piątek, 28 marca 2014

Rozdział 24

Emily's POV

Liam!? Co on do cholery robi pod moimi drzwiami!? Miał przecież być w USA! Nie...to nie może się dziać naprawdę. Stałam tak przed nim bez ruchu. Modliłam się tylko, żeby Martin nie wyskoczył z salonu. Jednak moje modlitwy nie zostały wysłuchane, ponieważ obok mnie zjawił się właśnie on. Wzrok bruneta stojącego w progu przeskakiwał raz na mnie raz na niego. Nikt nie zamierzał chyba przerywać ciszy panującej między nami. A była to cisza niezręczna. Najchętniej powydzierałabym się na Liam'a za to co mi zrobił, ale bałam się jego reakcji wiedząc to kim on jest. Wiedziałam, że jest strasznie wybuchowy, co przez moje pyskowanie nie skończyłoby się dobrze.
Po jakiś 3 minutach milczenia ktoś jednak postanowił zabrać głos.
- Witaj skarbie, przedstawisz mi swojego kolegę? - warknął widocznie zły na widok Martin'a
- Nie zasługujesz na to by go poznać, odejdź stąd - syknęłam
- Nie zasługuję!? Ja nie zasługuję!? Bo co!? Bo jest z tobą? Całujecie się gdy mnie nie ma!? Co ty do cholery wyprawiasz Emily! - mówił coraz głośniej, prawie krzyczał. Poczułam gromadzące się łzy w kącikach moich oczu.
- Co ja wyprawiam!? A kto bzyka się z jakąś pierwszą lepszą dziwką podczas pobytu w USA!? Z dala od swojej świeżo upieczonej dziewczyny!? - krzyczałam mu prosto w twarz przez łzy spływające po moich policzkach. Wszystko dookoła zaczynało mi się rozjeżdżać, a wszystko to przez płacz. Jedynie co zauważyłam to to jak mięśnie Liam'a napinają się, gdy usłyszał moje słowa.
- Do niczego nie doszło! Wywaliłem ją od razu gdy pomyślałem o tobie! - tłumaczył się, ale ja nie mogłam w to uwierzyć, każdy facet tak mówi..."Do niczego nie doszło". Czy oni na prawdę myślą, że po tych słowach wszystko będzie okej!? Jeśli tak to grubo się mylą.
- Nie wierzę ci - szepnęłam przymykając oczy, chciałam jakoś powstrzymać te słone krople. Nie chcę przed nim płakać choć powinien wiedzieć jak bardzo mnie zranił.
- Emily! Ja mówię prawdę.. - zbliżył się do mnie, a ja instynktownie zrobiłam jeden krok w tył. Nie chciałam w tej chwili jakiejkolwiek bliskości z nim. Nawet zapomniałam o tym, że Martin cały czas stoi z boku i uważnie nas obserwuje i słucha. W tej chwili nie chciałabym, żeby to wszystko widział.
- Nie wierzę ci! Rozumiesz!? Nie wierzę! Zdjęcia mówiły same za siebie... - nie wytrzymałam i wybuchłam
niekontrolowanym płaczem. Oparłam się o ścianę przy komodzie i sunęłam po niej na dół. Zakryłam twarz dłońmi i po prostu płakałam.
Poczułam czyjąś dłoń na mojej głowie, która mnie głaskała uspokajająco. Z początku myślałam, że to mój przyjaciel chce mnie pocieszyć, ale nie był to on, lecz brunet przez którego ryczę.
- Musisz mi uwierzyć, do niczego nie doszło. Nie mógłbym tego zrobić kiedy mam ciebie. - mówił coraz ciszej. Nagle jego ramiona oplotły mnie i przyciągnęły do swojego torsu. Nie chciałam się wyrywać, po prostu się w niego wtuliłam. Jedną dłonią pocierał moje plecy. Nie powiem...trochę się dzięki temu uspokoiłam. Teraz w miałam mętlik w głowie. Nie mam pojęcia co zrobić...wybaczyć mu coś czego podobno nie zrobił..., czy wyrzucić go już na stałe ze swojego życia?
- Powiedz mi Liam...C-czy ty naprawdę nie pieprzyłeś tej d-dziwki? - wydukałam jąkając się.Nie odważyłam się spojrzeć w jego oczy, cały czas miałam spuszczoną głowę.
- Tak, nie dobierałem się do niej, nic nie było, przysięgam - po tych słowach pogłaskał mnie kciukiem po policzku ścierając tym samym łzy. Następnie chwycił mnie dwoma palcami za podbródek i uniósł go do góry - Emily...spójrz na mnie i powiedz czy ja wyglądam jakbym kłamał? - w końcu odważyłam się na niego spojrzeć, jego brązowe tęczówki błyszczały. No błagam...on chyba nie chce płakać...
Pomyślałam chwilę, analizując wszystkie do tej pory zgromadzone wyjaśnienia Liam'a i  w końcu zdecydowałam co zrobię. Popatrzyłam jeszcze chwilę w jego piękne oczy, które przyciągały mnie jak magnez. Wpiłam się w jego usta. Czułam ten tak bardzo dobrze mi znany smak jego ust. Tęskniłam za tym. No cóż postanowiłam mu wybaczyć czegoś czego widocznie nie uczynił. Łzy przestały płynąć z moich oczu, zastąpiły je lekki uśmiech. Jedna moja dłoń oparła się o tors chłopaka, a druga powędrowała na jego kark bawiąc się w tym miejscu krótkimi włoskami. Liam pogłębiał pocałunek. Był on naprawdę namiętny i pełen uczuć. Pomyślałam, że na początek takich "przeprosin" wystarczy, dlatego oderwałam się od niego nie zmieniając położenia swoich rąk. Przypomniał mi się Martin. Spojrzałam na miejsce gdzie wcześniej się znajdował, lecz nie było go tam. Gdzie on polazł? W ciągu kilku sekund zobaczyłam jak przechodzi obok nas ze swoją walizką. O co tu chodzi!? Zmarszczyłam czoło zdezorientowana.
- Martin? Gdzie się wybierasz? - spytałam zaciekawiona tym co wyprawiał. Liam także spojrzał w stronę mojego przyjaciela.
- Wracam do domu...dzisiaj miałem wyjeżdżać przecież... - wzruszył ramionami. Westchnęłam i wstałam z podłogi. Podeszłam do szatyna i przytuliłam go.
- Naprawdę nie możesz zostać dłużej? - wydęłam wargi odsuwając się od niego. Chłopak pokiwał przecząco głową.
- Niestety nie
- No dobrze, w takim razie nie będę cię zatrzymywać...życzę ci miłej podróży - powiedziałam smutno jednocześnie uśmiechając się lekko. Pocałowałam go w policzek, a on w błyskawicznym tempie wydostał się z mojego domu. Pomachałam mu stojąc w progu drzwi, gdy siedział w taksówce. Kiedy zniknął mi z oczu, zamknęłam drzwi i odwróciłam się w przeciwną stronę. Nade mną górował mój chłopak, objął mnie w tali. Musnął delikatnie moje usta i uśmiechnął się. W tej chwili do mojej głowy wróciło wspomnienie pocałunku z przyjacielem, teraz gryzło mnie sumienie, muszę go przeprosić.
- Przepraszam cię - szepnęłam
- Za co? - uniósł pytająco jedną brew
- W desperacji całowałam się z Martin'em gdy dostałam zdjęcia - mówiłam coraz ciszej, prawie że niesłyszalnie.
- Owszem nie podobało mi się to, ale wybaczam ci. Wkurzyłem się gdy dostałem w sms'ie gif na którym się
z nim całowałaś. - jego głos zmienił barwę na chłodną. Wolałam tą która panowała przed chwilą. Pocierałam rękoma jego napięte mięśnie w celu uspokojenia go. Poczułam jak pod wpływem mojego dotyku rozluźnia się co mnie ucieszyło.
- Dziękuję, że mi wybaczyłeś - posłałam mu szczery uśmiech co on odwzajemnił.
Znów mnie przytulił, a mi zrobiło się ciepło na sercu. Byłam szczęśliwa faktem, że wszystko sobie wyjaśniliśmy i wybaczyliśmy. Oby nic nie popsuło teraz tego co postaramy się naprawić. Jeszcze wszystko może się wydarzyć, ale należy być dobrej myśli.

Marcel's POV

Dni dłużą się niemiłosiernie. Cały gang wykorzystuje we wszystkim co możliwe. Mam już tego dosyć, ale niestety nie mogę zrezygnować z tej "pracy". Teraz przez to, że Emily została na całe nieszczęście dziewczyną Liam'a nie mogą grozić mi zabiciem jej, tylko wymyślili sobie moją śmierć. Dlatego nie podejmuję rezygnacji ze względu na moją siostrę. Nie znoszę tej myśli, że znów musiałaby przeżywać śmierć bliskiej jej osoby. Wystarczająco mocno niewytrzymała po straceniu naszego ojca. Stęskniłem się za nią i bardzo chciałbym ją odwiedzić. Właściwie...to dobry pomysł...Mam własne mieszkanie, które kupiłem tydzień temu za zarobione pieniądze podczas spraw w gangu, więc nie muszę pytać o pozwolenie na wyjście gdziekolwiek. Chłopacy obdarzyli mnie już chyba swoim zaufaniem. No w każdym bądź razie nie pozwolili by mi oni na samodzielne mieszkanie. Chwyciłem swojego I Phone'a i wykręciłem numer do Emily. Nie musiałem długo czekać, ponieważ odebrała po 1 sygnale.
- Marcel!? To ty!? - powiedziała rozradowana do słuchawki, dobra wróć...krzyknęła rozradowana, Musiałem przez to na chwilę odsunąć urządzenie od ucha, żeby nie ogłuchnąć. Po chwili znów je przysunąłem.
- Tak, ja. Co u ciebie słychać? - spytałem spokojnie - i nie krzycz bo ogłuchnę - zaśmiałem się
- Ja...po prostu się cieszę, że cię słyszę i tyle. U mnie jest w porządku. Kiedy mnie odwiedzisz braciszku? - czasami Emily mówi do mnie jak do małego dziecka, tak zdrobniale. Niby jestem już dorosły ale lubię sposób w jaki do mnie mówi.
- To dobrze. Właśnie dzwonię w tej sprawie, chciałem Ci się zapytać kiedy mogę do ciebie wpaść - nie wiedząc co zrobić z rękoma rozmawiając z nią, bawiłem się końcem swojej bluzki.
- Możesz kiedy tylko chcesz! Stęskniłam się za tobą Marcel! Może przyjdź jutro? Jak skończę pracę o 15, więc bądź pod moim domem ok. 15:30. - uśmiechnąłem się pod nosem, mówiła na jednym wdechu co mnie bawiło. Była naprawdę podekscytowana.
- Dobra, będę około 15:30 obiecuję - już mogłem wyobrażać sobie jej ogromny uśmiech z otwartymi szeroko ustami.
- Jejciu tak bardzo się cieszę że cię zobaczę! - pisnęła - Powspominamy trochę. - dodała po chwili.
- Ja też, będę chętny na historie z przed kilku lat spędzonych razem, a teraz kończę. Musze iść poćwiczyć na siłownię. Dobranoc młoda.
- Dobrze. Dobranoc stary - zachichotała i rozłączyła się. To ostatnie słowo rozbawiło mnie do łez, tak się zacząłem śmiać, że musiałem trzymać się za brzuch. Jutro jej to wypomnę podczas naszych rozmów...

Ubrany w dres ćwiczyłem na siłowni która znajdowała się w budynku, gdzie kupiłem mieszkanie. Najlepsze jest to, że nie muszę za nią płacić, dla lokatorów jest darmowy. Cały mokry od potu biegałem na bieżni ze słuchawkami w uszach. Musiałem zacząć ćwiczyć po tym jak wróciłem no gangu. Jest tam wymagana siła, którą straciłem przez ostatnie lata. Zayn rozkazał mi, żebym odwiedzał siłownię 1 na dzień. Już zaprzyjaźniłem się z jednym sprzętem, którym właśnie jest ta bieżnia. Dzięki niej nie muszę biegać na dworze, tylko biegam w miejscu gdzie panuje ciszą i spokój, no może oprócz części siłowni w której znajduje się ring do ćwiczeń zapasów. Tam wręcz wrzeszczą, albo syczą z bólu co nie jest przyjemne dla ucha. Upatrzyłem tutaj także pewną dziewczynę. Jest naprawdę wysportowana i przepiękna. Ma czarne włosy. Zawsze podobały mi się kobiety z takim kolorem włosów. Kto wie...? Może właśnie ona będzie kiedyś najważniejszą dziewczyną w moim życiu? Ale nie będę na razie tak daleko wybiegał w przyszłość. Jeszcze nic nie wiadome, nawet do niej nie zagadałem. Jestem chyba po prostu trochę nieśmiały względem kobiet. Muszę powiedzieć o niej jutro swojej ukochanej siostrze. Ona na pewno mi pomoże.

__________________________________
Proszę bardzo o to 24 :> Liam i Emily się pogodzili i pewnie wszyscy szczęśliwi :D W końcu dałam Marcel's POV, dawno się nie wypowiadał :> Chcę was poinformować, że w 25 rozdziale przewiduję erotyczną scenę, ale nie jest to jeszcze pewne. Pewnie się doczekać nie możecie wy zboczuszki moje kochane xD
Po za tym jak wam się podoba nowy szablon!? Mi bardzo, naprawdę dziękuję Candy która zrealizowała moje zamówienie <3

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak ja nie lubię wypowiadać się o twoich rozdziałach... zawsze nie umiem dobrać słów,chodź moje komentarze są na ogół długie,prawda ? Ah! dość o mnie!. Szablon przepiękny,też niedawno zamówiłam u Candy i masz ogromne szczęście,że przyjęła twoje zamówienie ;D Co do rozdziału. Mówiłam,że to Liam ! ;P cudownie piszesz,naprawdę i podziwiam cię za to że dodajesz tak często rozdziały, Scena +18 powiadasz ? ^^ Emily i Liam...? Albo Marcel i ta piękna czarnowłosa dziewczyna xD i Kolejny raz się rozpisałam ;// Do następnego ;**
    zapraszam do siebie ;) http://zaopiekuj-sie-mna-1d.blogspot.com/
    Ada ;*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy