mi biały, puszysty ręcznik, którym od razu się okryłam. Na twarzy chłopaka pojawił się grymas. Przykro mi Payne pokaz zakończony. Minęłam go wchodząc do sypialni i szukając ciuchów w szafie. Czują jak obejmuje mnie w pasie. Wzdycham głęboko.
- Liam muszę się ubrać, bo wkrótce przyjdzie Marciel. - odwracam się w stronę brązowookiego
- Musiałaś go zapraszać? - jęknął niezadowolony
- Tak musiałam, ponieważ długo go nie widziała odkąd wrócił do tego twojego zasranego gangu - warknęłam - jak ci się coś nie podoba to możesz se pójść na spacer - po tych słowach odwracam się w stronę szafy i wyjmuję luźne ciuchy. Są w sam raz na dzisiejszą pogodę. Szybko nałożyłam je na siebie, nie
czułam już obecności Liam'a w pomieszczeniu. Pewnie się obraził. Obrażalski jeden...Prychnęłam pod nosem. Zamknęłam szafę i zeszłam do salonu. Tam też go nie było. Musiał wyjść na spacer...I dobrze, przynajmniej nie będzie mi truł dupy tym, że zaprosiłam Marcel'a. Usiadłam na kanapie i odpaliłam laptopa. Stroną startową w przeglądarce były wiadomości, postanowiłam pierwszy raz w życiu je poczytać. Moją uwagę przykuł pewien nagłówek. Nosił on tytuł "Najniebezpieczniejszy gang napada na sklep Your Music". Kilka razy czytam ten nagłówek zanim dociera do mnie gdzie odbył się napad. Moje oczy podwoiły swoje rozmiary. W domu Liam'a nie od jakiś 30 minut. Czy on brał w tym udział?! O Boże! Mam nadzieję że nie jest to prawda, a podobno ich gang jest właśnie tym najniebezpieczniejszym w Londynie. Jeśli zrobili coś Liss, Anabell albo Camil'owi to nie ręczę za siebie. Ja ich chyba wtedy uduszę gołymi rękami! Teraz do głowy wrócił mi znów Marcel. Czy on także maczał w tym palcem? Nie mogę nic na to poradzić że chce mi się płakać na samą myśl, że mój własny brat mógłby napaść na sklep gdzie są moi przyjaciele. Nigdy im nie wybaczę jeżeli zabili kogoś z grona moich znajomych. Nigdy! Zamknęłam szybko laptop i rozłożyłam się na kanapie. To nie może być prawda. Co by było gdybym dzisiaj poszła do tej cholernej pracy? Gdyby nie te bóle po wczorajszym seksie byłabym tam. Kiedy tylko Liam wróci do domu dostanie ode mnie masę pytań póki nie dowiem się wszystkiego, nie odpuszczę.

***

Po mieszkaniu rozbrzmiewa się odgłos dzwonka do drzwi. Wstaję tak aby uważać na swoje krocze bo nadal mnie bolą, poszłam w kierunku powłoki, aby po chwili ją otworzyć. Miałam nadzieję że to Marcel, ale była to policja. W środku byłam przerażona ale na zewnątrz pokazałam tylko zmarszczkę na czole.
- Pani Emily parker? - pyta jeden z funkcjonariuszy o ciemnej skórze.
- Tak, o co chodzi? - naprawdę zaczynam się bać tego po co tu przyleźli
- Musi pojechać pani z nami na komisariat - powiedział drugi twardym tonem.
- No dobrze, pozwolą panowie, że się ubiorę - zostawiłam otwarte drzwi, ubrałam szybko lekki płaszczyk, chwyciłam torbę w rękę i wyszłam z domu zamykając go za sobą na klucz. Mężczyźni siedzieli już w radiowozie, wsiadam więc na tylnym siedzeniu. - Dowiem się co się stało? - spytałam po dłuższej ciszy
- Zna pani Liam'a Payne'a?
- Um...tak, znam - powiedziałam niespokojna
- Musi nam pani pomóc w przesłuchiwaniu go. - powiedział nadzwyczaj spokojnie - Chodzi o dzisiejszy napad na sklep "Your Music". - dodał po chwili. Mogłam się domyśleć że po to mnie zabrali. Wątpię że zdziałam cokolwiek, ale zobaczymy.

***

Policjanci prowadzili mnie do pokoju przesłuchań gdzie czekał już na nas Liam, stresowałam się i to bardzo. Muszę przyznać że jest to moja pierwsza wizyta na komisariacie. Wcześniej moje życie było spokojne, a teraz? Ten mężczyzna kompletnie mi je zmienił i sama już nie wiem czy na lepsze, czy gorsze.
Jeden z policjantów, ten o ciemnej karnacji otworzył przede mną metalową powłokę. Od razu zobaczyłam Liam'a który zwrócił głowę w moją stronę. Widać było jak zamiera. Tylko z jakiego powodu? Boi się tego, że napadł na sklep w którym pracuję i myśli, że go za to utłukę? No dobra może nie jestem z tego faktu zadowolona, ale przecież nie zadźgam go nożem czy coś.
Mężczyźni wskazali mi miejsce, w którym mam usiąść. Już po chwili siedziałam na przeciwko bruneta. Przeszywał mnie swoimi brązowymi tęczówkami. Pierwszy raz zobaczyłam w nich strach...to na prawdę
dziwne i niespotykane. On nigdy się nie bał, przynajmniej ja nie doświadczyłam momentu w którym przeszywał by go strach. No chyba że mój mózg zawodzi i nie pamiętam takiej sytuacji.
- Panie Payne, przyprowadziliśmy panią Parker, aby pomogła nam w przesłuchiwaniu pana, będziemy słuchać was za tym szkłem - pokazał palcem na ogromne, przyciemnione "okno". Podobno z tej strony w której jesteśmy nie widać ludzi stojących za nią, ale ci co są za "oknem" widzą nas. - proszę nie stosować żadnych sztuczek, bo wszystkie występki mogą być ukarane zrozumiał pan? - spytał po wygłoszeniu informacji.
- Tak - odpowiedział krótko. Funkcjonariusze opuścili pomieszczenie. Najchętniej nakrzyczałabym na Liam'a w tym momencie ale jestem na komisariacie i obserwują nas policjanci, więc muszę się opanować. Podczas drogi mężczyźni powiedzieli mi co chcieli by wiedzieć więc musiałam wykonać ich polecenie.
- Wiesz gdzie jest teraz reszta twojego gangu? - spytałam
- Nie - odpowiedział szybko. Co z nim jest do cholery!? Odkąd tu przyszłam daje same krótkie odpowiedzi. Patrzył się na swoje dłonie, ewidentnie unikał mojego wzroku.
- Wiem, że wiesz Liam - mówię po chwili, a on prychnął tylko i pokiwał głową z dezaprobatą. Zaczynam go nie rozumieć... - Liam proszę cię powiedz... - proszę
- Nie wiem gdzie są! Zostawili mnie samego kurwa! - jego głos był znacznie podniesiony, brzmiało to prawie jak krzyk. Wiedziała, że musi się uspokoić bo w przeciwnym razie funkcjonariusze wparują tu i go uciszą w gorszy sposób niż słownie.
- Uspokój się, chyba nie chcesz mieć pogorszonej sytuacji - poprosiłam upominając go jednocześnie - czyli mówisz, że cię zostawili?
- No chyba słyszałaś Emily - powiedział z ironią w głosie. Zaczynam myśleć, że jest bipolarny.
- Dlaczego napadliście na sklep, w którym pracuję?
- Zayn tak wybrał i tyle, ja nie miałem nic do gadania więc nie obwiniaj mnie za to - prychnął krzyżując swoje ręce na klatce piersiowej. Westchnęłam głęboko. Nie mogłam już dłużej przepytywać go więc pokazałam policjantom aby weszli do środka. Po chwili byli już z nami, podeszli do Liam'a i skuli go w kajdanki. Rozszerzyłam oczy. On pójdzie do wiezienia!? Nie! On nie może! Ma dużo wrogów i bez niego będę w niebezpieczeństwie. W ogóle jak reszta jego gangu mogła go zostawić na pastwę losu?! To nie dorzeczne.
- N...na jak długo go zatrzymujecie? - spytałam jąkając się
- Dopóki nie złapiemy reszty i nie dowiemy się co powie sąd. - odparł ten o jaśniejszej skórze. Przytaknęłam mu aby wiedział że zrozumiałam.
- Będę mogła jeszcze z nim porozmawiać?
- Tak, ale to już w celi. Na razie będzie w niej sam więc nie będzie problemów z innym więźniem - odpowiedział policjant - niech pani idzie za mną - dodał po chwili. Skinęłam głową ruszając za nim, oraz za Liam'em.

Siedziałam na przeciwko chłopaka. On patrzył na ziemię, a ja cały czas na niego. Od jakiś 5 minut panuje między nami cisza. Zaczyna mnie ona już wkurzać.
- Liam dlaczego to zrobiliście? Dlaczego akurat ten sklep w którym ja pracuję?! Zabiliście kogoś? Co byś zrobił gdybym była akurat tam w pracy!? - przerwałam ciszę z każdym słowem podnosząc swój głos. No i w końcu podniósł na mnie wzrok.
- Pytaj Zayn'a, nie pamiętam czy były ofiary ale chyba nie, wszyscy się pochowali gdy weszliśmy do sklepu jak zobaczyli pistolety w naszych rękach - wzruszył ramionami jakby to była najnormalniejsza sytuacja - gdybyś ty tam była to prawdopodobnie nie pozwolił bym napadać na ten sklep - dodał chwilę potem
- I co ja teraz zrobię co? Masz wielu wrogów, ty jesteś w więzieniu i ja będę sama w domu. Nie będzie mnie miał kto uratować. A na to, że jesteś w więzieniu nic nie poradzę bo na pewno się stąd nie uwolnię po
kryjomu.
- Emi...nic ci się nie stanie, obiecuję. Jakąś stąd wyjdę - powiedział z troską po czym zbliżył się do mnie i ukucnął przede mną. - nie martw się
- Mhm...łatwo ci mówić - mruknęłam
- Będzie dobrze naprawdę - szepnął po czym lekko musnął moje wargi, zrobiło mi się ciepło na sercu. Ale nadal nie mogę znieść myśli, że Liam będzie siedział za kratkami na nie wiadomo jak długo. To naprawdę straszne. Jestem pewna że nikt z was takiego czegoś nie przeżył. Moje życie zamienia się powoli w istne piekło. Jeśli coś mi będzie groziło kiedy będę sama w domu to kto mnie uratuje? Nikt...W cud jakikolwiek raczej nie wierzę. Siedziałam jakąś 1h z brunetem, w końcu musiałam wracać do domu. To było naprawdę trudne, gdy oddalałam się od tymczasowego "mieszkania" mojego chłopaka. Pomimo tego co zrobił z resztą gangu...wciąż go kocham.

---------------------------------------
PRZEPRASZAAAAAAAAAAM! Wiem, że rozdział pojawił się strasznie późno, zawsze dodawałam max. co 4 dni a teraz minął tydzień :/ Po prostu opuściła mnie wena i miałam małą motywację (tak chodzi o komentarze) cóż...jest naprawdę mało komentarzy, wam zajmuje to chwilę a mi pisanie rozdziału ponad 5h a nawet czasami 2 dni.
Co myślicie wgl o tym rozdziale? Się porobiło nie? No ale nie mogło być wszystko tak pięknie beż żadnych przeszkód, musiałam dać jakąś akcję :p
NO I MOJE MŚKI NIESTETY STAŁO SIĘ!
+5 komentarzy - nowy rozdział
przed 5 wstawiłam plusa gdyż nie jestem pewna czy wstawię rozdział od razu po 5 komentarzach dlatego zrobiłam tak aby nie było jakiś wątpliwości albo oskarżeń że nie ma rozdziału, musi być min 5 komentarzy ;)
Miłego wieczoru! <3

poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 25

W tym rozdziale znajduje się scena +18. Zaczyna się od czerwonej kreski i kończy takiej drugiej, jeśli nie chcesz jej czytać, omiń tą część.

Emily's POV

Po skończonej rozmowie z bratem mój humor zyskał większą moc. Tak się cieszyłam, ze mnie jutro odwiedzi. Mamy tyle do obgadania. Naprawdę za nim tęsknię. Nie popieram tego, że należy do gangu , w którym "pracuje" też Liam i nigdy się z tym nie pogodzę. Zastanawia mnie też to czy Martin postanowił wyjechać szybciej ze względu na to, że wróciłam do bruneta. Mam nadzieję, że nie wziął tych pocałunków do siebie. One nic nie znaczyły, były pod wpływem impulsu. Tak czy inaczej jeszcze w tym tygodniu muszę do niego zadzwonić.
Z zamyślenia wyrwał mnie Liam, który wystawił w moim kierunku miskę z budyniem czekoladowym. Mój
ulubiony smak. Chciał mi coś przyszykować do jedzenia w ramach przeprosin.
- Dziękuję - chwyciłam miskę do ręki, nie chciało mi się przenosić do stołu, więc postanowiłam zjeść to na kanapie. Brązowooki usiadł obok mnie ze swoją miską i tym samym przysmakiem.
- Smacznego - powiedział, a następnie zabrał się za jedzenie. Odpowiedziałam mu "dziękuję i wzajemnie" i powtórzyłam tą samą czynność co on. Wiszący na ścianie przed nami telewizor pokazywał jakąś komedię, przez co co chwilę wybuchałam śmiechem. Uwielbiam ten rodzaj filmów. Nie było jeszcze takiego z którego bym się nie zaśmiała. Liam czasami dołączał do mnie i śmialiśmy się razem. To był zdecydowanie mój najmilej spędzony z nim czas. Po zjedzeniu zaniosłam miski do kuchni wsadzając je do zmywarki. Gdy się schylałam usłyszałam czyjeś ciężkie kroki, a po chwili ręce oplatające mnie w tali. od razu wiedziałam kto to. Zamknęłam maszynę i wyprostowałam się odwracając się w stronę mojego chłopaka. Nadal nie mogę się przyzwyczaić do tego określenia. Jest ono dla mnie nowe, bo to mój pierwszy prawdziwy związek.
______________________________________

- Co chcesz porobić? - spytał szepcąc mi do ucha. Poczułam jego miękkie usta na mojej szyi. Odchyliłam lekko głowę do tyłu aby dać mu większy dostęp. Między nami już w ogóle nie było dystansu. nawet zwykła kartka by się nie zmieściła.
- Nie wiem - wyszeptałam w końcu.
Chłopak od razu przywarł swoimi ustami do moich warg. Pocałunek był namiętny i pełny pożądania. Oddawałam je bez zastanowienia. Jego ręce zjechały z mojej tali do dołu pleców. Poczułam przyjemny dreszcz u dołu kręgosłupa. Wplotłam swoje dłonie w włosy bruneta. Nagle nie czułam pod nogami ziemi. Zrozumiałam, że podniósł mnie i prowadził w stronę mojej sypialni. Czy to będzie właśnie ten dzień? Ten w którym stracę swoją cenną rzecz? Swoje dziewictwo? Nie ukrywam, trochę się bałam. Podobno po pierwszym razie wszystko cię boli.
Chłopak otworzył drzwi nogą i nie odrywając ode mnie ust skierował się bodajże do łóżka. Po chwili już leżałam na moim miękkim materacu. On zaś zawisł nade mną i całował mnie po dekolcie dodatkowo jedną dłonią jeździł pod moim topem. Czułam jak zasysa moją skórę na szyi, trochę to zabolało przez co syknęłam. Oblizał pulsujące od bólu miejsce co trochę go złagodziło. Jednym ruchem ściągnęłam mu koszulę. Moim oczom ukazał się doskonale wyrzeźbiony tors chłopaka. Przygryzłam wargę lustrując jego dobrze umięśnione ciało. To było strasznie pociągające. Bluzka wylądowała na ziemi, a po chwili z moją brunet zrobił dokładnie to samo co ja z jego. Teraz byłam tylko w staniku i spodniach, on miał na sobie spodnie. Reakcja Liam'a na widok odsłoniętej części mojego ciała miał dokładnie taką samą reakcję jaką ja, gdy lustrowałam jego tors. Jego usta przywarły do moich. Dłonie umieściłam na klatce piersiowej brązowookiego. Teraz dokładnie czułam mięśnie. W końcu ściągnął z siebie spodnie pozostając w samych bokserkach. Ręce bruneta powędrowały pod moje plecy sięgając do rozpięcia stanika. Odpiął go i szybko ze mnie zerwał. Momentalnie zakryłam swoje piersi rękoma, a twarz oblała się mocno czerwonymi rumieńcami. Patrzyłam w rozbawionego tą sytuacją chłopaka. W jego oczach można było dostrzec czyste pożądanie. Chwycił moje ręce i położył je po obu stronach mojego ciała.
- Nie musisz się wstydzić - wymruczał, po czym jedną ręką objął jedną z moich piersi a drugą całował i lizał. - Jesteś taka piękna - wymamrotał.
Oddychałam ciężej czując dreszcze na całym ciele. Kilka razy z moich ust wydobył się cichy jęk. Nim się obejrzałam, a już leżałam tylko w majtkach. Liam odrywając się od moich piersi niby przypadkiem zahaczył palcem wskazującym o gumkę moich majtek. Zadrżałam pod wpływem jego dotyku w tym miejscu. Zniżył głowę do poziomu mojej kobiecości, pośpiesznie pozbył się także dolnej części ubrania. Byłam tak zawstydzona, ze moja twarz wyglądała jak dorodny burak. Posłał mi lekki, uspokajający uśmiech po czym zaczął całować moje dolne miejsce intymne. Chwyciłam prześcieradło w dłonie zaciskając je w pięści. Czułam jak wsuwa i wysuwa we mnie swój język. Jęczałam i  kilka razy unosiłam plecy nad materacem. Kiedy byłam w połowie drogi do orgazmu on wstał. W kroczu na jego bokserkach było widać spore wybrzuszenie. Chłopak zsunął z swoich bioder bokserki, a moim oczom ukazał się pokaźnej wielkości penis. Pierwszy raz widziałam męskość na oczy. Zarumieniłam się. Sięgnął do kieszeni swoich jeansów leżących na podłodze i wyjął z niej prezerwatywę. Uważnie obserwowałam jego ruchy. Nałożył "gumkę" na erekcję i zbliżył się do mojego krocza. Drażnił moją kobiecość główką penisa. Wypchnęłam w górę biodra dając mu do zrozumienia żeby się nie drażnił. Liam zachichotał i pokręcił głową rozbawiony. Po chwili wszedł powoli we mnie, a ja jęknęłam. Nie ruszał się przez chwilę pozwalając mi przyzwyczaić się do nowego doznania. Pochylił się nade mną i wpił się w moje wargi tym samym rozpoczynając powolne ruchy biodrami.
Pocałunek trochę odwracał moją uwagę od tego co działo się niżej. Gdy oderwał się od moich ust patrzał na mnie z góry swoimi pięknymi, brązowymi, pełnymi pożądania tęczówkami. Jedną ręką pieścił moje piersi, a drugą umieścił obok mojej głowy na poduszce. Pchnięcia stawały się coraz mocniejsze i szybsze, przez co jęczałam coraz głośniej. Wiłam się pod jego ciałem, raz po raz wyginając plecy w łuk. Rozpływałam się. Czułam budującą się przyjemność w podbrzuszu. Byłam coraz bliżej szczytu. Ściskałam w dłoniach prześcieradło. Liam miał przymknięte oczy, a głowę odchylił do tyłu. Oboje oddychaliśmy bardzo ciężko. Brunet jeszcze przyspieszył przez co łóżko latało na wszystkie strony. Z czyjejś perspektywy mogło by się to wydawać zabawne, ale w mojej jest to strasznie wyczerpujące. Byłam spocona tak samo jak on i dodatkowo krzyczałam przez jego szybkie ruchy. Pierwszy seks, a już bardzo gorący. Szczerze? Nie przejmowałam się tym, wiem tyle, że jutro będę obolała jak nic. Łóżko odbijało się od ściany, farba się trochę starła, ale to było najmniej ważne w tej chwili. Chłopak wykonał jeszcze głębsze ruchy.
- Liam!!!! - krzyknęłam gdy poczułam jak dochodzę zaciskając się w okół penisa Payne'a. Orgazm był bardzo intensywny. Po chwili Liam warknął wymawiając przy tym moje imię dochodząc chwilę po mnie. Opadł na mnie całym swoim ciałem oddychając ciężko tak jak ja. Powoli wysunął się ze mnie, ściągnął wypełnioną spermą prezerwatywę, zawiązał ją i rzucił do kosza stojącego przy biurku. Położył się obok mnie i przykrył nas kołdrą. Leżeliśmy do siebie twarzami nadal mając przyspieszone oddechy. Patrzyliśmy się w swoje oczy. Pocałował mnie krótko.
______________________________________

- To był najintensywniejszy seks jaki kiedykolwiek przeżyłem - wyszeptał. Jego słowa zawstydziły mnie, oblałam się rumieńcem, a on oplótł mnie ramieniem. Uśmiechnęłam się lekko, żeby wiedział, że mi także się podobało. Odwzajemnił mój uśmiech. Było już po 23 więc przymknęłam oczy w celu uśnięcia. Chłopak przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie przez co czułam ocierającą się erekcję o moją nogę. To było dość dziwne uczucie. Byłam już prawie na skraju uśnięcia gdy usłyszałam jak mówi:
- Kocham Cię - szepnął
Na te słowo moje serce powiększyło swoje rozmiary. Jeszcze nigdy mi tego nie powiedział odkąd jesteśmy razem. Wcześniej powiedział tylko, że się we mnie zakochał i tyle.Mimowolnie uśmiechnęłam się. Ze świadomością, że Liam wyznał mi miłość odpłynęłam w krainę snów.

*następny dzień*

Obudził mnie budzik w telefonie. Gdy tylko starałam się usiąść syknęłam z bólu. W tej chwili przypomniałam sobie zeszłą noc. Wiedziałam, ze wszystko będzie mnie boleć. Nie jestem w stanie pójść do pracy, po prostu bym tam nie doszła. Wyłączyłam budzik i zadzwoniłam do szefa.
- Słucham? - odebrał Camil
- Dzień dobry, mówi Emily. Chciałam pana poinformować, że dzisiaj nie pojawię się w pracy. - powiedziałam dość cicho, żeby nie obudzić Liam'a.
- A mogę wiedzieć z jakiego to powodu panienka dzisiaj się nie zjawi? - spytał
- Um...Ja... - zacinałam się, bo co ja niby mu mam powiedzieć!? Wie pan, zeszłej nocy przeżyłam swój pierwszy orgazm i pierwszy taki ostry seks przez co jestem obolała i nie jestem w stanie utrzymać się trzeźwo na nogach. No to by było nie tylko niezręczne ale też idiotyczne. Ośmieszyłabym się przed własnym szefem, a po tym nie wiadomo co by sobie o mnie pomyślał. Pomyślałam chwilę - Muszę iść do lekarza, ponieważ coś źle się czuję - wypaliłam. Cóż..., nie miałam lepszego pomysłu. Oby połknął haczyk. Przez chwilę po drugiej stronie słuchawki panowała cisza.
- Dobrze, rozumiem. W takim razie miłego dnia i do zobaczenia - powiedział po czym rozłączył się.
Uf...udało się z tego wybrnąć. Odstawiłam telefon na szafkę nocną stojącą przy łóżku po czym opadłam na poduszki. Odwróciłam się w stronę Liam'a. Spał. Wyglądał tak niewinnie podczas snu. Mogłabym tak na niego patrzeć całymi dniami. Wczorajsza noc była wspaniała, wszyscy mówili w okół, ze seks to wspaniała rzecz. Teraz mogę się z nimi zgodzić. Jednak jest też tego zła strona. Kiedy robi się to pierwszy raz, następnego dnia czujesz palący ból w dole podbrzusza. Jestem ciekawa jak ja zejdę na dół i to jeszcze po schodach Dzisiaj przychodzi Marcel więc nie będzie to łatwe zadanie. Zacznie się mnie wypytywać, a to mnie krępuje. Jestem trochę nieśmiała więc nic na to nie poradzę.
Brunet leżący obok mnie obudził się lekko uchylając powieki. Uśmiechnęłam się do niego promiennie.
- Dzień dobry - szepnęłam
- Dzień dobry skarbie - odpowiedział takim samym tonem. - Jak się czujesz? - spytał po chwili, wiedziałam,
ze chodzi mu o moje bóle.
- Wszystko mnie boli - westchnęłam. On sięgnął dłonią do mojego policzka i pogładził go kciukiem.
- Przejdzie Ci - uspokoił - wczoraj było naprawdę bosko - wymruczał
- Zgadzam się z tobą, a co do bólów to mam taką nadzieję. Dzisiaj przychodzi Marcel...
- Marcel? - uniósł brwi - Dlaczego mi o tym nic nie powiedziałaś? - spytał z wyraźnym grymasem na twarzy
- Nie wiem - wzruszyłam ramionami - Byłam zajęta jedzeniem, a później no...wiesz czym - znów się zarumieniłam, chłopak zaśmiał się widząc to
- Jesteś słodka gdy się rumienisz - przewróciłam oczami na jego komentarz. W moim brzuchu rozległo się burczenie.
- Liam???? - powiedziałam przesłodzonym głosem - Skarbie zrobisz mi śniadanie? - patrzyłam mu głęboko w oczy. Jego tęczówki błysnęły rozbawieniem tak samo jak jego twarz.
- No nie wiem, nie wiem - pokręcił głowa z rozbawieniem
- Proszęęęęę - zrobiłam błagające oczy niczym kot w butach ze shreka.
- Dobra, ale co dostanę w zamian? - spytał z nadzieją w głosie.
- Kopa w dupę jak zaraz mi czegoś nie zrobisz do jedzenia - prychnęłam mówiąc to dość poważnym tonem.
- Już idę - westchnął po czym wstał, a ja momentalnie pisnęłam i odwróciłam się w drugą stronę leżąc plecami do niego. Stał tak po prostu nago. Chłopak zaśmiał się, po chwili usłyszałam tylko jak wychodzi z pokoju.

-----------------------------------------
Hehe i jak wam się podoba? :D Niby napisałam że można ominąć scenę ale ja wiem że wy i tak to przeczytaliście xD To moja pierwsza scena +18 na blogu bo w ff na tt już kilkanaście razy pisałam. Moja przyjaciółka uważa, że jestem okropnie zboczona więc powiedzcie jak wyszedł mi ten rozdział bo to dla mnie ważne xD
Liczę na jak najwięcej komentarzy <3

piątek, 28 marca 2014

Rozdział 24

Emily's POV

Liam!? Co on do cholery robi pod moimi drzwiami!? Miał przecież być w USA! Nie...to nie może się dziać naprawdę. Stałam tak przed nim bez ruchu. Modliłam się tylko, żeby Martin nie wyskoczył z salonu. Jednak moje modlitwy nie zostały wysłuchane, ponieważ obok mnie zjawił się właśnie on. Wzrok bruneta stojącego w progu przeskakiwał raz na mnie raz na niego. Nikt nie zamierzał chyba przerywać ciszy panującej między nami. A była to cisza niezręczna. Najchętniej powydzierałabym się na Liam'a za to co mi zrobił, ale bałam się jego reakcji wiedząc to kim on jest. Wiedziałam, że jest strasznie wybuchowy, co przez moje pyskowanie nie skończyłoby się dobrze.
Po jakiś 3 minutach milczenia ktoś jednak postanowił zabrać głos.
- Witaj skarbie, przedstawisz mi swojego kolegę? - warknął widocznie zły na widok Martin'a
- Nie zasługujesz na to by go poznać, odejdź stąd - syknęłam
- Nie zasługuję!? Ja nie zasługuję!? Bo co!? Bo jest z tobą? Całujecie się gdy mnie nie ma!? Co ty do cholery wyprawiasz Emily! - mówił coraz głośniej, prawie krzyczał. Poczułam gromadzące się łzy w kącikach moich oczu.
- Co ja wyprawiam!? A kto bzyka się z jakąś pierwszą lepszą dziwką podczas pobytu w USA!? Z dala od swojej świeżo upieczonej dziewczyny!? - krzyczałam mu prosto w twarz przez łzy spływające po moich policzkach. Wszystko dookoła zaczynało mi się rozjeżdżać, a wszystko to przez płacz. Jedynie co zauważyłam to to jak mięśnie Liam'a napinają się, gdy usłyszał moje słowa.
- Do niczego nie doszło! Wywaliłem ją od razu gdy pomyślałem o tobie! - tłumaczył się, ale ja nie mogłam w to uwierzyć, każdy facet tak mówi..."Do niczego nie doszło". Czy oni na prawdę myślą, że po tych słowach wszystko będzie okej!? Jeśli tak to grubo się mylą.
- Nie wierzę ci - szepnęłam przymykając oczy, chciałam jakoś powstrzymać te słone krople. Nie chcę przed nim płakać choć powinien wiedzieć jak bardzo mnie zranił.
- Emily! Ja mówię prawdę.. - zbliżył się do mnie, a ja instynktownie zrobiłam jeden krok w tył. Nie chciałam w tej chwili jakiejkolwiek bliskości z nim. Nawet zapomniałam o tym, że Martin cały czas stoi z boku i uważnie nas obserwuje i słucha. W tej chwili nie chciałabym, żeby to wszystko widział.
- Nie wierzę ci! Rozumiesz!? Nie wierzę! Zdjęcia mówiły same za siebie... - nie wytrzymałam i wybuchłam
niekontrolowanym płaczem. Oparłam się o ścianę przy komodzie i sunęłam po niej na dół. Zakryłam twarz dłońmi i po prostu płakałam.
Poczułam czyjąś dłoń na mojej głowie, która mnie głaskała uspokajająco. Z początku myślałam, że to mój przyjaciel chce mnie pocieszyć, ale nie był to on, lecz brunet przez którego ryczę.
- Musisz mi uwierzyć, do niczego nie doszło. Nie mógłbym tego zrobić kiedy mam ciebie. - mówił coraz ciszej. Nagle jego ramiona oplotły mnie i przyciągnęły do swojego torsu. Nie chciałam się wyrywać, po prostu się w niego wtuliłam. Jedną dłonią pocierał moje plecy. Nie powiem...trochę się dzięki temu uspokoiłam. Teraz w miałam mętlik w głowie. Nie mam pojęcia co zrobić...wybaczyć mu coś czego podobno nie zrobił..., czy wyrzucić go już na stałe ze swojego życia?
- Powiedz mi Liam...C-czy ty naprawdę nie pieprzyłeś tej d-dziwki? - wydukałam jąkając się.Nie odważyłam się spojrzeć w jego oczy, cały czas miałam spuszczoną głowę.
- Tak, nie dobierałem się do niej, nic nie było, przysięgam - po tych słowach pogłaskał mnie kciukiem po policzku ścierając tym samym łzy. Następnie chwycił mnie dwoma palcami za podbródek i uniósł go do góry - Emily...spójrz na mnie i powiedz czy ja wyglądam jakbym kłamał? - w końcu odważyłam się na niego spojrzeć, jego brązowe tęczówki błyszczały. No błagam...on chyba nie chce płakać...
Pomyślałam chwilę, analizując wszystkie do tej pory zgromadzone wyjaśnienia Liam'a i  w końcu zdecydowałam co zrobię. Popatrzyłam jeszcze chwilę w jego piękne oczy, które przyciągały mnie jak magnez. Wpiłam się w jego usta. Czułam ten tak bardzo dobrze mi znany smak jego ust. Tęskniłam za tym. No cóż postanowiłam mu wybaczyć czegoś czego widocznie nie uczynił. Łzy przestały płynąć z moich oczu, zastąpiły je lekki uśmiech. Jedna moja dłoń oparła się o tors chłopaka, a druga powędrowała na jego kark bawiąc się w tym miejscu krótkimi włoskami. Liam pogłębiał pocałunek. Był on naprawdę namiętny i pełen uczuć. Pomyślałam, że na początek takich "przeprosin" wystarczy, dlatego oderwałam się od niego nie zmieniając położenia swoich rąk. Przypomniał mi się Martin. Spojrzałam na miejsce gdzie wcześniej się znajdował, lecz nie było go tam. Gdzie on polazł? W ciągu kilku sekund zobaczyłam jak przechodzi obok nas ze swoją walizką. O co tu chodzi!? Zmarszczyłam czoło zdezorientowana.
- Martin? Gdzie się wybierasz? - spytałam zaciekawiona tym co wyprawiał. Liam także spojrzał w stronę mojego przyjaciela.
- Wracam do domu...dzisiaj miałem wyjeżdżać przecież... - wzruszył ramionami. Westchnęłam i wstałam z podłogi. Podeszłam do szatyna i przytuliłam go.
- Naprawdę nie możesz zostać dłużej? - wydęłam wargi odsuwając się od niego. Chłopak pokiwał przecząco głową.
- Niestety nie
- No dobrze, w takim razie nie będę cię zatrzymywać...życzę ci miłej podróży - powiedziałam smutno jednocześnie uśmiechając się lekko. Pocałowałam go w policzek, a on w błyskawicznym tempie wydostał się z mojego domu. Pomachałam mu stojąc w progu drzwi, gdy siedział w taksówce. Kiedy zniknął mi z oczu, zamknęłam drzwi i odwróciłam się w przeciwną stronę. Nade mną górował mój chłopak, objął mnie w tali. Musnął delikatnie moje usta i uśmiechnął się. W tej chwili do mojej głowy wróciło wspomnienie pocałunku z przyjacielem, teraz gryzło mnie sumienie, muszę go przeprosić.
- Przepraszam cię - szepnęłam
- Za co? - uniósł pytająco jedną brew
- W desperacji całowałam się z Martin'em gdy dostałam zdjęcia - mówiłam coraz ciszej, prawie że niesłyszalnie.
- Owszem nie podobało mi się to, ale wybaczam ci. Wkurzyłem się gdy dostałem w sms'ie gif na którym się
z nim całowałaś. - jego głos zmienił barwę na chłodną. Wolałam tą która panowała przed chwilą. Pocierałam rękoma jego napięte mięśnie w celu uspokojenia go. Poczułam jak pod wpływem mojego dotyku rozluźnia się co mnie ucieszyło.
- Dziękuję, że mi wybaczyłeś - posłałam mu szczery uśmiech co on odwzajemnił.
Znów mnie przytulił, a mi zrobiło się ciepło na sercu. Byłam szczęśliwa faktem, że wszystko sobie wyjaśniliśmy i wybaczyliśmy. Oby nic nie popsuło teraz tego co postaramy się naprawić. Jeszcze wszystko może się wydarzyć, ale należy być dobrej myśli.

Marcel's POV

Dni dłużą się niemiłosiernie. Cały gang wykorzystuje we wszystkim co możliwe. Mam już tego dosyć, ale niestety nie mogę zrezygnować z tej "pracy". Teraz przez to, że Emily została na całe nieszczęście dziewczyną Liam'a nie mogą grozić mi zabiciem jej, tylko wymyślili sobie moją śmierć. Dlatego nie podejmuję rezygnacji ze względu na moją siostrę. Nie znoszę tej myśli, że znów musiałaby przeżywać śmierć bliskiej jej osoby. Wystarczająco mocno niewytrzymała po straceniu naszego ojca. Stęskniłem się za nią i bardzo chciałbym ją odwiedzić. Właściwie...to dobry pomysł...Mam własne mieszkanie, które kupiłem tydzień temu za zarobione pieniądze podczas spraw w gangu, więc nie muszę pytać o pozwolenie na wyjście gdziekolwiek. Chłopacy obdarzyli mnie już chyba swoim zaufaniem. No w każdym bądź razie nie pozwolili by mi oni na samodzielne mieszkanie. Chwyciłem swojego I Phone'a i wykręciłem numer do Emily. Nie musiałem długo czekać, ponieważ odebrała po 1 sygnale.
- Marcel!? To ty!? - powiedziała rozradowana do słuchawki, dobra wróć...krzyknęła rozradowana, Musiałem przez to na chwilę odsunąć urządzenie od ucha, żeby nie ogłuchnąć. Po chwili znów je przysunąłem.
- Tak, ja. Co u ciebie słychać? - spytałem spokojnie - i nie krzycz bo ogłuchnę - zaśmiałem się
- Ja...po prostu się cieszę, że cię słyszę i tyle. U mnie jest w porządku. Kiedy mnie odwiedzisz braciszku? - czasami Emily mówi do mnie jak do małego dziecka, tak zdrobniale. Niby jestem już dorosły ale lubię sposób w jaki do mnie mówi.
- To dobrze. Właśnie dzwonię w tej sprawie, chciałem Ci się zapytać kiedy mogę do ciebie wpaść - nie wiedząc co zrobić z rękoma rozmawiając z nią, bawiłem się końcem swojej bluzki.
- Możesz kiedy tylko chcesz! Stęskniłam się za tobą Marcel! Może przyjdź jutro? Jak skończę pracę o 15, więc bądź pod moim domem ok. 15:30. - uśmiechnąłem się pod nosem, mówiła na jednym wdechu co mnie bawiło. Była naprawdę podekscytowana.
- Dobra, będę około 15:30 obiecuję - już mogłem wyobrażać sobie jej ogromny uśmiech z otwartymi szeroko ustami.
- Jejciu tak bardzo się cieszę że cię zobaczę! - pisnęła - Powspominamy trochę. - dodała po chwili.
- Ja też, będę chętny na historie z przed kilku lat spędzonych razem, a teraz kończę. Musze iść poćwiczyć na siłownię. Dobranoc młoda.
- Dobrze. Dobranoc stary - zachichotała i rozłączyła się. To ostatnie słowo rozbawiło mnie do łez, tak się zacząłem śmiać, że musiałem trzymać się za brzuch. Jutro jej to wypomnę podczas naszych rozmów...

Ubrany w dres ćwiczyłem na siłowni która znajdowała się w budynku, gdzie kupiłem mieszkanie. Najlepsze jest to, że nie muszę za nią płacić, dla lokatorów jest darmowy. Cały mokry od potu biegałem na bieżni ze słuchawkami w uszach. Musiałem zacząć ćwiczyć po tym jak wróciłem no gangu. Jest tam wymagana siła, którą straciłem przez ostatnie lata. Zayn rozkazał mi, żebym odwiedzał siłownię 1 na dzień. Już zaprzyjaźniłem się z jednym sprzętem, którym właśnie jest ta bieżnia. Dzięki niej nie muszę biegać na dworze, tylko biegam w miejscu gdzie panuje ciszą i spokój, no może oprócz części siłowni w której znajduje się ring do ćwiczeń zapasów. Tam wręcz wrzeszczą, albo syczą z bólu co nie jest przyjemne dla ucha. Upatrzyłem tutaj także pewną dziewczynę. Jest naprawdę wysportowana i przepiękna. Ma czarne włosy. Zawsze podobały mi się kobiety z takim kolorem włosów. Kto wie...? Może właśnie ona będzie kiedyś najważniejszą dziewczyną w moim życiu? Ale nie będę na razie tak daleko wybiegał w przyszłość. Jeszcze nic nie wiadome, nawet do niej nie zagadałem. Jestem chyba po prostu trochę nieśmiały względem kobiet. Muszę powiedzieć o niej jutro swojej ukochanej siostrze. Ona na pewno mi pomoże.

__________________________________
Proszę bardzo o to 24 :> Liam i Emily się pogodzili i pewnie wszyscy szczęśliwi :D W końcu dałam Marcel's POV, dawno się nie wypowiadał :> Chcę was poinformować, że w 25 rozdziale przewiduję erotyczną scenę, ale nie jest to jeszcze pewne. Pewnie się doczekać nie możecie wy zboczuszki moje kochane xD
Po za tym jak wam się podoba nowy szablon!? Mi bardzo, naprawdę dziękuję Candy która zrealizowała moje zamówienie <3

poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 23

Przeczytaj notkę pod rozdziałem! x
Rozdział dedykuję @NiamNiLi, która dziś obchodzi urodzinki. Wszystkiego najlepszego skarbie! <3

*tydzień później/poniedziałek*

Liam's POV

Minęło już 7 dni od tamtego cholernego esemesa od Philip'a. Cały czas ten gif siedzi w moim mózgu. Nie mogę uwierzyć, że to zrobiła, to strasznie dobija. Zaczynam się też już niepokoić. Emily nie odbiera telefonu i nie odpowiada na moje sms'y. Kompletnie nie wiem co się z nią dzieję, przez ten tydzień moje myśli cały czas krążyły wokół nie i tylko niej, tak samo jest teraz. Zastanawiam się też czy nie odpuścić sobie ostatniego wyścigu, bardzo chcę ją zobaczyć i upewnić się czy z nią wszystko okej. Wczoraj miałem ten przedostatni wyścig, kolejny byłby za tydzień...Chyba podjąłem decyzję...nie mogę już dłużej z tym zwlekać. To zbyt poważna sprawa. Sięgnąłem szybko po telefon, który spokojnie leżał jeszcze przed chwilą na ławie. Wybrałem numer Zayn'a i przycisnąłem urządzenie do swojego ucha.
- Zayn - odezwał się surowo po 2 sygnałach
- Siema Malik! Tu Liam! Mam do ciebie sprawę - powiedziałem niepewny tego jaką odpowiedź dostanę, gdy przekażę mu moją ważną informację/prośbę - nazywajcie sobie to jak chcecie
- Kontynuuj - odpowiedział krótko. Poznałem po głosie, że nie jest dzisiaj zbytnio chętny do rozmów, a co za tym idzie? Jeszcze większy strach na jego reakcję. Tak dokładnie...Zayn jest jedyną osobą, której się boję.
- No bo...ten... - zacinałem się w zdaniach z nasilającym się zdenerwowaniem - Chciałem się ciebie zapytać, czy mógłbym już wrócić do Londynu? Mam
bardzo ważną sprawę do załatwienia. - wymamrotałem w końcu.
- To związane z Emily? - wow...dobry jest, on czyta mi w myślach czy jak? W normalnych okolicznościach w odpowiedzi dostałby ode mnie skiniecie głową, ale to, że znajdujemy się wiele kilometrów od siebie uniemożliwia tą czynność.
- Tak - wybełkotałem krótko
- Cóż...domyśliłem się...widziałem ją ostatnio. Tydzień temu o ile się nie mylę. - mógłbym przysiąc, że teraz pocierał swoimi palcami zarośnięty podbródek, zawsze tak obił gdy nad czym się zastanawiał.
- Gdzie?! - nagle jakbym mną wstrząsnęło...po przetworzeniu zdań Mulata zdałem sobie sprawę jakie miały znaczenie. Moje mięśnie napięły się gdy wyczekiwałem jego odpowiedzi.
- Na wyścigach gokartowych... - zrobił lekką przerwę, ale po chwili dokończył swoją odpowiedź - nie była sama, gadała z jakimiś dziewczynami i chłopakiem. - na ostatnie słowo zwyczajnie się wzdrygnąłem. To na pewno był ten chuj co odważył się ją dotknąć! Po informacji Zayn'a w moim ciele aż buzowało od panującej tam złości. Na prawdę muszę wrócić wcześniej niż planowałem.
- Kurwa! - krzyknąłem do słuchawki - Zayn! Ja muszę wrócić do Londynu! I to jeszcze dziś! - mój oddech z każdym słowem przyspieszał z wściekłości.
- Ile kasy już masz?
- Coś ponad 1 000 000 000 funtów będzie
- Dobra, masz moje pozwolenie na powrót, ale pozwalam ci tylko ten jeden jedyny raz! - powiedział stanowczo
- Dobra, w takim razie zobaczymy się jak podwiozę ci kasę! - po tych słowach rozłączyłem się. W duchu skakałem z radości za to pozwolenie powrotu, ale jednocześnie byłem wściekły. Wściekły na Philip'a...Szybko pobiegłem do tymczasowej szafy i otworzyłem ją. Podstawiłem pod nią walizkę i zacząłem wywalać z niej wszystkie swoje rzeczy nie kłopocząc się już ich układaniem. Teraz porządek najmniej mnie obchodził. Liczyła się Emily i tylko ona. Jak tylko oddam zarobioną na wyścigach kasę szefowi od razu pojadę do swojej dziewczyny. Oby nie było z nią tego skurwiela, który ją całował, bo nie ręczę za siebie.

***

Leciałem samolotem pierwszą klasą prosto do Anglii, do swojego kraju. Po samochody podobno przyjedzie nasz kumpel, który mieszka w USA. Dopiero gdy o to pytałem przed wylotem dowiedziałem się, że auta nie należały do naszego gangu. Cieszę się, że nie rozpieprzyłem któregoś z nich bo bym miał spore kłopoty. My jesteśmy najgroźniejszą sektą w całym Londynie, a właściciele fur, najniebezpieczniejszą grupą w USA. Siedząc w wygodnym fotelu rozmyślałem o tym jak powita mnie Emi. Obawiam się, że mnie odepchnie. Jeśli na prawdę widziała zdjęcia, to będę musiał się jej strasznie tłumaczyć.  Błagam w duchu, żeby po moich wyjaśnieniach mi wybaczyła...choć tak naprawdę nie ma czego wybaczać. W końcu do niczego nie doszło między mną, a tą dziwką o nie? Te intensywne myśli tak mnie wykańczały, że aż moje powieki robiły się coraz cięższe. Po 5 minutach odpłynąłem, w samolocie, który w ogóle się nie trzęsie i w tych intensywnych myślach, nie trudno było o sen.

Emily's POV

Mija tydzień od czasu gdy widziałam zdjęcia, jednak codziennie widzę przed moimi oczami twarz Liam'a. To bolesne. Cholernie bolesne. Jednak ktoś mnie pociesza...Tą osobą jest Martin. Cały czas dotrzymuje mi towarzystwa i pociesza. Czuję, że się trochę zbliżyliśmy. Nie wypełnia mi całkowicie pustki w sercu, ale trochę pomaga. Pomaga przezwyciężyć tęsknotę, żal, smutek i złość. Po tamtym jednym pocałunku...dosłownie chyba przypadkowym, coś się zmieniło. Widzę, że Martin jest jeszcze bardziej opiekuńczy, chwilami nawet za bardzo się mną przejmuje co czasami staje się irytujące. Od tamtego spotkania naszych warg więcej się to nie wydarzyło. Nie mam pojęcia czy to dobrze, czy może źle.
Za oknem panowała ciemność, w końcu jest już wieczór. Niedługo minie miesiąc odkąd ostatni raz widziałam bruneta. Z całych sił próbuję sobie go wymazać z pamięci, ale niestety nie wychodzi mi to. Widocznie mój umysł przyzwyczaił się do chłopaka, z czego aktualnie nie jestem zadowolona.
Leżałam na łóżku w swojej sypialni, którą dzieliłam z przyjacielem. W rękach trzymałam książkę, a moje oczy uważnie śledziły tekst. Była to szkolna lektura, która bardzo mnie wciągnęła, nosiła ona tytuł "Oskar i Pani Róża". Pozwalała mi choć na chwilę się wyciszyć, nie ma dużo stron, dlatego zostało mi niewiele stron do przeczytania. Siedziałam z nią już 1h, w końcu musiał nadejść moment, w którym ktoś przerwie mi tą jakże wspaniałą i uspokajającą ciszę.
- Wróciłem! - krzyknął z dołu mój aktualny współlokator. Westchnęłam głęboko zmuszona odstawieniem książki z powrotem na półkę. Po wykonaniu tej czynności, szurając laczkami o podłogę zeszłam na parter gdzie stał szeroko uśmiechnięty. Jego uśmiech był naprawdę piękny, może i nie miał idealnie równych i białych zębów, a jednak była w nich szczerość. Odwzajemniłam uśmiech. Chłopak uniósł do góry siatki pokazując mi, że zrobił zakupy na kolację. Ciekawe czy Liam też by tak zrobił...Nie! Stop! Nie myśl o nim! - krzyczy moja podświadomość. Potrząsnęłam głową, aby wypędzić z niej swoje niechciane myśli. Szatyn skierował się do kuchni, wszystkie produkty wystawił na blat, nie potzrebne schował do szafek i lodówki, a te które potrzebował do przyządzenia kolacji zostawił na blacie.
- Co dziś na kolacyjkę zrobisz? - spytałam opierając się o ramę drzwi uważnie mu się przyglądając.
- Kanapki z grillowanymi warzywami - odparł z entuzjazmem.
- O matko! Jesteś mega! Kocham to! - pisnęłam z radości. To było moje ulubione jedzenie. Zaśmiał się słysząc moją reakcję. Cały czas kręcił się przy blacie. Był strasznie skupiony na robieniu jedzenia. To było naprawdę godne podziwu. Rzadko widuje się facetów w kuchni, którzy robią coś dla ciebie do jedzenia, zamiast przyjść i rozwalić się na kanapie dodatkowo pytając się ciągle "Co jest do żarcia?". Od dziś Martin chyba jest moim kucharzem. Zachichotałam na tą myśl, na szczęście on tego nie usłyszał. Nie chcąc mu przeszkadzać poszłam do salonu i usiadłam przy stole czekając na prawdopodobnie pyszne jedzenie.


Szatyn spędził w kuchni 20 minut zanim przyniósł pożywienie i postawił je na stół. Oniemiałam z wrażenia, nie dość, że wyglądało to przepysznie to
dodatkowo ozdobił to tak, że aż chciało się na to rzucić.
- Mam nadzieję, ze ci zasmakuje, smacznego - powiedział uśmiechnięty Martin co odwzajemniłam, do tego powiedziałam krótkie "dziękuję" i zabrałam się za jedzenie. Biorąc pierwszy gryz po prostu się rozpłynęłam. To było wyśmienite! Wprost niebo w gębie. Moje próbki smakowe szalały. Zajadałam się z wielkim entuzjazmem, chłopak patrzał na mnie rozbawiony. Wolę nie wiedzieć jak wyglądałam, ale przypuszczam, że co najmniej określenie "świnia" by tu do mnie w tej chwili pasowało.

***

Po kolacji byłam obżarta jak nigdy w życiu, niby dwie kanapki, a tak potrafią wypchać człowieka. Po najedzeniu się i wstawieniu talerzy do zlewu postanowiliśmy, że obejrzymy film w internecie. Wybraliśmy "The Avengers". Uwielbiałam ten film, Martin nie za bardzo, dlatego podczas wybierania wykłócał się i marudził, ze nie lubi filmów z Marvel'a. Jednak cały czas byłam uparta i nie zamierzałam zmieniać zdanie dzięki czemu wyszło na moją korzyść i w końcu włączyliśmy właśnie ten film. Było jedno ale...Martin zażądał pocałunku w nagrodzie. Niepewnie się wtedy zgodziłam, postanowiłam zrobić to po skończonym filmie. Nie powiem...trochę byłam w stresie.

Niestety w końcu nadszedł ten czas, którego chciałam uniknąć. Zdenerwowanie w ogóle mnie nie opuszczało. Teraz musiałam dotrzymać obietnicy i wynagrodzić szatynowi uległość do filmu. Pocałunek. Wyłączył stronę na której oglądaliśmy film, a następnie to samo zrobił z laptopem odkładając go na ławę stojącą przed nami. Siedziałam na kanapie patrząc na swoje palce i bawiąc się nimi. Poczułam jak kanapa ugina się ponownie obok mnie informując mnie tym, że chłopak wrócił na swoje miejsce. Objął mnie pewnie ramieniem, odwrócił moja twarz w jego stronę tak abym na niego spojrzała. Zrobiłam to. Jego szare tęczówki intensywnie wpatrywały się w moje brązowe. Czułam się jakby wywiercał mi dziury w nich. Zaczynał zbliżać powoli swoją twarz do mojej, a ja już tylko czekałam na poczucie jego warg na moich. Jednak to się nie stało. Powód? Dzwonek do drzwi. Jedna część mnie była radosna, a druga jednak w minimalnym stopniu pragnęła pocałować Martin'a. Chłopak westchnął zrezygnowany i odsunął się ode mnie. Wiedziałam, że to ja muszę otworzyć drzwi, w końcu to mój dom.
Wstałam szybko z kanapy i poszłam do drzwi wejściowych. Otworzyłam je, a to kogo tam zobaczyłam po prostu mnie zamurowało.

------------------------
Jest nowy rozdzialik i do tego tajemnicza końcówka...takie jakie uwielbiam wam robić xD Rozdział nie zabrał mi wiele czasu bo tak mniej więcej 2h nawet niecałe będą ;)
Czekam na wasze opinie x Rozmyślam nad wprowadzeniem czegoś takiego jak np. 5 komentarzy = nowy rozdział. Ilość komentarzy która się tu pojawia trochę mnie smuci, nie mam prawie żadnej motywacji, bo wspierają mnie jakieś 4-5 osób :/ Więc pomyślcie nad tym, bo na prawdę jestem coraz bardziej przekonana do wprowadzenia takiego systemu, a nie chcę szczerze tego robić...
Pozdrawiam miśki x
@Liam_My_Loves

Obserwatorzy