czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 4

Gapiłam się tak w tamto miejsce jak zahipnotyzowana. Przed moją twarzą ktoś zaczął machać ręką i pstrykać palcami.
- Halo! Ziemia do Emily! - odezwała się Lis. Ocknęłam się w końcu odwracając tym samym w jej stronę
- Co? - spytałam
- Patrzysz się w tamtą stronę jakieś 10 minut! Zobaczyłaś ducha czy co?
- Nie, nie, pójdźmy na spacer, nie chcę tu dłużej siedzieć - zaproponowałam, gdy do mojej głowy wpadła myśl, ze ten facet mógłby tutaj przyjść.
- Ale czemu? - czy ona musi być taka ciekawska!? Muszę coś wymyślić, bo nie powiem jej "No bo tam przy tym klubie jest facet który mnie dzisiaj podwiózł i chciał mój numer telefonu...". Myśl Emily! Myśl! Wiem!
- Źle się czuję, wolę wyjść na świeże powietrze - no brawo! Lepszej wymówki nie mogłaś wymyślić....
- Okej, a co z kawą? W ogóle jej nie tknęłaś - wskazała palcem na kubek stojący dokładnie przede mną
- Jednak nie chce mi się pić, proszę chodźmy już - chwyciłam torebkę i wstałam
- Dobra, jak chcesz - wzruszyła ramionami, wzięła ostatni wielki łyk kawy po czym dołączyła do mnie.
Gdy wyszłyśmy katem oka zauważyłam, ze ten dupek przygląda się nam oparty o auto. Szybko pociągnęłam Lissę za sobą.

Liam's POV

Patrzyłem się na 2 dziewczyny, jedną znałem to była Emily, a druga to zapewne jej przyjaciółka. Kiedy przyspieszyły zaśmiałem się pod nosem i pokręciłem głową z dezaprobatą. Z myślenia wyrwał mnie głos Niallera.
- liam! Idziesz? - zawołał stojąc już przy wejściu do klubu
- Idę! Idę! - spojrzałem ostatni raz w miejsce gdzie przed chwilą były dziewczyny. No właśnie BYŁY, bo już ich tam nie ma. Westchnąłem i odepchnąłem się od samochodu. Po chwili stałem obok chłopak, jak tylko ochroniarze nas zobaczyli, wpuścili od razu. Wiedzieli kim jesteśmy wiec woleli z nami nie zadzierać. Weszliśmy do środka, rozejrzeliśmy się po klubie w poszukiwaniu reszty naszej bandy, mój wzrok zatrzymał się na jednym ze stolików, siedzieli przy nim Louis, Zayn i Harry. Wskazałem Horanowi to miejsce, skinął głową, następnie ruszyliśmy do nich. Dosiedliśmy się na co wszystkie pary oczu skierowali na nas.
- Gadaj - odezwał się Styles do mnie
- No więc macie przed sobą zwycięzce kolejnego wyścigu - uśmiechnąłem się triumfalnie.
- No to gratulacje! - powiedzieli chórkiem rozradowani
- Było łatwo jak zawsze - wzruszyłem ramionami
- Ale najważniejsze jest to, ze nie przegrałeś bo wiesz co bym zrobił - odezwał się Malik - tak w ogóle ile kasy wygrałeś?
- 20 patyków
- Wow! Jestem z ciebie dumny! - zaśmiał się klepiąc mnie po plecach
- To teraz uczcijmy twoją wygraną! Pójdę zamówić 5 drinków - Tommo wstał gwałtownie i podszedł do baru. No to dzisiaj na bank wrócę do domu upity.

Emily's POV

Razem z Lissą spacerowałyśmy przez park. Gadałyśmy na różne tematy, stwierdzam, że jesteśmy już przyjaciółkami. Czuję się jakbyśmy znały się od kilku lat. To moja pierwsza przyjaźń. Przystanęłyśmy przy niewielkim stawie. Widok był nieziemski!
- To teraz gadaj, kim jest ten koleś co dzisiaj cię podwiózł? - spytała nagle
- Nikim, tak po prostu mnie odprowadził - wzruszyłam ramionami
- Mhmmm....bo uwierzę...niby wsiadłabyś do samochodu nieznajomego...? - uniosła brew
- Jezu, on serio jest dla mnie nikim - przewróciłam oczami wzdychając
- Ja widzę, ze coś jest na rzeczy...widzę to po twoim spojrzeniu na niego
- Ja pierdolę, myśl jak chcesz ja powiedziałam ci prawdę - odeszłam kawałek od dziewczyny - Wracam do domu, pa! - pokiwałam jej, a ona to odwzajemniła. Trochę mnie wkurzała, nie powiem, że nie. Jakaś część mnie wierzyła w te słowa, które mi przekazała, a druga temu zaprzeczała co było strasznie irytujące. Osobiście wolę tą drugą...przynajmniej tak myślę...

Weszłam do domu, zamykając za sobą drzwi z hukiem
- Jestem! - krzyknęłam tak aby tata wiedział o moim przyjściu.
Nastała grobowa cisza. Po odwieszeniu płaszcza na wieszak i odstawieniu butów do schowka na nie, zaczęłam penetrować cały dom w poszukiwaniu ojca. Niestety nikogo nie było, co oznaczało, ze znów został dłużej w pracy, albo wałęsa się po ulicach jak jakiś bezdomny. Zrezygnowana pobiegłam do swojego pokoju na piętrze. Przebrałam się błyskawicznie w koszulę nocną sięgającą mi do połowy ud, nastepnie wskoczyłam energicznie do łóżka, spojrzałam na zegarek. Wybiła 11 w nocy, postanowiłam więc zasnąć zamiast siedzieć bezczynnie i się nudzić.

Liam's POV

Siedzimy w tym klubie już jakieś 2-3 godziny. Oczywiście wszyscy jesteśmy schlani, no może oprócz Niall'a, on wypił z nas najmniej bo dosłownie wziął tylko jeden mały łyk. Nigdy nie zrozumiem gościa...
- Niall! Odwieszesz mne do hauppyy? - wysepleniłem do niego
- Spoko, tylko mi się nie wyrzygaj na tapicerkę - poinformował
- Ob-Obiecuje ze tegzo ne zlobie - przyłożyłem jedną rękę do torsu, a drugą uniosłem w górę dając obietnicę. Zacząłem się śmiać nawet nie wiem z czego...
- Dobra idziemy, pa chłopaki! - Horan pożegnał się ze wszystkimi, chwycił mnie pod pachę. Zanim się zorientowałem siedziałem już na miejscu pasażera. Moje powieki stawały się coraz cięższe

Obudziło mnie szturchanie przez kogoś.
- Stary! Obudź się koniu! Nie będę cię nosił! - mówił podniesionym tonem
- Dobra, dobra nie dzuj se tak! - wymamrotałem wysiadając z auta, zachwiałem się i gdyby nie Niall zapewne zaliczyłbym glebę. Przytaszczył mnie ostrożnie do mojego pokoju i rzucił na łóżko, ja na to wybuchłem śmiechem. Chłopak pokręcił głową z dezaprobatą.
- Jutro będzie cię mocno głowa bolała...
- Eeee tam nie pieldol... - zaśmiałem się po raz kolejny tej nocy.
- No ciekawe co cię tak bawi - przewrócił oczami - Idź spać to dobrze ci zrobi, ja spadam.
Horan zniknął z mojego pola widzenia. Próbowałem zasnąć.

Niall's POV

To staję się już męczące. Czasami czuję się jak ich ojciec albo prywatny ochroniarz. Cały czas tylko piją jakby nie mieli ciekawszych rzeczy do roboty. Ruszyłem z podjazdu Liam'a, musiałem wrócić po resztę idiotów. Chyba jako jedyny nie lubię tyle pić. Dobra fajnie, Liam wygrał wyścig no ale żeby za każdą wygraną się upić to serio pojebane. On prawie codziennie wygrywa. Co gorsza nie mogę ich pouczać bo by mi wjebali albo wypierdolili z gangu, a tego nie chcę. Muszę jakoś zarabiać na życie. Fakt, jest to jedno z najgorszych możliwych zajęć, ale mi odpowiada taki styl życia. Lubię ten dreszczyk adrenaliny każdego dnia.

Na miejscu zobaczyłem jak cała trójka idzie po pijaku ulicą, westchnąłem i wysiadłem z auta, które zatrzymałem dosłownie przed nimi.
- Czy was pojebało!? Chodzić pijanemu po jezdni!? - krzyknąłem przykuwając ich uwagę na sobie. Wciągnąłem wszystkich do samochodu na co oni głośno się zaśmiali. Przewróciłem oczami i zająłem miejsce kierowcy. No to w drogę! Oby czegoś po drodze nie wypalili....

---------------
Siemanko! :D
Ugh, pewnie ten rozdział zawaliłam.... ;/ Ale pierwszy raz wypowiedział się Niall! ;D Krótko ale był, licze na komentarze! <3

Czytasz = Komentujesz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy