niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 15

Liam's POV

Minęły 2 minuty a ich nadal nie było, chciałem już ruszyć ale Harry zatrzymał mnie, poprosił abyśmy poczekali jakieś 5 minut. Zgodziłem się niezadowolony. Nie zmieniliśmy miejsca. W końcu zauważyłem zbliżające się auto, lekko mnie to ucieszyło bo nie chciałem dłużej czekać. Z samochodu  wysiadł Zayn, Niall i Louis. Widziałem jak Malik mówi coś do Marcel'a zapewne kazał mu zostać w samochodzie. Nie dziwię się mu...nie możemy zaufać jej bratu skoro dopiero co wrócił i mówił coś o ucieczce gdy ich nakryłem na tym.
- Nareszcie! - powiedziałem z irytacją gdy podeszli do nas
- Dobra przecież to nie było tak długo - zaśmiał się Lou
- Masz plan działania? - spytał Mulat
- Nooo nie za bardzo, nie myślałem o nim - odpowiedziałem
- Uuuuu czy my o czymś nie wiemy? - zapytał rozbawiony Niall
- Niby co? - uniosłem brew
- Zakochałeś się w tej lasce? - poruszył sugestywnie brwiami blondyn
- Co!? Nie w życiu! - prychnąłem, sam nie wiem czy była to prawda czy nie...Nie wiem czy martwienie się i chęć bronienia jej jest oznaką zakochania się czy nie. Nad czym się zastanawiasz Liam! Emily jest uwięziona a ty rozmyślasz o uczuciach! Weź się pacnij w ten chory łeb! - mówi moja podświadomość. O rzesz kurna to prawda, zamiast ją ratować to my se gadamy o jakiś pierdołach...Malik chciał już coś powiedzieć ale przerwałem mu.
- Przestańmy gadac tylko zróbmy to co mieliśmy zrobić! - powiedziałem podnosząc głos
- Stary spokojnie - uspokajał mnie Harry - dobra idziemy - po tych słowach ruszyliśmy po kryjomu wszyscy w stronę budynku. Wtargnęliśmy do jego wnętrza bez robienia jakiegokolwiek hałasu. Usłyszeliśmy rozmowy na piętrze i parterze, rozdzieliliśmy się. Ja, Hazz i Louis poszliśmy na piętro, a Zayn oraz Niall na parter. Gdy doszliśmy do drzwi za którymi dobiegała zwykła konwersacja, wyjęliśmy z kieszeni pistolety. loczek i lou stali po obu stronach drzwi, ja natomiast byłem na wprost nich. W końcu wyważyłem je kopiąc w nie. Wszystkie pary oczy mężczyzn będących w tym pomieszczeniu zwróciły się na nas.
- Co jest kurwa!? - warknął jeden z nich
- Na ziemię już! - krzyknąłem, przestraszeni opadli na ziemię, nogami w trójkę odsunęliśmy pistolety od ich
rąk. Zauważyłem Philip'a - No i co teraz powiesz? Coś myślę że ta zemsta ci nie wyszła, gadaj gdzie Emily albo odstrzelę ci łeb! - warknąłem ponownie. Ten zaśmiał się tylko. No i z czego się tak cieszysz pacanie!?
- Payne zakochany...a jednak - zakpił - twoja dziewczyna siedzi sobie gdzieś tutaj ale nie powiem ci gdzie - zaśmiał się, to nie był miły śmiech to był wkurwiający śmiech.
- Nie zakochałem sie kurwa! Gadaj gdzie jest albo... - nie dokończyłem bo w tym samym czasie weszli chłopacy
- Liam zostaw ich my się nimi zajmiemy, idź do Emily jest za 2 drzwiami od prawej - poinformował Zayn podchodząc do mnie. Nic nie odpowiadając ruszyłem w kierunku pomieszczenia, gdzie przetrzymywana była brunetka. Wparowałem do środka, mój wzrok od razu dostrzegł Emi. Przywiązana była do krzesła, jej głowa zwisała w dół. Widząc ją w takim stanie kolejny raz poczułem ukłucie w okolicach klatki piersiowej oraz buzującą we mnie złość do Philip'a. Powolnym krokiem podszedłem do niej.
- Zabij mnie, nie chcę znów być przez ciebie pobita i nagrywana wolę umrzeć. - powiedziała cicho. Pewnie myślała że to ten psychol, westchnąłem pod nosem i ukucnąłem przed nią. Uniosłem jej pod brudek do góry.
- Wiesz nie zamierzam cię zabić - zaśmiałem się
- Liam!? Ale jak ty...co ty tu...po co tu przyszedłeś? - spytała marszcząc czoło.
- Nie wiem co mnie napadło ale coś we mnie kazało mi cię ratować, bronić czy coś w tym stylu wzruszyłem ramionami
- Ja...ja myślałam że się mną nie przejmiesz, myślałam że chcesz się mnie pozbyć...
- Cóż mógłbym to zrobić ale tak się nie stało bo jak już mówiłem czułem coś dziwnego w sobie - oparłem ręce na jej kolanach, widziałem jak się wzdryga na ten ruch.
- Oh - tylko tyle zdołała wydusić
- Rozwiążę cię i wrócimy do naszej bazy - zacząłem ją odwijać ze sznurów którymi była obwiązana.
- Wole być zabita niż przeżywać coś podobnego kolejny raz - powiedziała bardziej pewniejszym tonem niż wcześniej.
- A jeśli puszczę cię wolno? - spytałem stając z powrotem przed nią gdy skończyłem to co miałem zrobić.
- Na pewno to zrobisz... - prychnęła pocierając nadgarstki, pewnie ją bolały...
- No ta....nie uwierzysz mi ale tak zrobię - cy chcę to zrobić? Nigdy jej już nie zobaczę...Przypomniałem sobie mój sen, dlaczego w takim momencie wrócił do mojej głowy!? Nie wiem czy uznać to za jakiś znak czy za zwyczajny powrót do wspomnień nocnych.
- Serio? - uniosła brew, w jej oczach widziałem że jest zaskoczona a za razem radosna. Skinąłem głową zamiast odpowiedzi słownej. - dziękuję - wstała z krzesła i wtuliła się we mnie. No nie powiem...zaskoczyła mnie tym ruchem, nie wiem dlaczego ale odwzajemniłem uścisk. Co się ze mną dzieje!? Gdzie jest ten zły Liam!? Nigdy się tak nie zachowywałem, jedno jest pewne...w tej dziewczynie jest coś co mnie przyciąga.

Emily's POV

Nie wiem dlaczego przytuliłam go, ale miałam taką potrzebę. Coś niewidzialnego pchnęło mnie po prostu na niego. Nie mogę uwierzyć że zgodził się mnie wypuścić... Nawet nie wiem dlaczego to zrobił, to co powiedział że coś mu kazało mnie uratować było dosyć dziwne. Nie sądziłam ze ktoś taki jak on potrafi być choć trochę milszy. Na początku był dla mnie surowy, a teraz? Teraz jest zupełnie inny, jestem bardzo ciekawa czy jakakolwiek inna osoba zdołała poznać Liam'a od tej lepszej strony...W końcu oderwałam się od niego gdy wróciłam do rzeczywistości. Byłam w samym ręczniku a ja się z nim przytulałam! O Boże....Moje policzki natychmiastowo nabrały czerwonego odcienia. Zobaczyłam pierwszy raz w jego oczach błysk rozbawienia. Uśmiechnęłam się lekko.
- Chodźmy odwiozę cię do domu - powiedział kierując się do drzwi - Marcel czeka w aucie. - dodał po chwili. Szybko ruszyłam w jego stronę. Chwilę później wychodziliśmy z budynku. Liam zaprowadził mnie do auta w którym czekał już mój brat. Wsiadłam pospiesznie i przytuliłam się do niego.
- Dlaczego masz na sobie ręcznik? - spytał  lustrując moje ciało.
- Nie zdążyłam się przebrać...porwano mnie od razu po kąpieli... - zajęłam swoje miejsce odsuwając się od niego.
- Mhm - tak bardzo się wysiliłeś z tą odpowiedzią Marcel...Widziałam jak brunet mówi coś do reszty gangu po czym usiadł za kierownicą. Spojrzał przelotnie na mnie w przednim lusterku, a następnie przekręcił kluczyki w stacyjce, ruszył z pod miejsca ze złymi wspomnieniami kierując się nie wiadomo gdzie.
- Um...gdzie jedziemy? - spytałam nie pewnie, jak zawsze ciekawość wzięła górę...
- Do twojego domu - powiedział poważniejszym tonem. Oh czyli wrócił tamten zły porywacz? A myślałam że będzie tak pięknie...Nic nie odpowiedziałam, zaczęłam wpatrywać się w krajobrazy za oknem które mijaliśmy. Czułam jak moje powieki stają się cięższe, w końcu usnęłam.

