poniedziałek, 24 marca 2014

Rozdział 23

Przeczytaj notkę pod rozdziałem! x
Rozdział dedykuję @NiamNiLi, która dziś obchodzi urodzinki. Wszystkiego najlepszego skarbie! <3

*tydzień później/poniedziałek*

Liam's POV

Minęło już 7 dni od tamtego cholernego esemesa od Philip'a. Cały czas ten gif siedzi w moim mózgu. Nie mogę uwierzyć, że to zrobiła, to strasznie dobija. Zaczynam się też już niepokoić. Emily nie odbiera telefonu i nie odpowiada na moje sms'y. Kompletnie nie wiem co się z nią dzieję, przez ten tydzień moje myśli cały czas krążyły wokół nie i tylko niej, tak samo jest teraz. Zastanawiam się też czy nie odpuścić sobie ostatniego wyścigu, bardzo chcę ją zobaczyć i upewnić się czy z nią wszystko okej. Wczoraj miałem ten przedostatni wyścig, kolejny byłby za tydzień...Chyba podjąłem decyzję...nie mogę już dłużej z tym zwlekać. To zbyt poważna sprawa. Sięgnąłem szybko po telefon, który spokojnie leżał jeszcze przed chwilą na ławie. Wybrałem numer Zayn'a i przycisnąłem urządzenie do swojego ucha.
- Zayn - odezwał się surowo po 2 sygnałach
- Siema Malik! Tu Liam! Mam do ciebie sprawę - powiedziałem niepewny tego jaką odpowiedź dostanę, gdy przekażę mu moją ważną informację/prośbę - nazywajcie sobie to jak chcecie
- Kontynuuj - odpowiedział krótko. Poznałem po głosie, że nie jest dzisiaj zbytnio chętny do rozmów, a co za tym idzie? Jeszcze większy strach na jego reakcję. Tak dokładnie...Zayn jest jedyną osobą, której się boję.
- No bo...ten... - zacinałem się w zdaniach z nasilającym się zdenerwowaniem - Chciałem się ciebie zapytać, czy mógłbym już wrócić do Londynu? Mam
bardzo ważną sprawę do załatwienia. - wymamrotałem w końcu.
- To związane z Emily? - wow...dobry jest, on czyta mi w myślach czy jak? W normalnych okolicznościach w odpowiedzi dostałby ode mnie skiniecie głową, ale to, że znajdujemy się wiele kilometrów od siebie uniemożliwia tą czynność.
- Tak - wybełkotałem krótko
- Cóż...domyśliłem się...widziałem ją ostatnio. Tydzień temu o ile się nie mylę. - mógłbym przysiąc, że teraz pocierał swoimi palcami zarośnięty podbródek, zawsze tak obił gdy nad czym się zastanawiał.
- Gdzie?! - nagle jakbym mną wstrząsnęło...po przetworzeniu zdań Mulata zdałem sobie sprawę jakie miały znaczenie. Moje mięśnie napięły się gdy wyczekiwałem jego odpowiedzi.
- Na wyścigach gokartowych... - zrobił lekką przerwę, ale po chwili dokończył swoją odpowiedź - nie była sama, gadała z jakimiś dziewczynami i chłopakiem. - na ostatnie słowo zwyczajnie się wzdrygnąłem. To na pewno był ten chuj co odważył się ją dotknąć! Po informacji Zayn'a w moim ciele aż buzowało od panującej tam złości. Na prawdę muszę wrócić wcześniej niż planowałem.
- Kurwa! - krzyknąłem do słuchawki - Zayn! Ja muszę wrócić do Londynu! I to jeszcze dziś! - mój oddech z każdym słowem przyspieszał z wściekłości.
- Ile kasy już masz?
- Coś ponad 1 000 000 000 funtów będzie
- Dobra, masz moje pozwolenie na powrót, ale pozwalam ci tylko ten jeden jedyny raz! - powiedział stanowczo
- Dobra, w takim razie zobaczymy się jak podwiozę ci kasę! - po tych słowach rozłączyłem się. W duchu skakałem z radości za to pozwolenie powrotu, ale jednocześnie byłem wściekły. Wściekły na Philip'a...Szybko pobiegłem do tymczasowej szafy i otworzyłem ją. Podstawiłem pod nią walizkę i zacząłem wywalać z niej wszystkie swoje rzeczy nie kłopocząc się już ich układaniem. Teraz porządek najmniej mnie obchodził. Liczyła się Emily i tylko ona. Jak tylko oddam zarobioną na wyścigach kasę szefowi od razu pojadę do swojej dziewczyny. Oby nie było z nią tego skurwiela, który ją całował, bo nie ręczę za siebie.

***

Leciałem samolotem pierwszą klasą prosto do Anglii, do swojego kraju. Po samochody podobno przyjedzie nasz kumpel, który mieszka w USA. Dopiero gdy o to pytałem przed wylotem dowiedziałem się, że auta nie należały do naszego gangu. Cieszę się, że nie rozpieprzyłem któregoś z nich bo bym miał spore kłopoty. My jesteśmy najgroźniejszą sektą w całym Londynie, a właściciele fur, najniebezpieczniejszą grupą w USA. Siedząc w wygodnym fotelu rozmyślałem o tym jak powita mnie Emi. Obawiam się, że mnie odepchnie. Jeśli na prawdę widziała zdjęcia, to będę musiał się jej strasznie tłumaczyć.  Błagam w duchu, żeby po moich wyjaśnieniach mi wybaczyła...choć tak naprawdę nie ma czego wybaczać. W końcu do niczego nie doszło między mną, a tą dziwką o nie? Te intensywne myśli tak mnie wykańczały, że aż moje powieki robiły się coraz cięższe. Po 5 minutach odpłynąłem, w samolocie, który w ogóle się nie trzęsie i w tych intensywnych myślach, nie trudno było o sen.

Emily's POV

Mija tydzień od czasu gdy widziałam zdjęcia, jednak codziennie widzę przed moimi oczami twarz Liam'a. To bolesne. Cholernie bolesne. Jednak ktoś mnie pociesza...Tą osobą jest Martin. Cały czas dotrzymuje mi towarzystwa i pociesza. Czuję, że się trochę zbliżyliśmy. Nie wypełnia mi całkowicie pustki w sercu, ale trochę pomaga. Pomaga przezwyciężyć tęsknotę, żal, smutek i złość. Po tamtym jednym pocałunku...dosłownie chyba przypadkowym, coś się zmieniło. Widzę, że Martin jest jeszcze bardziej opiekuńczy, chwilami nawet za bardzo się mną przejmuje co czasami staje się irytujące. Od tamtego spotkania naszych warg więcej się to nie wydarzyło. Nie mam pojęcia czy to dobrze, czy może źle.
Za oknem panowała ciemność, w końcu jest już wieczór. Niedługo minie miesiąc odkąd ostatni raz widziałam bruneta. Z całych sił próbuję sobie go wymazać z pamięci, ale niestety nie wychodzi mi to. Widocznie mój umysł przyzwyczaił się do chłopaka, z czego aktualnie nie jestem zadowolona.
Leżałam na łóżku w swojej sypialni, którą dzieliłam z przyjacielem. W rękach trzymałam książkę, a moje oczy uważnie śledziły tekst. Była to szkolna lektura, która bardzo mnie wciągnęła, nosiła ona tytuł "Oskar i Pani Róża". Pozwalała mi choć na chwilę się wyciszyć, nie ma dużo stron, dlatego zostało mi niewiele stron do przeczytania. Siedziałam z nią już 1h, w końcu musiał nadejść moment, w którym ktoś przerwie mi tą jakże wspaniałą i uspokajającą ciszę.
- Wróciłem! - krzyknął z dołu mój aktualny współlokator. Westchnęłam głęboko zmuszona odstawieniem książki z powrotem na półkę. Po wykonaniu tej czynności, szurając laczkami o podłogę zeszłam na parter gdzie stał szeroko uśmiechnięty. Jego uśmiech był naprawdę piękny, może i nie miał idealnie równych i białych zębów, a jednak była w nich szczerość. Odwzajemniłam uśmiech. Chłopak uniósł do góry siatki pokazując mi, że zrobił zakupy na kolację. Ciekawe czy Liam też by tak zrobił...Nie! Stop! Nie myśl o nim! - krzyczy moja podświadomość. Potrząsnęłam głową, aby wypędzić z niej swoje niechciane myśli. Szatyn skierował się do kuchni, wszystkie produkty wystawił na blat, nie potzrebne schował do szafek i lodówki, a te które potrzebował do przyządzenia kolacji zostawił na blacie.
- Co dziś na kolacyjkę zrobisz? - spytałam opierając się o ramę drzwi uważnie mu się przyglądając.
- Kanapki z grillowanymi warzywami - odparł z entuzjazmem.
- O matko! Jesteś mega! Kocham to! - pisnęłam z radości. To było moje ulubione jedzenie. Zaśmiał się słysząc moją reakcję. Cały czas kręcił się przy blacie. Był strasznie skupiony na robieniu jedzenia. To było naprawdę godne podziwu. Rzadko widuje się facetów w kuchni, którzy robią coś dla ciebie do jedzenia, zamiast przyjść i rozwalić się na kanapie dodatkowo pytając się ciągle "Co jest do żarcia?". Od dziś Martin chyba jest moim kucharzem. Zachichotałam na tą myśl, na szczęście on tego nie usłyszał. Nie chcąc mu przeszkadzać poszłam do salonu i usiadłam przy stole czekając na prawdopodobnie pyszne jedzenie.


Szatyn spędził w kuchni 20 minut zanim przyniósł pożywienie i postawił je na stół. Oniemiałam z wrażenia, nie dość, że wyglądało to przepysznie to
dodatkowo ozdobił to tak, że aż chciało się na to rzucić.
- Mam nadzieję, ze ci zasmakuje, smacznego - powiedział uśmiechnięty Martin co odwzajemniłam, do tego powiedziałam krótkie "dziękuję" i zabrałam się za jedzenie. Biorąc pierwszy gryz po prostu się rozpłynęłam. To było wyśmienite! Wprost niebo w gębie. Moje próbki smakowe szalały. Zajadałam się z wielkim entuzjazmem, chłopak patrzał na mnie rozbawiony. Wolę nie wiedzieć jak wyglądałam, ale przypuszczam, że co najmniej określenie "świnia" by tu do mnie w tej chwili pasowało.

***

Po kolacji byłam obżarta jak nigdy w życiu, niby dwie kanapki, a tak potrafią wypchać człowieka. Po najedzeniu się i wstawieniu talerzy do zlewu postanowiliśmy, że obejrzymy film w internecie. Wybraliśmy "The Avengers". Uwielbiałam ten film, Martin nie za bardzo, dlatego podczas wybierania wykłócał się i marudził, ze nie lubi filmów z Marvel'a. Jednak cały czas byłam uparta i nie zamierzałam zmieniać zdanie dzięki czemu wyszło na moją korzyść i w końcu włączyliśmy właśnie ten film. Było jedno ale...Martin zażądał pocałunku w nagrodzie. Niepewnie się wtedy zgodziłam, postanowiłam zrobić to po skończonym filmie. Nie powiem...trochę byłam w stresie.

Niestety w końcu nadszedł ten czas, którego chciałam uniknąć. Zdenerwowanie w ogóle mnie nie opuszczało. Teraz musiałam dotrzymać obietnicy i wynagrodzić szatynowi uległość do filmu. Pocałunek. Wyłączył stronę na której oglądaliśmy film, a następnie to samo zrobił z laptopem odkładając go na ławę stojącą przed nami. Siedziałam na kanapie patrząc na swoje palce i bawiąc się nimi. Poczułam jak kanapa ugina się ponownie obok mnie informując mnie tym, że chłopak wrócił na swoje miejsce. Objął mnie pewnie ramieniem, odwrócił moja twarz w jego stronę tak abym na niego spojrzała. Zrobiłam to. Jego szare tęczówki intensywnie wpatrywały się w moje brązowe. Czułam się jakby wywiercał mi dziury w nich. Zaczynał zbliżać powoli swoją twarz do mojej, a ja już tylko czekałam na poczucie jego warg na moich. Jednak to się nie stało. Powód? Dzwonek do drzwi. Jedna część mnie była radosna, a druga jednak w minimalnym stopniu pragnęła pocałować Martin'a. Chłopak westchnął zrezygnowany i odsunął się ode mnie. Wiedziałam, że to ja muszę otworzyć drzwi, w końcu to mój dom.
Wstałam szybko z kanapy i poszłam do drzwi wejściowych. Otworzyłam je, a to kogo tam zobaczyłam po prostu mnie zamurowało.

------------------------
Jest nowy rozdzialik i do tego tajemnicza końcówka...takie jakie uwielbiam wam robić xD Rozdział nie zabrał mi wiele czasu bo tak mniej więcej 2h nawet niecałe będą ;)
Czekam na wasze opinie x Rozmyślam nad wprowadzeniem czegoś takiego jak np. 5 komentarzy = nowy rozdział. Ilość komentarzy która się tu pojawia trochę mnie smuci, nie mam prawie żadnej motywacji, bo wspierają mnie jakieś 4-5 osób :/ Więc pomyślcie nad tym, bo na prawdę jestem coraz bardziej przekonana do wprowadzenia takiego systemu, a nie chcę szczerze tego robić...
Pozdrawiam miśki x
@Liam_My_Loves

5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. ohhh...Zayn,już cię lubię ! ;)
    Ta końcówka.... Na 100000% to jest Liam! no chyba,,że sąsiadka przyszła po cukier ;)
    Rozdział oczywiście cudowny,a co do tych komentarzy.
    Wiem co czujesz kiedyś miałam ok 30 kom a teraz ledwo 20 ;(
    I to chyba dobry pomysł :) tylko nie rób tego błędu co ja i napisz lepiej
    od 5 komentarzy zobaczycie rozdział,co coś,bo jak dasz że 5 komentarzy = nowy rozdział to bd miała spam że już jest 5 kom a nadal nie dodajesz.
    Rozdział jak zawsze cudowny !
    Pozdrawiam :* i weny życzę ;)
    A ! Baba z Fizyki cię pozdrawia !
    Czytałam twój rozdział podczas lekcji i babsztyl to zauważył ... kazał cię pozdrowić i wstawiła mi uwagę ;P Moją pierwszą !! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja liczyłam mimo wszystko na pocałunek :)
    ale któż by się równał z Liamem ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. cuudowny rozdział :D czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy