Rozdział dedykuję dla mojego przyjaciela Marcina, który podsunął mi pomysł na nowego bohatera czyli Martina ;D <3
*sobota*
Emily's POV
Dzisiejszy dzień mijał mi bardzo nudno. Nie mam co robić, gdy nie ma Liam'a. Przyznaję że przy nim zawsze coś się działo, a teraz nic. Cisza, nudy i pustki. Liss pojechała dziś do rodziny więc nie mam nawet co rozmyślać o spotkaniu się z nią np. w centrum handlowym. Z Anabell to samo, tyle że ona spędza czas ze swoim chłopakiem. Też bym tak robiła gdyby nie ten głupi wyjazd Liam'a do USA...A jeszcze bardziej byłabym zadowolona gdyby był tu ze mną mój ojciec...Arthur Parker...zabity przez mojego chłopaka. Czy to nie brzmi dziwacznie? Bo według mnie tak, nie wiem czy mój tata jest zadowolony widząc to tam z góry. Codziennie przypomina mi się ten dzień w którym straciłam go...Ten obraz pozostanie mi w głowie chyba do końca życia. Przed spaniem lubię powspominać sobie dawne szczęśliwe chwile z całą rodziną. Zawsze zalewam się łzami. Nie mogę ich hamować, nawet tego nie chcę. Powinnam być silna, ale nie umiem. Tak bardzo tęsknię za moim kochanym tatą, teraz nawet i brata trochę mi brakuje. Przypominając sobie wszystkie te rzeczy i porównując ją z teraźniejszością, to nawet nie jestem w stanie powiedzieć czy chciałabym zmienić swoje życie z tego, które jest teraz na te poprzednie. Z jednej strony aktualnie jest ono ciekawsze i niebezpieczniejsze zważając na zawód Payne'a, a z drugiej tamtejsze miałam spokojne, przepełnione radością i bezpieczeństwem. Moje głębokie rozmyślenia przerwał donośny dźwięk dzwonka do drzwi wejściowych. Nie spodziewałam się nikogo więc trochę się zdziwiłam. Mam nadzieję, że nikt nie przyprowadził mnie zabić wykorzystując nieobecność bruneta w kraju. Podeszłam do nich i otworzyłam je.
Ten widok mnie zszokował jak jeszcze nigdy nic.
- Cześć Emily! - wrzasnął chłopak przytulając mnie
- O matko nie wierzę że to ty Martin! - pisnęłam podekscytowana odwzajemniając uścisk.
- Nie spodziewałaś się tego co nie? - uśmiechnął się szeroko odrywając się ode mnie.
- Noooo, kompletnie mnie zaskoczyłeś. Wejdź - odsunęłam się trochę, aby zrobić mu miejsce w przejściu. Tak bardzo tęskniłam za moim przyjacielem. Jestem straszliwie szczęśliwa, że będę miała towarzystwo kogoś kogo znam od dawna. Szatyn odstawił swoją walizkę przy kanapie w salonie i opadł na nią. Usiadłam obok niego.
- Zmęczony podróżą? - zachichotałam widząc jak siedzi rozluźniony.
- Jak cholera - zaśmiał się. Nigdy nie brakowało mu poczucia humoru. Coś myślę, że czas z nim zapowiada się ciekawie.
- Tak w ogóle to na jak długo przyjechałeś? - spytałam zaciekawiona, patrzyłam na niego. Miał przymknięte oczy i oddychał spokojnie. Serio przyjazd do mnie musiał go wykończyć.
- Na tydzień może dwa - uchylił jedno oko aby zobaczyć moja reakcję. Jedynie co mógł zastać na mojej mimice było rozradowanie.
- Ale się cieszę! Przynajmniej będę miała co robić - westchnęłam. On nie wie o tym co się wydarzyło, prawdopodobnie w końcu zapyta się gdzie mój tata. Nie wiem czy dam rade mu to powiedzieć.
- Obiecuję Ci, że przy mnie się nie zanudzisz - zachichotał.
- Trzymam cię za słowo - powiedziałam z uśmiechem.
Liam's POV
Dzisiaj mam pierwszy wyścig. Cały czas biegam z pokoju do pokoju szykując się. Wczoraj prawie cały dzień spędziłem na siłowni. Mam nadzieję, że wygram bo jak nie to szef mnie chyba zabije. Bardzo nam zależy na tym salonie samochodowym. Przyznam, że mimo krótkiej nieobecności w Anglii już zaczynam tęsknić za Emily. Gdyby tu była miałbym przynajmniej jakąś motywację.
Gotowy do wyjścia, skierowałem się do mojego garażu, wybrałem najszybsze auto które tam miałem. Wsiadłem do niego i nawet nie zapiąłem pasów jak zawsze. Ruszyłem z piskiem opon w miejsce, gdzie odbywał się wyścig. Droga zajęła mi nie całą godzinę przez co byłem naprawdę zadowolony. Zaparkowałem na jednym z wolnych miejsc. Gdziekolwiek spojrzałem wszędzie były wyścigowe samochody. Kocham te klimaty. Wysiadłem z auta i zdążyłem się skapnąć że kilka osób rozpoznało mnie, podszedł do mnie organizator, z którym przywitałem się uściskiem ręki. Chwilę z nim rozmawiałem. Inni obchodzili moje cacko z każdej możliwej strony. Ci najbardziej ciekawscy chcieli zobaczyć co kryje się pod maską. Bez zastanowienia podszedłem do niej i otworzyłem ją, odsunąłem się na bok. Każdy wpatrywał się z szokiem na wyposażenie mojego pojazdu. Mogłem przyuważyć jak zżera ich zazdrość. Lubiłem chwalić się takimi drobiazgami. Usłyszałem jak organizator woła mnie na linię startu. Wsiadłem pospiesznie do samochodu i ruszyłem we wskazane miejsce. Miałem ścigać się z 3 innymi mężczyznami. Przypatrywałem się każdemu z nich i stwierdziłem, ze wygrana będzie łatwa. Popisze się pod koniec. Na drodze stanęły 3 kobiety. Ich zadaniem było przygotowanie nas do startu. Gdy w końcu zaczynało się odliczanie, w tle można było usłyszeć liczne krzyki ludzi, oraz warkoty silników. Te drugie dźwięki były zdecydowanie moimi ulubionymi. Byłem w swoim żywiole. Rudowłosa dziewczyna stojąca po środku krzyknęła krótkie "GO!" przez co od razu wcisnąłem z całej siły gaz i ruszyłem z piskiem opon równocześnie z rywalami. Aktualnie byłem przedostatni ale to cisza przed burzą. Droga miała dużo zakrętów co sprawiało, że poziom był trudny. W połowie drogi, docisnąłem pedał i przyspieszyłem dorównując kolesiowi, który jechał jako pierwszy.
Jechaliśmy łeb w łeb przez dłuższą chwilę. Na każdym skręcie prawie się zderzaliśmy. Gdy poczułem lekkie spychanie na boki zorientowałem się, że ten co mi dorównywał chciał mnie ściągnąć na pobocze. Nie poddawałem się i robiłem to samo. Liam Payne nigdy się nie poddaje. Założę się, że lakier będzie zniszczony przez te przepychanki. W oddali zauważyłem metę. Czas rozpocząć show. Zacisnąłem ręce na kierownicy i odpaliłem nitro dzięki czemu wystrzeliłem jak z procy i nim się obejrzałem byłem już na mecie jako pierwszy. Tak! Wygrałem! Zahamowałem z piskiem i uśmiechałem się sam do siebie. Widziałem jak mój rywal, który o mało co by mnie nie staranował pokazał mi środkowy palec, gdy przejechał obok mnie. Nie przejąłem się tym zbytnio. Nie ruszają mnie takie gesty, w końcu ja sam też takie wykonuję gdy ktoś mnie wkurzy. Zauważyłem jak zostaję otoczony przez tłumy ludzi. Postanowiłem wysiąść z pojazdu. Wszyscy mi gratulowali, uściskali dłonie itp. Najwięcej było dziwek. Wszystkie się do mnie dostawiały, ale każdą spławiałem. Nie chciałem żadnego jednorazowego numerku jak to miałem w zwyczaju kiedyś robić. Teraz gdy mam Emily nic innego nie potrzebne jest mi do szczęścia. Podszedł do mnie organizator i wręczył mi moją zasłużoną nagrodę. Uśmiechnąłem się w podzięce i uścisnąłem z nim dłoń jak z każdym. Nim się obejrzałem, a jego nie było już w zasięgu mojego wzroku. Sztuczne laleczki ponownie zaczęły się do mnie przyczepiać, lecz tym razem dochodziło jeszcze ocieranie się o moje krocze. Podniecało mnie to, ale hamowałem się by nie zrobić jakiegoś głupstwa. Odepchnąłem wszystkie i nie przyjąłem podawanych w moją stronę numerów telefonów. Pospiesznie wsiadłem z nagrodą do samochodu i jak najszybciej ruszyłem w kierunku domu. Te laski mogą się dostawiać, ale nie zrobię niczego co mogłoby zranić Emily. Przez całą drogę rozmyślałem o niej, jak to by wspaniale było przytulić i pocałować ją w tym momencie. Uśmiechnąłem się pod nosem skupiając się na drodze.
Postanowiłem uczcić dzisiejszą wygraną sam. Po zaparkowaniu w garażu wziąłem 200 funtów zanim zamknąłem go na pilocie. Idę do klubu, który znajduje się niedaleko domu, w którym aktualnie przebywam. Szybkim krokiem skierowałem się w jego stronę.
Już po niecałych 10 minutach byłem na miejscu. Przedzierałem się przez tłumy spoconych ciał co lekko mnie obrzydzało. W powietrzu można było wyczuć czysty alkohol i nikotynę. Skierowałem się do baru po czym usiadłem przy nim. Zamówiłem 1 mocnego drinka. Nim się obejrzałem, a napój został mi podany. Wziąłem go do ręki i jednym ruchem wypiłem go całego. Alkohol rozpalił mi gardło, to było naprawdę mocne. Takie są najlepsze! Tak mi to zasmakowało, ze piłem już 4 drinka i to tego samego. Siedziałem tyłem do parkietu a ja czułem w swojej krwi bardzo duże ilości % alkoholu. Bez zastanowienia mogę stwierdzić, że jestem już mocno wstawiony.
- Hej mięśniaku - powiedział jakiś miękki głosik bardzo uwodzicielsko. Odwróciłem się w bok i zobaczyłem tam piękną blondynkę - chciałbyś się zabawić? - spytała dosłownie mrucząc mi do ucha. Byłem pijany więc nie myśląc wiele zgodziłem się skinięciem głowy. - W takim razie jedziemy do ciebie czy do mnie?
Pomyślałem przez chwilę.
- Do mnie - na twarzy dziewczyny wymalował się szeroki, łobuzerski uśmieszek, chwyciła mnie za dłoń i wyprowadziła z lokalu. Szedłem nie równym krokiem co świadczyło o moim pijanym stanie. Prowadziłem ją do swojego domu.
Obściskiwaliśmy się na łóżku, a gdy kobieta zaczęła przez spodnie pieścić moją erekcję coś mnie tknęło i zatrzymało. Liam! Otrząśnij się! Masz Emily! Nie możesz tego zrobić! - krzyczał jakiś głos w mojej głowie. Nie mogłem dokładnie go zrozumieć przez to, ze w mojej krwi nadal znajdowała się spora ilość alkoholu. Dziewczyna chciała już ściągać moją bluzkę, ale zatrzymałem ją chwytajac jej nadgarstki. Odsunąłem się od niej pospiesznie i przetarłem nerwowo twarz dłońmi.
- Ej! A tobie co!? - powiedziała już trochę zezłoszczona blondyna
- Wyjdź z mojego domu - powiedziałem bez zastanowienia.
- Goń się - warknęła i wybiegła z pokoju, później słyszałem trzaśnięcie frontowych drzwi. Jak ja mogłem dopuścić się do takiego czegoś!? Jedno jest pewne...Emily nie może się dowiedzieć o czymkolwiek.
--------------------------
Jest 20 :) Miałam problemy przy tym rozdziale bo przeglądarka wyłączyła mi się na chwilę, a ja nie zapisałam całego rozdziału przez co została mi połowa zapisana z wczoraj :/ musiałam zacząć pisać od nowa dalszą cześć. Mam nadzieję, że jest okej. No i w końcu wiecie jak ma na imię anonimek ^^ jest nim Martin :)
Za wszelkie błędy bardzo przepraszam i proszę was o komentarze, to wiele dla mnie znaczy a im nowsze rozdziały tym prawie wgl nie ma nowych komentarzy :( A one są dla mnie motywacją
Czytasz = Komentujesz
Głupi Liam, jak on tak mógł... W sumie dobrze, że się ogarnął no bo jak nie to by miał wpierdol ode mnie hahaha
OdpowiedzUsuńGify w tym rozdziale >>>>>>
I ogółem myślałam, że Martin to jakiś porywacz, jaaaa nie mooogę ale ja jestem głupia xd I tak jestem ciekawa jak wygląda ten Martin pewnie jakiś brzydki, bo ty droga Angeliko masz gust przeciwny do mnie xd
A wracając do rozdziału, to nawet dobrze że Liam wygrał ten wyścig, a Emily nie siedzi przynajmniej sama w tym domu. Ej a co się stało z mamą Emily? wiem, wiem pewnie gdzieś to już pisałaś ,ale ja jestem głupia i nie pamiętam
dobra to będzie na tyle, pamiętaj że masz czytelnika i nie możesz tak łatwo się poddawać, i musisz pisać te rozdziały ^^
Bo jakbyś przestała.... to obiecuje, że już nigdy nie zaśniesz spokojnie he he he
dobra nie, stop xd
to czekam do następnego rozdziału x :)
hah matka Emily zginęła w wypadku samochodowym ;) pisałam w prologu albo w pierwszych rozdziałach ;)
Usuńa Martin też sama nie wiem jak wygląda xD ustaliłam że jest szatynem xD ale postaram się znaleźć jakieś zdj i wstawię do bohaterów
Genialneee ! <3 Aw, aw !
OdpowiedzUsuńDobrze, że Liaś się opamiętał :) Jakby ją zdradził, to osobiście skręciłabym mu kark!
Nie mogę doczekać się powrotu Payne'a do Londynu! :3 Tylko żeby Martin nie wtrącał się w ich związek :< umm.
Świetnie napisany rozdział! Genialny!
Czekam na kolejny!
Pozdrawiam, Lizzie xX
takie komentarze proszę o dodawanie w zakładce "POLECANE" ;)
OdpowiedzUsuńWow świetny !!
OdpowiedzUsuń