Czułam jak czyjeś ręce unoszą mnie do góry. Uchyliłam niezauważalnie powieki i co zobaczyłam!? To Liam, on niósł mnie na rękach. Na zewnątrz trochę się obawiałam, nie wiedziałam gdzie mnie zanosi, czy byliśmy w moim domu czy na jakimś pustkowiu. W duchu czułam radość? Nie rozumiem tego...jak można odczuwać radość z powodu niosącego mnie mojego porywacza?...Odkąd zostałam uprowadzona zauważyłam że się zmieniłam. Czy to możliwe, ze to wszystko przez tego umięśnionego bruneta i jego kumpli? Nie raczej nie...Przymknęłam ponownie oczy, po chwili poczułam pod sobą miękki materac. Znam to...to moje łóżko. Wielka ulga, jestem u siebie w pokoju. Jednak wiedziałam ze on nadal stoi obok i patrzy się na mnie. Postanowiłam udawać, że śpię. Nadal tam był...Ja pierdziele co on jeszcze tu robi!? I wtedy mnie zamurowało, moje usta zostały czymś zwilżone, było to miękkie i nie powiem ze nie podobało mi się to
ponieważ było wręcz przeciwnie....O Mój Boże! Czy Liam właśnie mnie pocałował!? Nie wytrzymałam i otworzyłam szeroko oczy. Chłopak natychmiastowo oderwał się ode mnie i nerwowo potarł swój kark.
- Co ty do cholery robisz!? - spytałam zrywając się do siadu, o matko cały czas jestem w tym gównianym ręczniku!? Świetnie! W każdej chwili on mógł cię zgwałcić Emily a ty postanowiłaś wtedy udawać że śpisz! - odezwała się po raz kolejny w tym dniu moja podświadomość. Nie wiem czemu ale tym razem nie wierzyłam ze mógłby to zrobić...Wlepiłam swój wzrok na brązowookiego, widziałam że jest lekko speszony tą sytuacją.
- Ja... - zauważyłam jak lustruje moje ciało i uśmiecha się pod nosem gdy zatrzymał się na moich miejscach intymnych. O co mu chodzi!? Spojrzałam w to miejsce i momentalnie zrobiłam się czerwona jak burak, wszystko było odsłonięte! Pierdolony ręcznik! Szybko chwyciłam kołdrę i okryłam się nią, jedną ręką przytrzymywałam górę miękkiego materiału aby i ta część nie została odkryta.

-----------------------------
No tak dodany ale trochę późno... :/ pisałam go jakieś 5h bo ciągle miałam nowe interakcje i mi się wszystko mieszało, no ale ważne ze udało mi się napisać. Dziwię się końcówki tego rozdziału, w ostatniej chwili pomyślałam nad takim zwrotem akcji ;D Mam nadzieję ze się podobało xx

Czytasz = Komentujesz

2 komentarze:

  1. Znalazł ją
    Uwolnił
    Ona go przytuliła
    On ją pocałował...
    Ten rozdział przeczytałam jakoś po 1 w nocy. Dzisiaj rano (tak14 to jeszcze rano xd)
    Musiałam to jeszcze raz przeczytać,bo nie wierzyłam,że to się stało naprawdę ! ;D
    Teraz nie mam pojęcia co będzie w nowym rozdziale...może się spotkają w sklepie ? ona wpadnie w tarapaty ? Kurde nie wiem!
    i lalala Liam się zakochał ! ona chyba też..
    Dobra nie przynudzam ;)
    Rozdział cudowny jak zawsze i czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem nowa na tym blogu ale okropnie mi się spodobał. Będę zaglądała co jakiś czas ;)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy