poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 11

Emily's POV

Minęła ta godzina i nadal nikt do mnie nie przyszedł z pytaniem czy nie jestem czasem głodna! Gdzie do cholery podziewa się Marcel! Dlaczego go ze mną nie ma, w tym pokoju!? Chcę się w końcu dowiedzieć o co chodzi z tą decyzją...Z myślenia wyrwał mnie odgłos przypominający burczenie brzucha...no tak to mój żołądek domaga się jedzenia. Wstałam gwałtownie z łóżka, stojąc pod drzwiami zaczęłam w nie trzaskać. Postanowiłam tak robić dopóki któryś z nich pofatyguje się przyjść i sprawdzić o co mi chodzi. Trzaskałam tak z 15 minut aż w końcu ktoś otworzył dość ostro drzwi, poleciałam na ścianę uderzając w nią plecami co lekko zabolało. Podniosłam głowę aby sprawdzić kto mnie odwiedził. Był to Liam...no tak on był akurat najmniej oczekiwaną przeze mnie osobą. Po tym co mi chciał zrobić nie mam do niego zaufania, ale fakt, wcześniej też go nie miałam. Teraz po prostu bardziej się go boję.
- Po co tak kurwa walisz w te cholerne drzwi!? - warknął piorunując mnie wzrokiem. Wzdrygnęłam się na jego ostre słowa oraz te jego spojrzenie. On mnie serio przeraża.
- Głodna jestem - powiedziałam cicho nie chcąc na niego krzyczeć, bo to by jedynie pogorszyło sytuację.
- I to powód żeby tak rąbać? - prychnął
- Tak, bo może nie zamierzam umierać z głodu? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.On tylko przewrócił oczami.
- Okej zaraz ci coś przyniosę - po tych słowach zniknął mi z oczu, oczywiście nie obyło się bez zamknięcia mnie ponownie w pokoju. Wróciłam na łóżko, bawiłam się końcówkami swoich włosów. Czekałam tak 15 minut aż w końcu przyszedł brunet i podał mi talerz z 3 skibkami chleba z pasztetem pomidorowym. Mmmm mój ulubiony obkład.
- Dziękuję - powiedziałam prawie że nie słyszalnie i niepewnie. Nie wiem dlaczego ale prychnął tak jakby to podziękowanie z mojej strony było bez znaczenia. No dobra nie mam się czego dziwić....
- Gdzie jest Marcel? - spytałam nagle przerywając chwilowo jedzenie kanapek
- Na siłowni - wzruszył ramionami. Mnie ta odpowiedź zszokowała, no bo jak to możliwe!? Przecież on miał być trzymany w zamknięciu jak ja. Czy to ma związek z tą decyzją...?
- Jak to!? Jego trzymacie wolno a mnie w zamknięciu!? Chcę się z nim widzieć!
 - Sorry ale to czy się z nim zobaczysz czy nie zależy od mojego szefa - powiedział beznamiętnie opierając się o zamknięte drzwi.
- To przekaż mu że chcę się zobaczyć z bratem! - krzyknęłam
- Ej ej nie unoś się tak bo tym razem nie ujdzie ci na sucho, nikt by teraz nam nie przeszkodził - pogroził
- Nawet nie próbuj się do mnie zbliżyć! - warknęłam
- Serio się uspokój bo zaraz tego pożałujesz - odwarknął. Otworzyłam usta żeby coś powiedzieć ale w ostatniej chwili powstrzymałam się od powiedzenia czegokolwiek co mogłoby zaszkodzić mojemu życiu. Usłyszałam jak drzwi zamykają się z trzaskiem, westchnę łam i powróciłam do jedzenia. Oby Marcel tu przyszedł, chcę się dowiedzieć jak to możliwe że teraz siedzi sobie na siłowni. Po zjedzeniu, odstawiłam talerz na komodę i nie zauważyłam nawet kiedy zasnęłam przez znudzenie.

Poczułam jak ktoś szturcha moje ramię, od razu otworzyłam oczy i podniosłam się do siadu. Spojrzałam na miejsce obok mnie, to był Marcel...wielka ulga.
- Zasnęłaś a jest dzień - zaśmiał się
- Zasnęłam bo mi się nudzi, możesz mi powiedzieć dlaczego cię wypuścili i byłeś na siłowni!? - spytałam od razu
- Ja...Musiałem - zająknął się
- Ale co musiałeś? - spytałam trochę spokojniejszym tonem.
- Malik zaproponował mi powrót do gangu, powiedział też że jeżeli się nie zgodzę to zabiją cię - powiedział na jednym wdechu. Moje oczy podwoiły swoje rozmiary.
- Że co!? Wróciłeś do nich!? Czyli teraz pracujesz z nimi?! - podniosłam głos
- No tak, ale zrozum, zrobiłem to dla ciebie... - ściszył głos
- I teraz niby ty też zaliczasz się do moich porywaczy? - powiedziałam odwracając od niego wzrok, po prostu tym mnie wkurzył i nie mam zamiaru mówić do niego normalnie. Przez jego decyzję teraz nie będzie miał mnie kto pocieszyć bo będzie zajęty uprowadzaniem innych, handlem narkotyków i morderstwami jak każdy bandzior...Dlaczego mnie spotykają takie przerażające rzeczy!
- Proszę cię nie obrażaj się, nie jestem porywaczem, będę cie bronił i nie obchodzi mnie to czy zabiją mnie za to czy nie ale spróbuję cię stąd wyciągnąć
- Tsa...na pewno ci się uda...Ten idiota Liam cały czas mnie pilnuje więc nie ma szans żebyś mnie stąd uwolnił - powiedziałam ze spuszczoną głową, bawiłam się palcami.
- Idiota? Ucieczki? Możecie pomarzyć - ktoś zaśmiał się szyderczo, rozpoznałam ten głos...Liam...Boże on wszystko słyszał! Mamy przejebane. Spojrzałam na niego, stał oparty o drzwi ze skrzyżowanymi rękoma na piersi. Marcel nic się nie odezwał, a ja zamarłam gdy ruszył w moją stronę.
- Marcel wynoś się z tego pokoju, muszę pogadać z Emily - powiedział ostro w stronę mojego brata. Czułam że chce mi coś zrobić, w tym momencie mój strach wzrósł do maximum. Chłopak wyszedł od razu. Super! Po prostu świetnie! Mówił że mnie obroni a tymczasem wyszedł jak gdyby nigdy nic. Wspięłam się wyżej łóżka żeby zachować bezpieczną odległość od brązowookiego.
- Nie nazywaj mnie więcej idiotą rozumiesz!? - warknął siadając na łóżku blisko mnie. Jako odpowiedź dostał ode mnie jedynie skinięcie głowy.
- Nie usłyszałem odpowiedzi, kiwanie tą główką możesz sobie w dupę wsadzić! - syknął na co się wzdrygnęłam
- Będę ci odpowiadać jak tylko będę chciała! - nie mogłam się powstrzymać, wypowiedziałam te słowa bez przemyślenia, poczułam piekący ból na policzku. On mnie uderzył! Czułam jak w kącikach moich oczu zbierają się łzy, to naprawdę zabolało...
- Masz nauczkę za to pyskowanie i mi tu nie rycz - powiedział oschle. Zignorowałam jego słowa i po prostu zaczęłam płakać. Dlaczego on to zrobił! Już wolałam jakby na mnie nakrzyczał i tyle, ale w sumie uderzenie lepsze niż zgwałcenie przez tego drania, chociaż i tak mógłby to jeszcze zrobić. Odsunęłam się od niego, położyłam się na brzuchu i płakałam prosto w poduszkę. Poczułam jak gładzi mnie swoją ręką po moich plecach. Oh teraz dopiero odezwało mu się sumienie tak!? Niech sobie to w dupę wsadzi... Strąciłam gwałtownie jego rękę z mojego ciała.
- Przepraszam ja nie chciałem... - powiedział z wyrzutem?
- W dupie mam twoje przeprosiny, wiem że wcale nie jest ci przykro, wręcz przeciwnie, uwielbiasz krzywdzić dziewczyny! - załkałam, ale próbowałam zachować choć trochę ostry ton
- Emily... - przysunął się do mnie. Co on zamierza zrobić!?

----------------
Cześć kochani!
No cóż w tym rozdziale było ociupinkę akcji ;D Końcówkę postanowiłam zrobić tajemniczą :3 ja zua xD Jak myślicie co się wydarzy dalej? Co Liam chce zrobić Emily? :> Oczywiście czekam na wasze opinie ^_^ Przy okazji jeszcze raz dziękuję za tyle wyświetleń tego opowiadania Kocham Was xx

Czytasz = Komentujesz

3 komentarze:

  1. Lallala Liam ma sumienie ! :D
    Co on teraz może zrobić...przeprosić ? wytłumaczyć ? zapewnić,że jej się nic nie stanie ? Kurde nie wiem =/ haha wyzna jej miłość,zamieszkają razem potem mały Payne z bronią jako zabawką xD. Nie no nie wiem....poddaje się ! :P
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha powiem ci że rozbawiły mnie twoje pomysły zwłaszcza to z dziećmi xD dziękuję za miły komentarz ;D oczywiście nie powiem co będzie dalej ;p jestem zua wiem wiem xD

      Usuń
  2. bardzo fajne opowidanie ciekawe co on chce jej zrobić :( Szkoda mi jej oby brat jej pomógł :( Czekam na kolejny @swagbaby69_

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy